Pierwszy pacjent na Mazowszu, u którego pracę serca monitoruje specjalna kamizelka

EG/PAP
opublikowano: 22-03-2023, 08:57

Kardiolodzy z Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego po raz pierwszy w Radomiu i na południowym Mazowszu zastosowali u pacjenta po przebytym zawale serca kamizelkę defibrylującą. W Polsce z takiego urządzenia skorzystało do tej pory ponad 100 pacjentów.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Kamizelka defibrylująca monitoruje pracę serca i reaguje w sytuacji wystąpienia groźnych dla życia arytmii.
Kamizelka defibrylująca monitoruje pracę serca i reaguje w sytuacji wystąpienia groźnych dla życia arytmii.
Fot. Pixabay

Kamizelka defibrylująca nie jest urządzeniem nowym, ale nigdy wcześniej nie korzystał z niej żaden szpital w Radomiu i w południowej części woj. mazowieckiego.

Kamizelka “oszacuje” ryzyko sercowo-naczyniowe

– Na światowym rynku kamizelka pojawiła się około 20 lat temu, ale w Polsce została dopuszczona do użytku dopiero w 2020 roku – mówił na konferencji prasowej 21 marca kierownik Klinicznego Oddziału Kardiologii w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym (MSS)w Radomiu Cezary Orczykowski. Dodał, że w Polsce z takiego urządzenia skorzystało do tej pory ponad 100 pacjentów. Zastosowanie kamizelki rekomendowane jest po 42 dniach od momentu wystąpienia zawału lub trzy miesiące od zabiegu rewaskularyzacji mięśnia serca.

W Radomiu kamizelkę zastosowano po raz pierwszy u 46-letniego pacjenta, który przeszedł rozległy zawał serca i w związku z tym występuje u niego wysokie ryzyko nagłego zgonu sercowego. Chory ma nosić kamizelkę przez trzy miesiące. Po tym okresie okaże się, jaki jest stan jego serca, i czy będzie wymagał wszczepienia kardiowertera-defibrylatora - to podstawowa metoda zapobiegania nagłej śmierci sercowej.

– Z kamizelki możemy skorzystać wtedy, gdy wskazania do implantacji kardiowertera-defibrylatora na stałe nie są jeszcze ostatecznie rozstrzygnięte; kiedy stan chorego jest dynamiczny i może się zmieniać – podkreślił dr Orczykowski.

NFZ nadal nie refunduje zastosowania kamizelki defibrylującej

Urządzenie składa się z szelek i elastycznego pasa, do którego mocuje się elektrody EKG i elektrody defibrylujące, oraz panelu kontrolnego. Dodatkowym elementem jest modem do przesyłania danych. Zadaniem całego układu jest wykrycie szybkich zagrażających życiu arytmii komorowych i automatyczna defibrylacja w razie potrzeby.

Kardiologia
Ekspercki newsletter przygotowywany we współpracy z kardiologami
ZAPISZ MNIE
×
Kardiologia
Wysyłany raz w miesiącu
Ekspercki newsletter przygotowywany we współpracy z kardiologami
ZAPISZ MNIE
Administratorem Twoich danych jest Bonnier Healthcare Polska.

– Kamizelka defibrylująca monitoruje cały czas czynność serca pacjenta. Jeżeli pojawi się arytmia, urządzenie natychmiast przerywa ją poprzez zastosowanie prądu i przywraca prawidłowy rytm serca – wyjaśnił koordynator Zakładu Hemodynamiki i Interwencji Sercowo-Naczyniowych w MSS doktor Jarosław Kosior.

Urządzenie jest tak skonfigurowane, że lekarz cały czas dostaje informacje o tym, co dzieje się z chorym.

– Dodatkową zaletą jest również to, że nawet, jeśli nie ma arytmii, a pacjent źle się czuje, ma możliwość poinformowania o tym lekarza, przyciskając specjalny przycisk – wyjaśnił kardiolog. Dzięki temu medyk może sprawdzić, czy odczucia chorego faktycznie mają odbicie w rytmie jego serca.

– Dodatkowo, jeśli monitorujemy pacjenta przez trzy miesiące, wiemy, jak przebiega jego rehabilitacja, jaką ma codzienną aktywność, średnią czynność serca, co jest ważnym parametrem branym pod uwagę w rokowaniach w kontekście jego choroby – zauważył Jarosław Kosior.

Koszt zastosowania kamizelki defibrylującej u jednego pacjenta to ok. 15 tys. zł. Procedury nie ma w katalogu świadczeń refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Po jej zastosowaniu szpital musi wystąpić do NFZ o refinansowanie usługi.

Według szefa Oddziału Kardiologii w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu, kamizelka defibrylująca to dobre urządzenie, które z powodzeniem można byłoby stosować na jego oddziale u co najmniej 2-3 pacjentów miesięcznie.

– Chodzi o chorych, którzy mają świeży zawał i dochodzi u nich do takiego uszkodzenia funkcji serca, że frakcja wyrzutowa spada poniżej 35 proc. Tacy pacjenci kwalifikują się do zabezpieczenia, dlatego że są zagrożeni nagłą śmiercią sercową z powodów arytmicznych – podkreślił Jarosław Orczykowski.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Uczniowie technikum twórcami kamizelki wykrywającej zanik oddechu u niemowląt

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.