Prof. Samoliński o pandemii COVID-19: jesienią może czekać nas “armagedon”

  • Marzena Sygut
opublikowano: 12-08-2021, 13:09

Gdybym miał wróżyć, co nas czeka, to wróżyłbym, że jeżeli ma wystąpić “armagedon”, to jesienią. Głównie dlatego, że o tej porze roku, w naszej strefie klimatycznej, żyjemy w zamknięciu - mówi prof. Bolesław Samoliński.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Profesor Bolesław Samoliński, przewodniczący Zespołu Ekspertów Continue Curatio oraz jego cżłonkowie w czasie prezentacji raportu dotyczącego dostępu do leczenia w czasie pandemii i tuż po trzeciej fali, odniósł się do kwestii dotyczących tego, czy grozi nam kolejna fala wzmożonych zachorowań.

Przebieg jesiennej fali zachorowań zależy od wielu zmiennych

Ekspert podkreślił, że trudno dziś jednoznacznie ocenić, jaki charakter przybierze jesienna fala zachorowań, gdyż pojawiły się nowe zmienne, które wpływają na przebieg epidemii.

– Podstawową zmienną jest zaszczepienie populacji. Liczymy, że w tej chwili w grupie, która powinna być zaszczepiona, mniej więcej co druga osoba przyjęła szczepionkę. W dalszym ciągu jest to niewystarczający odsetek - zaznaczył.

Wyjaśnił też, że obserwuje się bardzo wyraźne regionalizmy, jeśli chodzi o gotowość do szczepień, ze szczególnie opornym na szczepienia południem Polski.

– Ta część polskiej populacji wierzy szczególnie w swoją odporność i izolację grupową, która występuje w poszczególnych miejscach - wyjaśnił.

Ekspert podkreślił, że parametr dotyczący zaszczepienia populacji będzie mocno wpływał na przebieg epidemii.

– Druga kwestia to ta, że jeszcze do końca nie wiemy, jaki charakter będzie miała epidemia związana z wariantem Delta i czy nie pojawi się inny wariant - zaznaczył.

Prof. Bolesław Samoliński
Fot. WUM

“Szansą” mutacja o dużej zakaźności, ale niskiej śmiertelności

Tłumaczył, że wirus bardzo zakaźny a mało śmiertelny paradoksalnie jest dla nas bezpieczniejszy i daje szansę na to, że dojdzie do wyciszenia epidemii z punktu widzenia nie ilości zachorowań, ale konsekwencji tych zachorowań.

– I to jest nasza nadzieja. Jeśli wariant Delta będzie masowo zakażał, ale nie będzie powodował masowych zgonów i hospitalizacji, to wówczas zniknie ta groźniejsza mutacja. Wirus SARS-CoV-2 stanie się takim wirusem sezonowym, dając odpór innym postaciom wirusa - zaznaczył prof. Samoliński.

Ekspert podkreślił, że niestety nie można dziś jednoznacznie stwierdzić, czy to jest przyszłość, która nas czeka.

– Należy bardzo obserwować te zjawiska epidemiczne na terenie kraju, Europy i całego świata w odniesieniu do częstości występowania zakażeń na poszczególne typy wirusów. Sprawdzać, jak one wpływają na sytuację epidemiczną. Wiemy np., że w Hiszpanii potrafi dziennie zachorować 30 tys., jednak nie wiąże się to ze wzrostem hospitalizacji i zgonów, tak jak to się działo w pierwszym etapie epidemii na świecie, gdzie wirus był mniej zakaźny, ale bardziej zjadliwy. Ten w Hiszpanii jest bardziej zakaźny ale mniej zjadliwy - zaznaczył.

Najtrudniejszy czas może nadejść jesienią

Ekspert podkreślił, że gdyby dziś miał wróżyć, jaka czeka nas przyszłość - i jeżeli miałby wystąpić “armagedon” - to wróżyłby, że stanie się to jesienią.

– Związane jest to z różnymi czynnikami. Po pierwsze, funkcjonując w atmosferze życia wakacyjnego mamy dużo mniejszą skłonność do zakażenia się, gdyż nie przebywamy zbyt często w zamkniętych, niewietrzonych pomieszczeniach. A tak się dzieje w naszym klimacie, w okresie jesienno-zimowym. Wówczas mamy sprzyjające okoliczności, by się zakażać - zaznaczył.

Kolejnym ważnym elementem, który może przesądzić o tym, jak będzie wyglądała jesień, jest próba odpowiedzi na pytanie, na ile transmisja wirusa nastąpi w grupie osób niezaszczepionych przed 12. rokiem życia.

– Te młode osoby mogą być transmiterami, nawet kiedy nie będą mieć ciężkiego przebiegu, chociaż teraz powoli się okazuje, że mamy coraz więcej niebezpiecznego przebiegu COVID-19 wśród dzieci. Niewątpliwie to niezaszczepione dzieci są obecnie najważniejszymi transmiterami. Proszę sobie wyobrazić szkołę, która się zamyka w przestrzeniach lekcyjnych, a uczniowie wzajemnie się z sobą komunikują. Wystarczy jeden, który zarazi klasę, potem klasa zarazi inne klasy itd. Ta sytuacja następnie odbije się na sytuacji rodzinnej. To jest jeden z najtrudniejszych elementów - zaznaczył.

Potrzeba nam mądrej strategii

Prof. Samoliński wyjaśnił również, że podstawową sprawą, która musi zostać wprowadzona w szkołach przed 1 września, jest opracowanie skutecznej strategii dotyczącej tego, w jaki sposób zachowywać się w szkole czy w miejscu pracy.

- Powinno zostać stworzone coś na kształt indywidualnej i grupowej izolacji - mówił.

Podkreślił jednak, że tak naprawdę nie wiemy do końca, co się wydarzy, dlatego należy się mocno przyglądać sytuacji, analizować przebieg epidemii śledząc kraje ościenne i być ostrożnym w podejmowaniu decyzji, które mogłyby spowodować masowe zachorowania na terenie kraju.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Czwarta fala pandemii. Ekspert: mamy jeszcze szansę ją wyhamować

Prof. Zajkowska: czwarta fala COVID-19 nastąpi najpewniej z końcem wakacji

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.