Prof. Szulc o skuteczności leczenia depresji psylocybiną: brak wystarczających dowodów
Mimo że pojawiały się wcześniej doniesienia o obiecujących wynikach leczenia depresji psylocybiną, np. połączoną z psychoterapią, to jednak podczas kongresu EPA zaprezentowano dane, które nie potwierdzały należytej efektywności takiej terapii - mówi prof. Agata Szulc.

31. Kongres Europejskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (EPA) odbył się w tym roku w Paryżu w dniach 25-28 marca. W kongresie wzięło udział ok. 4 tysięcy uczestników.
Psychodeliki - co o ich skuteczności mówią badania?
Podczas kongresu EPA nie mogło zabraknąć tematów związanych z najbardziej aktualnymi wyzwaniami stojącymi w tym momencie przed psychiatrią, czyli m.in. długofalowymi skutkami COVID-19 czy rosnącym obciążeniem wynikającym z zapadalności na zaburzenia depresyjne.
– W kontekście depresji pojawił się temat jej terapii z wykorzystaniem innych niż klasycznie stosowane leki. Chodzi przede wszystkim o skuteczność leczenia depresji z wykorzystaniem psylocybiny, czyli substancji o działaniu psychoaktywnym pochodzenia naturalnego. Podczas jednej z sesji omówiono profil jej działania w mikrodawkach oraz jej właściwości neuroplastyczne w porównaniu do efektu neuroplastyczności, jaki niosą ze sobą klasycznie stosowane w terapii depresji leki. Mimo że pojawiały się wcześniej doniesienia o obiecujących wynikach leczenia psylocybiną, np. połączoną z psychoterapią, to jednak podczas EPA zaprezentowano dane, które nie potwierdzały należytej efektywności takiej terapii. Trzeba przy tym zaznaczyć, że realizacja miarodajnego badania nad psychodelikami obarczona jest pewnymi trudnościami metodologicznymi. Przykładowo, psylocybina – szczególnie podawana w wyższych dawkach – będzie miała efekt halucynogenny. Jak wobec tego porównać jej działanie z grupą placebo? - mówi prof. dr hab. n. med. Agata Szulc, kierownik Kliniki Psychiatrycznej Wydziału Nauki o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Grzyby halucynogenne i tabletki ecstasy dozwolone do użytku medycznego w Australii
Jak przypomina, swego czasu podobne nadzieje wiązano z innymi produktami pochodzenia roślinnego: CBD, czyli kannabidiolem.
– Ponownie jednak badania kliniczne nie potwierdziły jego profilu bezpieczeństwa i skuteczności w leczeniu depresji czy schizofrenii. Dyskusja o szerszym wykorzystaniu w psychiatrii psychodelików toczy się już od jakiegoś czasu, niestety jednak brakuje twardych dowodów na ich efektywność - zaznacza prof. Szulc.
Chodzi tu też o substancje takie jak LSD, meskalina czy ayahuasca.
– Z drugiej strony jako psychiatrzy jesteśmy świadomi, że nasi pacjenci nierzadko sięgają po tego rodzaju substancje samowolnie lub proszą o wypisanie stosownej recepty. Rodzi to liczne wątpliwości dotyczące zasadności stosowania substancji psychoaktywnych z tej kategorii, związanych z zagadnieniem uzależnienia i redukcji szkód. Być może warto bowiem zastanowić się nad tym, że skoro wielu pacjentów i tak po nie sięga, może bardziej korzystnie byłoby, gdyby przyjmowali je pod kontrolą psychiatry – a same substancje pochodziłby wówczas z pewniejszego i bardziej bezpiecznego źródła. Jest to kwestia nadal otwarta i niełatwa, szczególnie z perspektywy codziennej praktyki. Nie istnieją w tej chwili żadne jednolite standardy postępowania w tym zakresie - wskazuje ekspertka.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rośnie popularność ziół i wyciągów roślinnych w leczeniu zaburzeń psychicznych. Dr Woroń wylicza zagrożenia
Wyższa zapadalność na zaburzenia depresyjne i lękowe w populacji uchodźców wojennych
W trakcie tegorocznego kongresu EPA ponownie wybrzmiały zagadnienia, wokół których ogniskuje się ostatnimi czasy środowiskowa dyskusja, a więc konieczność budowy środowiskowego modelu opieki, długofalowych skutków pandemii i wojny w Ukrainie na zdrowie psychiczne i somatyczne oraz szersze wykorzystanie badań neuroobrazowych w psychiatrii.
– Przykładowo, podczas jednej z sesji zaprezentowano pracę dotyczącą wyższej zapadalności na pewne określone zaburzenia psychiczne (przede wszystkim zaburzenia depresyjne i lękowe oraz PTSD) w populacji uchodźców wojennych. Badanie z 2021 r. objęło populację uchodźców, którzy w latach 90. opuścili ogarnięte wojną Bałkany i przenieśli się do państw skandynawskich. Jego wyniki potwierdziły w tej grupie wyższą zapadalność właśnie na zaburzenia depresyjne, lękowe oraz, co ciekawe, na choroby układu sercowo-naczyniowego - mówi prof. Szulc.
Dodaje, że ważnym tematem związanym z systemem kształcenia przyszłych psychiatrów była potrzeba opracowania zasad i warunków przeprowadzania europejskiego egzaminu specjalizacyjnego z psychiatrii.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Prof. Samochowiec po kongresie EPA: pracujemy nad europejskim egzaminem specjalizacyjnym z psychiatrii
Źródło: Puls Medycyny