Prof. Banach: maksymalna dawka statyn nie zawsze jest konieczna
Wszystko zależy od szacowanego ryzyka sercowo-naczyniowego. W przypadku chorych z niskim ryzykiem SN czasami nie ma potrzeby włączania prewencji pierwotnej i podawania statyny. Często wystarczy jedynie zmodyfikować styl życia, jeśli wartość cholesterolu LDL jest odpowiednio niska - mówi prof. Maciej Banach, prezes Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
XXVI Międzynarodowy Kongres Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego odbył się w dniach 22-24 września. Jednym z wyzwań stojących przed zdrowiem publicznym, a w szczególności przed kardiologią jest ogromna skala zaburzeń lipidowych. Jednym z czynników, które utrudniają skuteczną kontrolę tych zaburzeń, jest aktywność ruchów antystatynowych oraz niechęć samych chorych do realizacji lekarskich zaleceń.
Kiedy maksymalna dawka statyny?
Jaka strategia terapeutyczna wydaje się w przypadku takich chorych najbardziej optymalna?
– Z perspektywy praktyki klinicznej próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego nadal leczymy zaburzenia lipidowe, jest niezwykle istotna. Mamy przecież do dyspozycji leki o udowodnionej skuteczności, które są przy tym tanie, czyli statyny. Problem w tym, że nie wykorzystujemy ich wystarczająco. Czy statyna powinna być zawsze podawana w maksymalnej tolerowanej przez chorego dawce? Wszystko zależy od szacowanego ryzyka sercowo-naczyniowego. W przypadku chorych z niskim ryzykiem SN czasami nie ma potrzeby włączania prewencji pierwotnej i podawania statyny. Często wystarczy jedynie zmodyfikować styl życia, jeśli wartość cholesterolu LDL jest odpowiednio niska - mówi w rozmowie z “Pulsem Medycyny” prof. Maciej Banach.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Prof. Kurzyna: nie wszyscy pacjenci z zatorowością płucną muszą być leczeni w szpitalu
Prof. Mitkowski: refundacja flozyn była jedną z ważniejszych decyzji MZ w ostatnim czasie
Źródło: Puls Medycyny