Zatrucia lekami wśród dzieci i młodzieży to coraz poważniejszy problem
Jak informuje serwis prawo.pl, tylko do Pomorskiego Centrum Toksykologii w Gdańsku w 2020 r. trafiło 120 dzieci zatrutych lekami, a w 2021 r. było to 190 dzieci. Do lipca 2022 r. dzieci zatrutych lekami było już 114. Winny jest brak nadzoru?

Według ekspertów apteczny obrót lekami, także OTC, które mogą mieć uzależniający potencjał, jak np. kodeina, jest w Polsce zbyt swobodny. Zgodnie z obowiązującym prawem już 13-letnie dziecko może samodzielnie kupić w aptece wiele potencjalnie szkodliwych - przy nieprawidłowym stosowaniu - leków.
Luka w prawie?
Chodzi tu o leki OTC, ale i te na receptę, oprócz preparatów ujętych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, czyli np. psychotropowych, prekursorów czy substancji odurzających jak np. dekstrometorfan. Farmaceuta w razie podejrzeń może odmówić wydania leków, ale często spotyka się to z niezadowoleniem pacjentów, a aptekarze mają bardzo ograniczoną możliwość zweryfikowania tego, w jaki sposób młody człowiek skorzysta z zakupionego leku.
– Jeśli 13-latek może w aptece zrealizować receptę dla babci, np. na neuroleptyki, to jest błąd w prawie, który należy naprawić. Wielokrotnie zdarza się, że nawet 8-,10-letnie dzieci są wysyłane z receptą od babci na leki z bardzo silnymi substancjami i odmawiam ich realizacji – mówi w serwisie prawo.pl Łukasz Pietrzak, kierownik apteki.
Co z obrotem pozaaptecznym?
Jeszcze mniejszą kontrolę MZ ma nad placówkami sprzedającymi leki, które aptekami nie są.
Katarzyna Gancarz z Naczelnej Izby Aptekarskie tłumaczy, że osoba wydająca produkty lecznicze w placówkach obrotu pozaaptecznego nie jest wyposażona w informacje odnośnie działania i stosowania danego produktu leczniczego, a tym samym może wprowadzić osobę kupującą w błąd poprzez udzielenie nierzetelnej informacji. Dodaje, że w wielu placówkach obrotu pozaaptecznego produkty lecznicze wyeksponowane są w miejscach łatwo dostępnych dla osób poniżej 18 r.ż., co - jej zdaniem - bez wątpienia zagraża ich bezpieczeństwu zdrowotnemu. - Nie ma żadnej pewności odnośnie wiarygodności oryginalności leków sprzedawanych w tych miejscach – mówi.
Ministerstwo Zdrowia stoi na stanowisku, że nawet w takich placówkach istnieje obowiązek ograniczania dzieciom dostępności do leków. Problem w tym, że Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna nie ma w tej chwili zasobów, by skutecznie kontrolować obrót pozaapteczny - a ten nie zniknie, bo wówczas drastycznie spadłaby dostępność do leków poza większymi miastami - czytamy w prawo.pl.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Krajewska: nadzór rynku farmaceutycznego to gwarancja bezpieczeństwa. GIF i policja zdają egzamin
Źródło: Puls Medycyny