Tajemnice pandemii COVID-19 w Polsce
Czy możemy wierzyć statystykom dotyczącym liczby zakażeń SARS-CoV-2 i zgonów z powodu COVID-19 oraz z pozostałych przyczyn? Jak bardzo umieralność w 2020 r. odbiegała od notowanej w poprzednich latach? Szczegóły na ten temat wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Witold Zatoński, internista i epidemiolog, twórca oraz prezes Fundacji „Promocja Zdrowia”, wieloletni pełnomocnik dyrektora ds. epidemiologii i prewencji Centrum Onkologii w Warszawie, od 2017 r. kierujący Instytutem — Europejskie Obserwatorium Nierówności Zdrowotnych Akademii Kaliskiej i od ponad 50 lat prowadzący badania nad zdrowiem Polaków.
Na początku stycznia Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w Polsce w 2020 r. zmarło o 76 tys. osób więcej niż w 2019 r. Dane pochodziły z Głównego Urzędu Statystycznego i opierały się na Rejestrze Stanu Cywilnego. Czy są wiarygodne? Na ile wzrost liczby zgonów w minionym roku wpisuje w wieloletni trend przyrostu współczynników umieralności w latach 2003-2019? „W ogóle się nie wpisuje. To zupełnie inne, nowe zjawisko” — stwierdza prof. dr hab. n. med. Witold Zatoński.

Kiedy skończył się polski cud zdrowotny
Prof. Zatoński szkicuje zauważalne tendencje na podstawie wskaźników umieralności. Rozwój sytuacji zdrowotnej w Polsce po przełomie ekonomiczno-politycznym lat 90. można prześledzić na rys. 1.


„To bardzo dynamicznie zmieniające się dane, w których odbijają się wszelkie znaczące zdrowotne wydarzenia i zjawiska mające miejsce w tamtych latach¹ — wskazuje epidemiolog. — Od 1991 r. rozpoczął się trend, określany jako polski cud zdrowotny: systematycznie zaczęła spadać liczba zgonów ogółem (o ponad 50 tys. w latach 1991-2002). Niestety, w 2003 r. współczynniki umieralności ogółem i liczba bezwzględna zgonów znów zaczęły gwałtownie rosnąć, głównie z powodu epidemii chorób alkoholowych²’³’⁴’⁵. Wzrost ten wyniósł 50 226 zgonów w latach 2003-2019 (patrz rys.). W 2020 r. do tych danych dołożyła się pandemia COVID-19, prowadząc do skokowego, czasowego, punktowego znacznego zwiększenia umieralności w ostatnich miesiącach roku (patrz rys. 2).

Skokowy wzrost tzw. nadmiarowych zgonów
Badacz wskazuje na liczne ograniczenia, związane z wykorzystaniem do oceny sytuacji epidemicznej takich parametrów, jak ad hoc rejestrowanie przez administrację liczby dziennych zakażeń czy zgonów.
„Ministerstwo Zdrowia każdego dnia informuje, u ilu osób zarejestrowano potwierdzone laboratoryjnie zakażenie wirusem SARS-CoV-2. Niestety, dane te robią wrażenie całkowicie niewiarygodnych. Aby mieć pewność co do liczby osób zakażonych koronawirusem w polskiej populacji, należałoby wykonywać więcej testów. Tylko w ten sposób można w 100 proc. potwierdzić lub wykluczyć zakażenie czy zgon. Tymczasem resort informuje wprawdzie, ile testów w kierunku SARS-CoV-2 wykonano w polskich laboratoriach, ale nie precyzuje już, na jakich zasadach i w jakich proporcjach ta populacja została do badania wybrana” — wskazuje prof. Zatoński i uzupełnia:
„W kontekście skutków zdrowotnych COVID-19 wydaje się, że analiza tzw. zgonów nadmiarowych (ang. excess deaths) — czyli wzrostu liczby zgonów w porównaniu do średniej z trzech ostatnich lat — daje solidną podstawę do odtworzenia przebiegu pandemii w 2020 r. w Polsce. Średnia tygodniowa liczba zgonów w latach 2017-2019 wahała się w przedziale 7-8 tys. Tymczasem dane za rok 2020, zebrane przez Rejestr Stanu Cywilnego, pokazują, że mniej więcej od 37. tygodnia ubiegłego roku tygodniowa liczba zgonów zaczęła gwałtownie i liniowo rosnąć. Przykładowo, w 41. tygodniu zmarło ok. 9 tys. osób, a w 45. aż 16,6 tys., osiągając szczyt. W kolejnych tygodniach liczba zgonów malała, ale w ostatnim tygodniu grudnia nadal wynosiła ok. 12 tys.” — przedstawia dane prof. Zatoński.
SPRAWDŹ: COVID-19 w Polsce: liczba zakażeń koronawirusem i zgonów [DANE MINISTERSTWA ZDROWIA]
Kto wie, ilu Polaków faktycznie zabił COVID-19
Czy można precyzyjnie ustalić, za jaką część zgonów odpowiada COVID-19? „To bardzo ważne pytanie, tym bardziej dziwi mnie, że niewielu szuka na nie odpowiedzi, choć przecież Główny Urząd Statystyczny ma ku temu odpowiednie narzędzia” — ocenia profesor i komentuje:
„Wydaje się, że ogromna większość zgonów nadmiarowych to zgony z powodu koronawirusa. W domenie publicznej często mówi się o wzroście zgonów onkologicznych czy kardiologicznych w 2020 r., jakoby spowodowanych działaniami służby zdrowia. Do tej hipotezy nie ma racjonalnych przesłanek. Trudno wyobrazić sobie gwałtowny przyrost, a następnie gwałtowny spadek umieralności w tych grupach chorobowych w okresie zaledwie trzech miesięcy — takie nagłe zmiany charakteryzują raczej choroby zakaźne, a nie przewlekłe” — uściśla prof. Zatoński.
Poza danymi dotyczącymi liczby zakażeń SARS-CoV-2, Ministerstwo Zdrowia publikuje również informacje o liczbie zgonów z powodu COVID-19. W ocenie eksperta, one także mają liczne metodologiczne ograniczenia i trzeba wziąć to pod uwagę.
„Jeśli się je dobrze przeanalizuje, widać, że mają one dokładnie taką samą dynamikę zmian w czasie, jak raportowane przez Rejestr Stanu Cywilnego tygodniowe liczby zgonów — wyraźnie wskazujące na wzrost umieralności od ok. 35. tygodnia 2020 r. W mojej ocenie, dane prezentowane przez resort są mocno zaniżone. Gdyby przyjąć, że za wszystkie zanotowane od października 2020 r. nadmiarowe zgony odpowiada infekcja COVID-19, widać pomiędzy danymi ministerstwa a tymi pochodzącymi z rejestru PESEL prawdziwą przepaść” — stwierdza prof. Witold Zatoński.
Umieralność w Polsce (w tym z powodu COVID-19) na tle Europy i świata
Jak podkreśla ekspert, brak precyzyjnej informacji dotyczącej wpływu COVID-19 na odsetek umieralności jest nie tylko polskim problemem. Według ostatnich ocen, dane państwowej administracji w Rosji są zaniżone 6,3 razy (ten sam raport ocenia oficjalnie podawane w Polsce dane jako zaniżone 2,9 razy)⁶.
Jak więc kształtuje się umieralność w Polsce (w tym z powodu COVID-19) na tle Europy i świata?
„Jeśli porównując Polskę do innych państw, przyjmiemy za podstawowy parametr excess death, czyli tzw. zgony nadmiarowe, to nasz kraj jest w światowej czołówce tych, gdzie odnotowuje się ich najwięcej. Nadmiarowa umieralność w listopadzie 2020 r. była u nas najwyższa w Unii Europejskiej. Podobne wielkości zanotowano tylko w Bułgarii (96 proc.) i Słowenii (91 proc.)” — informuje ekspert.
Zastrzega jednak, że liczby zgonów nadmiarowych nie można rozpatrywać zupełnie bez kontekstu — powinna jej zawsze towarzyszyć informacja o liczebności samej populacji, której dotyczy. Przykładowo, samo informowanie o tym, ile osób jest w danym województwie zakażonych SARS-CoV-2, bez jednoczesnego podania liczby mieszkańców, jest informacją, delikatnie mówiąc, niepełną. Uwzględniając, poza wskaźnikiem nadmiarowych zgonów, parametry populacyjne, można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że Polska ma w tej chwili jedne z najwyższych w Europie i na świecie współczynniki umieralności (liczba zgonów na 100 tys.) z powodu COVID-19” — wskazuje prof. Zatoński.
Wciąż zbyt mała liczba testów w kierunku koronawirusa
W ocenie prof. Witolda Zatońskiego, walka z pandemią w naszym kraju nie jest poparta należytą wiedzą. Nie dostarczają jej bowiem w dostatecznym stopniu podstawowe mierniki, czyli testy.
„Liczba testów w kierunku SARS-CoV-2 jest niezwykle ważnym wskaźnikiem rozwoju epidemii i dla strategii walki z nią. To decydujące narzędzie w procesie kształtowania całości polityki zdrowotnej w zakresie walki z pandemią. Mogłoby pomóc określić grupy szczególnie narażone na zakażenie SARS-CoV-2 i być przydatne w podejmowaniu decyzji o kształcie potencjalnych obostrzeń” — tłumaczy epidemiolog.
Najwięcej testów w Europie na 1 tys. mieszkańców wykonują takie kraje, jak: Wielka Brytania, Dania czy Luksemburg. „Polska jest na szarym końcu. Liczba testów na 1 tys. mieszkańców w Wielkiej Brytanii to 774, natomiast w Polsce 193. Jest to więc prawdziwa przepaść. Przy tak małej liczbie wykonywanych testów w kierunku SARS-CoV-2 nie ma możliwości racjonalnie sterować działaniami przeciwepidemicznymi” — podsumowuje prof. Witold Zatoński.
Przedstawione przez prof. Witold Zatońskiego analizy opracował zespół naukowy w składzie:
- mgr Kinga Janik-Koncewicz, Instytut — Europejskie Obserwatorium Nierówności Zdrowotnych, Akademia Kaliska;
- dr Mateusz Zatoński, Tobacco Control Research Group, Department for Health, University of Bath, Wielka Brytania;
- dr hab. Łukasz Gruszczyński, Akademia Leona Koźmińskiego;
- Katarzyna Pawlikowska-Chechłacz, Akademia Kaliska.
Piśmiennictwo:
- Zatoński W.A.: One hundred years of health in Poland. J. Health Inequal. 2019; 5(1): 11-19.
- Zatoński W.A., Sulkowska U., Zatoński M.Z., Herbeć A.A., Muszyńska M.M.: Alcohol taxation and premature mortality in Europe. Lancet 2015; 385(9974): 1181.
- Zatoński W.A.: The alcohol crisis in Polish public health. J. Health Inequal. 2019; 5(2): 122-123.
- Zatoński W.A., Zatoński M.Z., Janik-Koncewicz K., McKee M.: Alcohol-related liver cirrhosis in Poland: the reservoir effect. Lancet Gastroenterol. Hepatol. 2020; 5(12): 1035.
- Zatonski W., Zatonski M., Janik-Koncewicz K., Wojtyła A.: Alcohol-Related Deaths in Poland During a Period of Weakening Alcohol Control Measures. JAMA 2021; w druku.
- Kobak D.: Excess mortality reveals Covid’s true toll in Russia. Available from: https://rss.onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/1740-9713.01486 (accesed: 26.02.2021).
Źródło: Puls Medycyny