Na świecie procedury robotyczne w uroonkologii to standard. W Polsce są refundowane od kwietnia
Od początku kwietnia, decyzją Ministerstwa Zdrowia, refundacją zostało objęte procedury robotyczne w postępowaniu operacyjnym w raku prostaty. Eksperci wskazują, że to znaczący postęp.

Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział we Wrocławiu (8 kwietnia) wprowadzenie operacji przy użyciu robota do publicznego systemu opieki zdrowotnej i ich refundowanie według specjalnie wyliczonej taryfy. To właśnie Wrocław był pierwszym miastem w Polsce, w którym ponad 10 lat temu przeprowadzono pierwsze operacje przy pomocy robota da Vinci. Urologia jest tylko jedną z dziedzin medycyny, gdzie chirurgia robotyczna jest szeroko wykorzystywana, inne to np. ginekologia czy laryngologia.
Dotychczas koszty zabiegu często ponosili sami pacjenci
Pierwszą w Polsce refundowaną procedurą robotyczną jest operacyjne leczenie raka prostaty. Rozporządzenie w tej sprawie weszło w życie 1 kwietnia br.
– Brak refundacji procedur robotycznych był dotychczas piętą achillesową polskiej urologii. Na świecie w uroonkologii roboty są standardem. Za ich pomocą wykonuje się w niektórych krajach zdecydowaną większość operacji – zwraca uwagę prof. Tomasz Szydełko, konsultant krajowy w dziedzinie urologii, kierownik Uniwersyteckiego Centrum Urologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Ekspert ocenił, że w Polsce dotychczas niewielu pacjentów z nowotworami układu moczowego i płciowego ma wykonywany zabieg tą techniką.
– Z powodu braku refundacji, zwykle odbywa się to w ośrodkach komercyjnych, a więc dla pacjenta odpłatnie. Konieczne jest zapewnienie dostępu do nowoczesnych metod operacyjnych wszystkim chorym. Rozwój robotyki jest kierunkiem, który powinien wprowadzić rodzimą urologię w XXI wiek – powiedział prof. Szydełko.
Jak dodał, operacje przeprowadzone z wykorzystaniem chirurgii robotycznej są zwykle mniej obciążające dla pacjenta i wiążą się z niższym ryzykiem pooperacyjnych powikłań.
Rak gruczołu krokowego w czołówce najczęstszych nowotworów
Prof. Szydełko pozytywnie ocenił ostatnią decyzję resortu w kwestii poprawy dostępności do zabiegów robotycznych, szczególnie że dotyczą one pacjentów z rakiem prostaty - najczęstszym nowotworem w męskiej populacji.
– Kolejna sprawa dotyczy edukacji, a wiąże się z właściwym postrzeganiem onkologii urologicznej i odpowiednim kierowaniem pacjenta. Urolodzy zajmują się leczeniem chorób układu moczowego u obu płci i płciowego u mężczyzn, ale wielu pacjentów z tymi problemami nie trafia bezpośrednio do urologa, tylko do lekarzy innych specjalności, np. do onkologów. Niewątpliwie wydłuża to drogę pacjenta do podjęcia skutecznego leczenia. Nawet jeśli ostatecznie leczy go urolog, to zbyt często trwa to zbyt długo – powiedział prof. Szydełko.
Ocenił, że choć wiele nowotworów układu moczowego i płciowego musi być leczonych interdyscyplinarnie i konieczna jest współpraca z onkologami lub radioterapeutami, to jednak żeby był to proces rozsądny i najlepszy dla pacjenta, ktoś to powinien koordynować od etapu rozpoznania, przez leczenie, aż po nadzór i rehabilitację.
– W przypadku tego rodzaju nowotworów bez wątpienia powinien to być urolog. Współczesna urologia zajmuje się przede wszystkim leczeniem nowotworów układu moczowego i płciowego, więc w tym kontekście coraz częściej mówimy nie o urologii, a o uroonkologii – powiedział prof. Szydełko.
Wyjaśnił, że najczęstsze z nich to nowotwory gruczołu krokowego (prostaty, stercza), pęcherza moczowego i nerki. Ich leczenie to 70-80 proc. procedur wykonywanych w urologii, pozostałą część stanowią m.in. operacje wad wrodzonych czy leczenie kamicy układu moczowego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Chirurgia robotyczna ogromną szansą polskiej urologii
Źródło: Puls Medycyny