Prof. Dębska-Ślizień: dzięki edukacji jest szansa na zwiększenie liczby przeszczepianych narządów

opublikowano: 26-01-2023, 08:21

Pomimo obserwowanego w poprzednim roku wzrostu liczby transplantacji od dawcy żywego, w Polsce jest ich nadal mniej w porównaniu z innymi krajami europejskimi w przeliczeniu na milion mieszkańców - wskazuje prof. Maria Alicja Dębska-Ślizień, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Prof. dr hab. n. med. Maria Alicja Dębska-Ślizień, kierownik Katedry i Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, ordynator Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego
Prof. dr hab. n. med. Maria Alicja Dębska-Ślizień, kierownik Katedry i Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, ordynator Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego
Fot. Archiwum

Europa wciąż nam ucieka pod względem liczby przeszczepień od dawcy żywego

Paradoksalnie, liczba tego typu transplantacji zwiększa się, gdy spada liczba dawców zmarłych i wydłuża się czas oczekiwania na narząd. Wówczas rodzina chorego, widząc go na dializie, często w coraz gorszej formie nie tylko fizycznej, ale i psychicznej, ponieważ jego życie w wielu aspektach ulega dramatycznej zmianie, mobilizuje się i zaczyna poszukiwać możliwości transplantacji od dawcy żywego.

W ciągu dwóch tzw. lat covidowych tego typu przeszczepienia były bardzo ograniczone. Przez kilka miesięcy odgórne dyspozycje sprawiły, że w ogóle zostały zawieszone. Chodziło przede wszystkim o nienarażanie dawców na zakażenie. Obecnie próbujemy „się odbić” i to się udaje, o czym świadczą statystyki. W roku 2019 były 52 przeszczepienia nerki od żywego dawcy, w roku 2020 - 31, w roku 2021 - 44, a w roku 2022 - 73!

To świetny wynik jak na polskie warunki. Niestety, tak jak wspomniałam, wciąż pod tym względem odstajemy od innych krajów Unii Europejskiej. Tak więc w tym obszarze mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia. W jaki sposób można tego dokonać? Powiem krótko: edukacja, edukacja, edukacja.

Trzeba przyspieszyć zgłaszanie chorych do przeszczepu

Konieczne są też zmiany systemowe. Po jednej stronie procesu transplantacyjnego są bowiem dawcy, zarówno zmarli, jak i żywi, a po drugiej - trudny system zgłaszania pacjentów do przeszczepiania narządów. Boli to zwłaszcza nefrologów, a stacje dializ są często w tej procedurze osamotnione. W czasie pandemii zamkniętych było wiele przychodni i oddziałów. Liczba zgłoszeń potencjalnych biorców w tym czasie bardzo spadła.

Pod koniec roku 2020 na liście było 1007 chorych. Obecnie mamy ponad 1100 pacjentów oczekujących na przeszczepienie. To znak, że polska transplantologia się odbudowuje. Jako specjaliści musimy jednak walczyć o to, aby chorych do zabiegu zgłaszać jak najszybciej. Najlepiej, jeżeli procedura ta zostaje rozpoczęta przed włączeniem do dializoterapii. Dotyczy to zarówno pierwszej transplantacji, jak i retransplantacji. Takie przeszczepienia najlepiej rokują. Co więcej, na zabieg wyprzedzający czeka się o wiele krócej — zaledwie ok. 200 dni. Wynika to głównie z faktu, że są to pacjenci w o wiele lepszej formie niż chorzy poddawani dializoterapii. Poza tym w tej grupie jest też o wiele więcej planowych transplantacji od dawców żywych.

Warto przy tym dodać, że w naszym kraju na transplantację nerki w ogóle czeka się stosunkowo krótko. W ubiegłym roku od zgłoszenia były to średnio 442 dni. Niestety, po rozpoczęciu dializ statystyki te rosną w zastraszającym tempie. Chorzy dializowani czekają na narząd 935 dni. To kolejny argument za tym, by starać się wcześnie zgłaszać pacjentów i wykonywać transplantacje wyprzedzające. To nasze zadanie na kolejne lata.

Ważna dobra opieka pozabiegowa

Bardzo ważną rolę w procesie transplantacyjnym odgrywa również dobra długoterminowa opieka nad biorcą, sprawiająca, że pacjenci żyją długo z dobrze funkcjonującym narządem. Prowadzona jest ona przez transplantologów w poradniach oraz oddziałach transplantacyjnych. I przyznam, że pacjenci po przeszczepieniu narządu są w Polsce pod bardzo dobrą opieką, mają refundowane leki i zapewnione kontrole oraz leczenie w ośrodkach transplantacyjnych.

W naszym kraju z funkcjonującym przeszczepem nerki żyje obecnie kilkanaście tysięcy pacjentów. W długoterminowej przeżywalności przeszczepionych narządów bardzo ważna jest jednak odpowiednia edukacja biorców. Muszą oni mieć świadomość, jak ważna jest ich rola w tym procesie.

Należy przy tym podkreślić, że transplantacja narządu przedłuża życie o wiele lat. W przypadku nerek są to całe dekady! Piękne w transplantologii jest to, że biorcy mogą kontynuować naukę, pracę, zakładać rodziny, kobiety po transplantacji nerki rodzą dzieci. Jednym słowem - nasi pacjenci powracają do życia w społeczeństwie. Przy okazji warto wspomnieć, że transplantacja wiąże się ze znacznie mniejszymi nakładami finansowymi niż leczenie dializami.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Prof. Dębska-Ślizień o liczbie przeszczepień: nie możemy wrócić do stanu sprzed pandemii

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Notowała Katarzyna Matusewicz

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.