Ustawa o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia - Senat przyjął poprawki
Senacka Komisja Zdrowia poparła poprawki do ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia dotyczące zwiększenia współczynników wynagrodzeń, przychylając się tym samym do głosu znacznej części środowiska.
Posiedzenie senackiej Komisji Zdrowia dotyczące nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia było niezwykle burzliwe. Wiceminister Maciej Miłkowski wskazywał, że dzięki nowym współczynnikom pracy zyskają grupy zawodowe dotychczas zarabiające najmniej, choć i pozostałe mogą liczyć na poprawę wynagrodzeń. Opozycja i część środowiska zarzucała resortowi prymitywną propagandę, obłudę, dzielenie środowiska i działanie na szkodę ochrony zdrowia. Dyskusja była tym trudniejsza, że podzielone jest także samo środowisko medyczne i organizacje związkowe, które powinny je reprezentować.
Senacka Komisja Zdrowia na posiedzeniu 8 czerwca zajęła się wzbudzającą ogromne emocje w środowisku nowelizacją ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia. Senatorowie poparli poprawki dotyczące m.in.: sytuacji, gdy pracownik podniesie swoje kwalifikacje (wówczas, jak postulowała KO, powinien w ciągu kolejnego miesiąca zostać zaszeregowany zgodnie z nowym współczynnikiem odpowiadającym nowym kwalifikacjom) oraz podwyższenia współczynników pracy (przychylając się do postulatów sporej części środowiska).

MZ: Wynagrodzenia medyków i personelu pomocniczego wzrosną
Stronę rządową reprezentował na posiedzeniu wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, który w imieniu resortu prowadzi również negocjacje dot. współczynników pracy w ramach Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. Wiceminister przypomniał, że nowelizacja została przyjęta przez Sejm 28 maja zdecydowaną większością głosów, a prace w komisjach są kolejnym etapem procesu legislacyjnego. Jak ocenił Maciej Miłkowski, procedowana ustawa jest w każdym punkcie korzystna dla pracowników systemu opieki zdrowotnej, a jednocześnie jej zapisy nie wpłyną znacząco na sytuację pracodawców.
„Ustawa podwyższa od 1 lipca wszystkie wskaźniki wynagrodzenia w ochronie zdrowia i dotyczy wszystkich pracowników działalności podstawowej zarówno medycznych, jak i niemedycznych. (…) Wskaźniki zostały podwyższone w różny sposób. (…) W przypadku lekarza ze specjalizacją najniższe gwarantowane wynagrodzenie wyniesie od lipca 6769 zł, z pierwszym stopniem specjalizacji 6200 zł, bez specjalizacji 5477 zł. Pielęgniarka z wykształceniem wyższym magisterskim i specjalizacją otrzyma minimalne wynagrodzenie w wysokości 5477 zł, lekarze stażyści otrzymają 4185 zł, inni pracownicy medyczni działalności podstawowej (m.in. fizjoterapeuci, farmaceuci, diagności laboratoryjni) wykonujący zawód wymagający wyższego wykształcenia, ale bez specjalizacji otrzymają 4185 zł. Pielęgniarki i położne z wykształceniem wyższym licencjackim lub magisterskim bądź specjalizację otrzymają również 4185 zł. Minimalne wynagrodzenie dla pielęgniarek bez wyższego wykształcenia i specjalizacji wyniesie 3772 zł (podobnie jak w przypadku pozostałych pracowników wykonujących zawód medyczny wymagający średniego wykształcenia). Najniższe wynagrodzenie dla pracowników działalności podstawowej wykonujących zawód inny niż medyczny wyniesie 3049 zł” – wyliczył minister Miłkowski, podkreślając, że w ustawie mowa o gwarantowanym wynagrodzeniu minimalnym.
Ponadto zwrócił uwagę na fakt, że np. ustawa o działalności leczniczej reguluje kwestię pochodnych i dodatków np. dodatku stażowego.
„W ustawie dokonaliśmy również innej bardzo istotnej zmiany. Pielęgniarki i położne z wyższym wykształceniem licencjackim dotychczas były zaszeregowane z wskaźnikiem 0,64. W myśl nowych przepisów przeszłyby do nowej grupy z proponowanym wskaźnikiem 0,81. Ponadto ustawa gwarantuje, że wszystkie grupy, takie jak pielęgniarki i położne, lekarze czy ratownicy medyczni, którzy do tej pory otrzymywali dodatki wyodrębnione ze środków NFZ, nie stracą na wynagrodzeniu od 1 lipca. Całość kosztów ustawy to ok. 4 mld złotych” – wskazał minister Miłkowski.
Przypomniał też, że nowelizacja została zaakceptowana w ramach porozumienia zawartego przez Zespół Trójstronny ds. Ochrony Zdrowia. Wiceminister Miłkowski wskazał, że nowelizacja ustawy może stanowić dobry początek do rozmów o ewentualnych dalszych podwyżkach.
Wizerunkowa zagrywka rządu?
Przedstawiciele opozycji zarzucili Ministerstwu Zdrowia, że zaproponowane przez resort współczynniki wynagrodzeń są zbyt niskie, a dla części grup zawodowych oznaczają wręcz obniżki. Opozycja ocenia ten ruch szczególnie krytycznie w obliczu dotkliwego kryzysu kadrowego w ochronie zdrowia i obciążenia związanego z pandemią COVID-19.
„Proponowane przez Ministerstwo Zdrowia rzekome podwyżki oceniam jako chaotyczne zagranie PR-owe. Przykładowo, ja jako lekarz z pięcioma specjalizacjami i po 46 latach pracy będę miała obniżony współczynnik wynagrodzenia. Aby nie stracić młodych medyków na rzecz innych państw, należy wprowadzić takie wynagrodzenia, by lekarze i pielęgniarki chcieli pracować z uwzględnieniem zróżnicowania w płacach pomiędzy specjalistami, a nie specjalistami. (…) Przeliczniki powinny być o wiele wyższe i dostosowane do realiów płacowych Unii Europejskiej, z której popłyną wkrótce do Polski gigantyczne pieniądze” – oceniła prof. dr hab. n. med. Alicja Chybicka, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej Przylądek Nadziei Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Zdaniem ekspertki, lepsze wynagradzanie medyków jest szczególnie istotne ze względu na tsunami późnych rozpoznań w wielu dziedzinach medycyny, o czym alarmują specjaliści choćby z obszaru onkologii.
Głos środowiska
Medyków na posiedzeniu senackiej Komisji Zdrowia reprezentowali prof. dr hab. n. med. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych i Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
„Chciałbym zdementować informacje podane przez ministra Miłkowskiego: samorząd lekarski nie jest członkiem Zespołu Trójstronnego i nie uczestniczyliśmy w negocjacjach dotyczących nowelizacji ustawy. (…) Środowisko medyczne, zmęczone pandemią, oczekuje wymiernych dowodów uznania. (…) Nie wprowadzajmy opinii publicznej w błąd mówiąc, że lekarze zarabiają niebotyczne sumy o wiele wyższe niż te wskazane w projekcie ustawy” – mówił na posiedzeniu prof. Matyja.
Zdaniem prof. Matyji ani NSZZ Solidarność, ani OPZZ nie reprezentują już środowiska medycznego i zostały sprowadzone do roli organizacji firmujących kolejne decyzje strony rządzącej. Za szczególnie oburzające uznał, podobnie jak prof. Chybicka, propozycje w zakresie współczynników wynagrodzenia dla lekarzy specjalistów. Prezes NRL dodał, że obecna władza stosuje retorykę konfliktu i stara się pokazać lekarzy niemal jako wrogów klasowych, odwołując się przy tym do najgorszych wzorców komunikacji z poprzedniego ustroju.
„Nas się lekceważy, bo władza wie, że medycy nie zostawią swoich pacjentów i nie wyjdą na ulice jak np. przedstawiciele przemysłu ciężkiego” – dodał prof. Matyja.
„17 marca Forum Związków Zawodowych przekazało MZ zdanie odrębne. (…) Była to próba rozwiązania krzywdzących dla ponad 150 tysięcy pielęgniarek i położnych (wykształconych jeszcze w poprzednim systemie – red) kwestii. Niestety, usłyszałam od ministra Niedzielskiego, że próbuję wywracać stolik negocjacyjny. (…) Obecna polityka płacowa nie utrzyma na rynku pracy pielęgniarek i położnych, które nabyły już uprawnienia emerytalne. Ministerialne propozycje są z punktu widzenia zawodów medycznych krzywdzące, niesprawiedliwe i dzielące środowisko. Ponadto metodologia wyliczenia współczynników wynagrodzeń jest błędna” – dodała do tego Krystyna Ptok.
Przewodnicząca OZZPiP powiedziała także, że wraz z przedstawicielami innych zawodów medycznych MZ propozycję współczynników korygujących dla zawodów medycznych – ustaloną wspólnie przez większość środowiska. W imieniu środowiska pielęgniarskiego na problem kryzysu kadrowego zwróciła uwagę Zofia Małas, powołując się na nowy raport Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych raport. Zgodnie z zawartymi w nim danymi do 2030 liczba aktywnych zawodowo pielęgniarek i położnych zmniejszy się nawet o 36 tysięcy. Aby wyrównać lukę pokoleniową, każdego roku do systemu powinno wchodzić ok. 20 tysięcy pielęgniarek, tymczasem wchodzi 5 tys. Stąd tak ważne jest zatrzymanie w zawodzie pielęgniarek, które już nabyły uprawnienia emerytalne, aby zachować ciągłość opieki w lecznictwie szpitalnym.
Brak jednolitego stanowiska w samym środowisku
Kwestie finansowe są powodem konfliktów i podziałów nie tylko wśród polityków, ale także samych medyków i reprezentujących ich organizacji związkowych. Posiedzenie senackiej Komisji Zdrowia nie było pierwszą okazją, z której skorzystały np. samorządy zawodowe, aby wypomnieć NSZZ Solidarności i OPZZ bezrefleksyjne akceptowanie posunięć rządzących. Z drugiej strony, są grupy zawodowe akceptujące zaproponowane przez resort współczynniki.
„Wiele razy nie zgadzałem się ze stroną rządzącą. (…) Dziś chciałbym jednak zwrócić uwagę, że 40 proc. fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych otrzymuje pensję 2800 zł brutto. Dzięki nowelizacji ustaw dostaną 4168 zł brutto. Ustawa może nie jest doskonała, ale proszę mimo to o jej poparcie, bo dla innych zawodów niż lekarze i pielęgniarki, nowelizacja wiąże się z naprawdę wysokimi podwyżkami” – powiedział Tomasz Dybek, przewodniczący zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii OZZPF.
PRZECZYTAJ TAKŻE: NIPiP: Liczba zatrudnionych pielęgniarek i położnych zmniejszy się do 2030 r. o 36,3 tys.
Nie cichną dyskusje o pieniądzach dla personelu niemedycznego
Źródło: Puls Medycyny