Prof. Parczewski: gdyby ludzie zachowywali dystans, maseczki na otwartej przestrzeni nie byłyby potrzebne

EG/PAP/Tomasz Więcławski
opublikowano: 22-04-2021, 08:44

Gdyby ludzie zachowywali dystans - maseczki na zewnątrz nie byłyby konieczne - wskazał specjalista chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski. Dodał, że pozostawiłby obowiązek ich zakładania na przystankach i w miejscach, gdzie ludzie się naturalnie grupują.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Ekspert wyjaśnił, że do transmisji wirusa SARS-CoV-2 dochodzi dwoma drogami. Pierwsza - powietrzna - jest związana z bliskim i dłuższym kontaktem w odległości mniejszej niż 1,5 metra. Druga - aerozolowa - związana jest np. z kaszlem lub kichaniem i "chmurą" potencjalnie zakaźnych cząstek wirusa.

iStock
iStock

Maseczki na otwartych przestrzeniach - uzasadnione rozwiązanie?

"Jeżeli mówimy o środowisku zewnętrznym, to wejście w chmurę aerozolu jest bardzo mało prawdopodobne. Wirus na zewnątrz ulega szybkiemu rozproszeniu. Jeżeli byśmy żyli w świecie, w którym ludzie to wiedzą i słuchają takiego komunikatu, to poluzowanie przepisów w tym zakresie jest oczywiste. Tak zrobili np. Niemcy, gdzie maseczki pozostały np. na przystankach autobusowych. Rozumiem, że rząd obawia się, utrzymując przepis o noszeniu maseczek na zewnątrz, że jak pozwoli się na ich zdjęcie, to nie będą one noszone nigdzie, co jest niestety zrozumiałe" - podkreślił prof. Parczewski, który doradza premierowi w ramach Rady Medycznej.

Przyznał jednocześnie, że prawdopodobnie, im ludzie więcej spędzali czasu będą na zewnątrz, tym zakażeń będzie mniej. W jego ocenie można także rozważyć otwarcie gastronomii na zewnątrz.

"Tak zrobili Hiszpanie. Takie otwarcie ogródków restauracyjnych należy obwarować koniecznością odległości między stolikami i np. limitem do 6 osób przy jednym stoliku. Zakażenia tzw. klastrowe się na zewnątrz w zasadzie nie zdarzają. Poluzowanie obostrzeń w tym zakresie nie niosłaby wielkiego ryzyka" - dodał lekarz naczelny ds. COVID-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie.

Ryzyko i korzyści z powrotu do nauki stacjonarnej

W sprawie powrotu dzieci do szkół prof. Parczewski rozumie, że pozostawianie ich na kolejne tygodnie w domach nie jest możliwe. Także m.in. ze względów psychicznych.

"Otwarcie klas I-III w 11 województwach to krok odważny. Osobiście zdecydowałbym się na pilotaż takiego rozwiązania w trzech województwach. Tam, gdzie obecnie sytuacja epidemiczna jest najlepsza" - powiedział ekspert.

W kwestii poluzowania obostrzeń dotyczących wesel i komunii prof. Parczewski byłby ostrożny.

"Nie za bardzo widzę możliwość egzekwowania przy znającej się grupie osób np. odległości między stolikami. W takim przypadku interakcje są zdecydowanie częstsze niż w restauracji, gdzie ludzie siedzący przy różnych stolikach się nie znają. Złe wieści mam też dla branży fitness. Sam dużo ćwiczę i wiem, że w takim miejscu aerozol się unosi niemal wszędzie. Co innego baseny. Te byłyby jednymi z pierwszych miejsc do otwarcia" - dodał.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Mutacje koronawirusa SARS-CoV-2: czy szczepienia dadzą im radę?

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.