Prof. Gielerak: czas na nowe otwarcie w profilaktyce zdrowotnej

KM/PAP
opublikowano: 30-05-2022, 16:28

Profilaktyka to fundament bezpieczeństwa zdrowotnego. Czas na nowe otwarcie, właściwie ukierunkowane, dopasowane do grup wiekowych, odpowiednio sfinansowane, działania profilaktyczne obejmujące możliwie największą liczbę Polaków – podkreśla szef WIM gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
gen. dyw. prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego
Fot. Archiwum

Dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w wypowiedzi dla PAP akcentuje, że z punktu widzenia interesów społeczeństwa i państwa, mądrzej, taniej oraz skuteczniej jest zarządzać zdrowiem na etapie działań chroniących przed wystąpieniem choroby niż ograniczających wtórne powikłania.

Profilaktyka ukryta w podręcznikach - blisko połowa Polaków nie zna czynników ryzyka

– Ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem, ale także kołem zamachowym gospodarki. Do tego, aby efektywnie wykorzystać jej potencjał, należy uporządkować aktywa, procesy i umiejętności, zbudować model zabezpieczający potrzeby medyczne lokalnego rynku – podkreślił prof. Gielerak.

– Lepiej zapobiegać niż leczyć – to jedna z najbardziej znanych współcześnie maksym promujących prawidłowe wzorce zdrowego stylu życia. Niestety, spora część społeczeństwa nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak właściwie dbać o swoje zdrowie i na ile jest to istotne z osobistego, ale także społecznego punktu widzenia – wyjaśnił szef WIM.

Zwrócił uwagę, że raport opublikowany w 2018 roku przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny pokazał, że blisko połowa osób nie wie, czym są czynniki ryzyka lub nie potrafi ich wymienić; nie widzi również związku przyczynowo-skutkowego między swoim stylem życia a chorobami cywilizacyjnymi.

– Z tego też powodu profilaktyka zdrowotna winna być szeroko promowana i praktycznie stosowana, i to zarówno jako element dobrostanu, poczucia indywidualnego zdrowia i szczęścia, ale także zespół czynników i zachowań, które pośrednio wpływają na bezpieczeństwo społeczeństwa i państwa – powiedział prof. Gielerak.

Ekspert wyjaśnił, że dzięki postępowi nauki udało się w ostatnich dekadach dobrze rozpoznać najważniejsze czynniki ryzyka i protekcji determinujące ogólne ryzyko zgonu.

Kluczowa promocja zdrowych nawyków

– Dzięki koncepcji ogłoszonej w 1974 roku przez ówczesnego Ministra Zdrowia Kanady Marca Lalonde’a wiemy, że aktywność fizyczna, sposób odżywiania się, umiejętności radzenia sobie ze stresem, stosowanie używek – nikotyna, alkohol, środki psychoaktywne – to elementy składające się na pole zdrowotne określane terminem stylu życia, które w ponad 50 proc. decydują o naszym zdrowiu - wskazał.

Co więcej, jak dodał, wpływ żadnego z pozostałych trzech czynników, czyli środowisko fizyczne – 21 proc., genetyka – 16 proc. i opieka zdrowotna – 10 proc. nie osiągnął nawet połowy siły oddziaływania stylu życia, co jednoznacznie przesądza, że promocja zdrowych nawyków jest kluczowym elementem mającym wpływ na poprawę stanu zdrowia i ograniczenie zapotrzebowania na opiekę medyczną.

Kto jest odpowiedzialny za promocję zdrowia?

Profesor ocenił, że działania w zakresie profilaktyki zdrowotnej, podobnie jak promocji zdrowia, są przez władzę publiczną niedoceniane, a tym samym pozostają niedoinwestowane, pomimo ich ogromnego znaczenia dla poprawy zdrowia społeczeństwa i zmniejszenia potrzeb stosowania instrumentów medycyny naprawczej.

– Brak precyzyjnego określenia odpowiedzialności poszczególnych władz publicznych za promocję zdrowia powoduje, że nie można w tym zakresie uzyskać oczekiwanych pozytywnych efektów prozdrowotnych. Istotnym brakiem jest również niedocenienie potencjalnej aktywności samego społeczeństwa w zakresie promocji i profilaktyki zdrowia – stwierdził ekspert.

– Laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Milton Friedman twierdził, że “tylko kryzys może przyczynić się do prawdziwej zmiany”, a “podejmowane działania uzależnione są od idei, do których w danym momencie można sięgnąć”. Wydaje się, że nic tak trafnie i precyzyjnie jak przytoczona teza nie opisuje istoty refleksji, jaka dziś powinna być udziałem gremiów uczestniczących w reformowaniu systemu ochrony zdrowia w Polsce – dodał szef WIM.

Ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem, ale także kołem zamachowym gospodarki

Ekspert zwrócił uwagę, że zgodnie z danymi zamieszczonymi w Indeksie Zrównoważonego Rozwoju Systemów Ochrony Zdrowia OECD z 2018 roku Polska znajduje się na 25. miejscu spośród 28 notowanych w rankingu krajów.

– Już choćby ten przykład pokazuje, że coś, czego najbardziej aktualnie potrzebujemy, to precyzyjnie określona strategia zawierająca spójny zespół celów służących jej realizacji - powiedział.

– Niestety, żadna z dotychczasowych inicjatyw podążających w stronę zmiany rzeczywistości rynku zdrowia w Polsce nie wychodziła od tak kompleksowego ujęcia wizji, celów i zamierzeń – ocenił profesor.

Jego zdaniem, "dążenia kolejnych twórców reform osiągały poziom kompleksowości odpowiadający co najwyżej programowi naprawczemu w miejsce oczekiwanej ambitnej zmiany mającej zdolność wpływania na wiele obszarów życia społecznego, dostarczającej państwu i gospodarce efektów o charakterze mnożnikowym".

Wyjaśnił, że uwagę poświęcano m.in. ograniczaniu kosztów działalności szpitali w drodze ich restrukturyzacji, czy też poszukiwaniu sposobów uzyskania przez podmioty lecznicze dodatkowych przychodów ze sprzedaży usług zdrowotnych na wolnym rynku.

Zapominano przy tym – jak zaznaczył - o fundamentalnej prawdzie, że ochrona zdrowia nie jest wyłącznie kosztem, ale także kołem zamachowym gospodarki. - Do tego, aby efektywnie wykorzystać jej potencjał, należy uporządkować aktywa, procesy i umiejętności w zrozumiały łańcuch wartości rynku ochrony zdrowia – powiedział.

Rekordowa liczba nadmiarowych zgonów - winny słaby stan zdrowia polskiego społeczeństwa?

Podkreślił, że wszystkie te prawdy zyskują dodatkowo na znaczeniu w warunkach popandemicznego długu zdrowotnego będącego w perspektywie najbliższych lat nadmiarowym obciążeniem organizacyjnym oraz finansowym krajowego systemu ochrony zdrowia. Zjawiska – jak dodał - ściśle powiązanego z tragicznym doświadczeniem, jakim okazała się niebywale wysoka liczba nadmiarowych zgonów zarejestrowanych podczas epidemii.

– Wiele przemawia za tym, że szczególnie ta ostatnia statystyka jest silnie powiązana z ogólnie słabym stanem zdrowia naszego społeczeństwa. Wysoki odsetek osób chorujących na choroby przewlekłe, do tego w wielu przypadkach pozostających bez leczenia bądź leczących się niesystematycznie jest probierzem problemów zdrowotnych, z jakimi na co dzień mierzą się Polacy – wskazał.

Sytuacja ta – jak stwierdził - pokazuje również, jak wielkie znaczenie w długofalowym planowaniu organizacji systemu ochrony zdrowia w Polsce mają zagadnienia związane ze zdrowiem publicznym.

– Jak dalece powszechna i ukierunkowana działalność profilaktyczna może wydatnie przyczynić się do poprawy jakości i długości życia Polaków, także w drodze wsparcia działań ograniczających przewlekłe skutki zdrowotne związane z epidemią – dodał.

Gen. Gielerak przypomniał, że w XXI wieku za umieralność przedwczesną w ponad 50 proc. przypadków odpowiadają w Polsce choroby układu krążenia. Notowana w związku z tym liczba zgonów jest wyższa niż średnia dla wszystkich krajów Unii Europejskiej.

Nakłady na profilaktykę to nie wszystko - trzeba nią jeszcze umiejętnie zarządzać

– Przywołane dane jednoznacznie wskazują na konieczność podjęcia bardziej efektywnych niż dotąd działań na rzecz redukcji umieralności. To właśnie nakłady na profilaktykę, podobnie jak umiejętne zarządzanie sposobem jej prowadzenia są dziś, w społeczeństwach państw wysokorozwiniętych, najważniejszym czynnikiem decydującym o jakości i długości życia – podkreślił.

– Koszty ekonomiczne i społeczne związane z ratowaniem zdrowia za pomocą metod medycyny naprawczej należy wobec tego traktować jako pośredni skutek ograniczeń, a wręcz nawet zaniedbań w funkcjonowaniu systemu zdrowia publicznego. Nakładów, które w skutecznie i efektywnie zarządzanym rynku zdrowia na bieżąco winny być zastępowane i redukowane za pomocą obejmujących możliwie największą część społeczeństwa profilaktycznych działań prozdrowotnych – zaznaczył szef WIM.

Zauważył, że dzięki postępom w medycynie oraz coraz większym nakładom na ochronę zdrowia żyjemy dziś niemal tak samo długo jak mieszkańcy krajów Europy Zachodniej.

Wydłużyć życie w zdrowiu

– Jakkolwiek większości z nas umyka fakt, że inny ważny wskaźnik – życie w zdrowiu – plasuje Polaków na pozycji, która według szacunków odbiega aż o 15 lat od jakości życia na jaką mogą liczyć nasi zachodni sąsiedzi. Naturalnym jest więc pytanie: co powinniśmy zrobić, aby przesunąć, oddalić w czasie przypadającą na ok. 61. rok życia u mężczyzn i 67. rok życia u kobiet linię oddzielającą czas, w którym jako populacja statystycznie częściej zaczynamy korzystać z dostępu do zaawansowanych świadczeń opieki zdrowotnej - powiedział.

– Pytanie, jakie zachowania w relacji: obywatel – system ochrony zdrowia, powinniśmy skorygować, ewentualnie na nowo wprowadzić, aby nie tylko długość, ale także jakość naszego życia uległy poprawie - dodał.

Olbrzymia rola ukierunkowanych badań diagnostycznych

– Pewne wyjaśnienia dotyczące pochodzenia wspomnianych wyżej różnic populacyjnych można znaleźć w opublikowanym w 2012 roku wieloośrodkowym badaniu RECENT (Representative Evaluation of the CAD Treatment in the Outpatient Care in Poland), gdzie potwierdzono m.in., że w Polsce rozpoznanie choroby wieńcowej na podstawie objawów klinicznych ma miejsce u 36 proc. pacjentów, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej podobna sytuacja dotyczy jedynie 4 proc. chorych – podał.

Wyjaśnił, że przykład ten pokazuje, w jak istotnym stopniu ograniczenia w dostępie do badań diagnostycznych mających potencjał taniej i powszechnej weryfikacji wydolności wieńcowej, np. próby wysiłkowej, mogą zwiększać ryzyko związane z losem pacjentów, których rokowanie co do przeżycia wprost zależy od wczesnego rozpoznania i planowego leczenia.

– Doświadczenia te pokazują, jak bardzo istotne – z punktu widzenia zdrowia publicznego – jest prowadzenie właściwie dobranych, ukierunkowanych na rzeczywiste potrzeby zdrowotne populacji, powszechnie dostępnych oraz atrakcyjnych w formie działań profilaktycznych. W jak wielkim stopniu tego rodzaju podejście ma szansę pozytywnie wpłynąć na poprawę jakości i długości życia społeczeństwa, ale także efektywności funkcjonowania systemu ochrony zdrowia – zaznaczył profesor Gielerak.

Czym zastąpić profilaktykę “kampanijną”

– Zatem, przystępując do nowej, odpowiadającej współczesnym potrzebom społecznym organizacji systemu ochrony zdrowia powinniśmy dążyć do rozwiązań, które przywrócą m.in. właściwe relacje pomiędzy medycyną naprawczą a działaniami skupionymi na zapobieganiu występowania chorób i ich skutków oraz ograniczą spowodowaną nieprawidłowym stylem życia wysoką zachorowalność i śmiertelność z powodu chorób cywilizacyjnych oraz związanych z tym rosnących kosztów wysokospecjalistycznego lecznictwa szpitalnego - podkreślił.

Konieczne jest – jak zaznaczył - stopniowe zastąpienie tzw. "profilaktyki kampanijnej" – organizowanej okresowo, kierowanej do wyselekcjonowanych grup, działaniami merytorycznie odnoszącymi się do szerokiego spektrum zagadnień dotyczących stylu życia i związanych z nim czynników ryzyka.

Potrzebne są zamierzenia łączące i wspierających zaangażowanie oraz zasoby podmiotów fizycznych i prawnych – organów administracji rządowej i samorządowej będących na co dzień, zgodnie z zasadą pomocniczości, głównymi publicznymi interesariuszami działań profilaktycznych. Działania, jak kontynuował, oparte na fundamencie rzetelnej wiedzy, powszechnych, dobrowolnych i jednocześnie korzystających ze zgodnych z prawem rozwiązań, w tym z obszaru nowych technologii, wspierających oraz motywujących Polaków do podejmowania zachowań prozdrowotnych.

Nakierowanie na rzeczywiste potrzeby pacjentów

– Osobiście głęboko wierzę w zasadność wygłoszonego przed ponad 30 laty przez amerykańskiego polityka Jacka Kempa twierdzenia: “tego, co społeczeństwo nagradza, ma coraz więcej – tego, za co karze, ma coraz mniej”. Polskiej ochronie zdrowia brakuje idei, tożsamości skupionej na kompleksowym i skoordynowanym zarządzaniu chorobami i ich ryzykiem oraz świadczenia usług zdrowotnych z nakierowaniem na rzeczywiste potrzeby pacjentów, którzy winni być osią systemu – stwierdził gen. Gielerak.

– Potrzebujemy systemu odpornego, ale także zrównoważonego, którego fundamentem jest powszechna profilaktyka, a w dalszej kolejności kompleksowa i zintegrowana opieka oraz istniejące pomiędzy jego elementami pomosty gwarantujące dostępność do leczenia w wymiarze czasowym, geograficznym i ekonomicznym – dodał.

Zaakcentował, że większa integracja usług zdrowotnych prowadzi do kompleksowej opieki w pełnej skali – od opieki ambulatoryjnej, z silnie zaznaczoną profilaktyką, po szpitalną, a to z kolei skutkuje większym zadowoleniem społecznym i jednocześnie obniżeniem kosztów systemu.

Działania profilaktyczne dopasowane do wieku i atrakcyjne w odbiorze

– Z punktu widzenia możliwie najlepiej pojmowanych interesów społeczeństwa i państwa zarówno mądrzej, taniej, jak i skuteczniej jest zarządzać zdrowiem na etapie działań chroniących je przed wystąpieniem choroby niż ograniczających wtórne powikłania. Klucz do sukcesu tej strategii jest tylko jeden – powszechna dbałość o zdrowie wyrażona ukierunkowanymi, swoiście dopasowanymi do grup wiekowych oraz atrakcyjnymi w odbiorze społecznym działaniami profilaktycznymi obejmującymi możliwie największą liczbę Polaków – wyjaśnił.

– Wybitny badacz procesów organizacji i zarządzania Peter Drucker pisał: “najlepszym sposobem przewidywania przyszłości jest jej tworzenie”, co doskonale odpowiada relacji, jaka powinna zachodzić pomiędzy zdrowiem a systemowymi sposobami jego zachowania – polegającej na rozumnym, opartym na trwałym i racjonalnym fundamencie zdrowia, jakim jest profilaktyka, inwestowaniu w bezpieczną przyszłość obywatela, społeczeństwa i państwa – podkreślił szef WIM prof. gen. dyw. Grzegorz Gielerak.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Prof. Gielerak: obecne zagrożenia to szansa na wzrost produktywności systemu ochrony zdrowia [WYWIAD]

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.