Prof. Filipiak: informacje o dostępności leków powinny być aktualizowane stale, online, a nie co 2 tygodnie
Braki leków obserwujemy cały czas. Dotyczy to niektórych insulin, leków hormonalnych, przeciwpadaczkowych, przeciwbólowych, stosowanych w chorobach układu oddechowego, a w ostatnim czasie również podstawowych antybiotyków takich jak amoksycylina czy amoksycylina z klawulonianem – mówi w wywiadzie dla “Pulsu Medycyny” prof. Krzysztof J. Filipiak, przewodniczący Zespołu ds. Polityki Lekowej i Farmakoterapii Naczelnej Rady Lekarskiej.

Z różnych części Polski płyną sygnały o brakach niektórych leków, m.in. wybranych antybiotyków, leków diabetologicznych. Z drugiej strony z resortu na Miodowej idzie jasny przekaz, że zapasy leków w kraju są na kilka miesięcy. Jak ta sytuacja wygląda z perspektywy przewodniczącego Zespołu ds. Polityki Lekowej i Farmakoterapii Naczelnej Rady Lekarskiej? Brakuje w Polsce leków czy nie?
Niestety, braki leków obserwujemy cały czas. Zgłaszają je nam pacjenci, koleżanki i koledzy w ramach samorządu lekarskiego. Dotyczy to niektórych insulin, leków hormonalnych, przeciwpadaczkowych, przeciwbólowych, stosowanych w chorobach układu oddechowego, a w ostatnim czasie - również podstawowych antybiotyków takich jak amoksycylina czy amoksycylina z klawulonianem. Nie wspomnę już, że moi pacjenci z cukrzycą nie są w stanie od wielu miesięcy wykupić w Warszawie recept na agonistów GLP-1, a więc leki takie jak semaglutid czy dulaglutid. I naprawdę nie chodzi tylko o stosowanie tych leków „off label” jako środków na odchudzanie. Zmieniają się wytyczne leczenia pacjentów z cukrzycą, chcemy ich leczyć coraz bardziej nowocześnie, co oznacza, że wielu z nich od samego początku przyjmuje te leki i/lub flozyny (inhibitory SGLT2). Sytuacja jest kuriozalna, bowiem nawet bez refundacji nie udaje się zrealizować pełnopłatnych recept na semaglutid.
Samorząd na bieżąco reaguje, np. gdy tylko zaczęły docierać do nas sygnały o brakach podstawowych leków przeciwbólowych dla pacjentów nowotworowych (morfina w tabletkach), w trosce o nich wystąpiliśmy do Ministerstwa Zdrowia o interwencyjne rozszerzenie wskazań refundacyjnych dla leków alternatywnych, np. zawierających fentanyl o natychmiastowym uwalnianiu, ewentualne rozszerzenie wskazań do refundacji innych leków opioidowych dostępnych w formie doustnej. Niestety, odpowiedź Ministerstwa była negatywna. W istniejącej rzeczywistości prawnej to podmioty odpowiedzialne muszą wystąpić z wnioskiem o taką refundację, przejść długi proces oceny tego wniosku w stosownej agencji, czekać na decyzję ministra. Warto podkreślić, że aktualna sytuacja i pogłębiające się problemy z dostępnością leków wymagałyby większej elastyczności i zmian prawa.
Od początku grudnia 2022 r. Główny Inspektorat Farmaceutyczny co 2 tygodnie przygotowuje zestawienie produktów leczniczych o utrudnionej dostępności i przekazuje je do samorządów aptekarskiego i lekarskiego. Izby mają za zadanie dystrybuować je dalej, do farmaceutów i lekarzy. Czy to rozwiązanie się sprawdza?
W przypadku tak istotnych i zmieniających się dostępności wielu leków, zapewne lepszą drogą byłoby, aby takie informacje aktualizowane były stale, online, a nie co 2 tygodnie. Powinna to być po prostu zakładka elektroniczna w systemach wystawiania recept przez lekarzy, która informuje ich o braku lub ewentualnych problemach z dostępnością wybranego preparatu - najlepiej w czasie rzeczywistym, na określonym terytorium. Takie zakładki już się pojawiły w serwisach i aplikacjach komercyjnych. Jako przedstawiciele samorządu lekarskiego apelowaliśmy do GIF i administracji rządowej o opracowanie oficjalnej, niekomercyjnej zakładki takiego samego typu, ale na razie jej nie ma.
We wtorek, 3 stycznia, GIF spotkał się z reprezentantami Ministerstwa Zdrowia, przedstawicielami Naczelnej Izby Aptekarskiej, Naczelnej Izby Lekarskiej, producentów leków, aptekarzy i hurtowników. Tematem była lista leków o utrudnionej dostępności. Podobno wypracowano postulaty, które mają w przyszłości pomóc w lepszym zaadresowaniu tego problemu. Jakie?
Potwierdzam, brałem udział w imieniu Naczelnej Izby Lekarskiej w tym spotkaniu. Bardzo wysoko oceniam pracę wkładaną przez GIF w przygotowywanie danych, są one wiarygodne i aktualizowane, ale jesteśmy już w innej epoce… Przekazywanie takich dokumentów raz na dwa tygodnie nie ma sensu. Nie po to, jak rozumiem, wprowadzono e-medycynę, e-receptę, żeby nie korzystać z prostych narzędzi przekazywania takich informacji do lekarzy - podmiotów generujących receptę. Ograniczałoby to frustrację pacjentów, tzw. „turystykę lekową”, czyli polowanie na leki w obrębie kraju, a nawet umożliwiało lekarzowi coś, czego nie może zrobić farmaceuta w aptece. Na przykład przepisanie antybiotyku z innej grupy niż ten, który akurat jest chwilowo gorzej dostępny. Na spotkaniu podniosłem te kwestie, bowiem z perspektywy lekarzy tylko to jest ważne. Online, wiarygodna, sygnowana przez GIF informacja. Jak opracowywać takie listy, czym się kierować, jak mierzyć dostępność leku w aptekach, hurtowniach? To już nie zadanie lekarzy i na tym się nie znamy.
W Polsce szaleje grypa, pola nie oddaje COVID-19, oddziały pediatryczne są pełne dzieci z rozmaitymi zakażeniami. Czy w takiej sytuacji niepokój o dostępność leków: antybiotyków, leków przeciwwirusowych i innych, stosowanych powszechnie w przypadku infekcji, jest uzasadniony?
Właśnie po to się spotykamy, żeby minimalizować te niepokoje i jako samorząd lekarski deklarujemy pełną współpracę i zrozumienie dla istniejącej sytuacji. Braki leków dotyczą wielu krajów w Europie, powodowane są aktualną sytuacją epidemiczną w Chinach, ograniczeniem importu leków i substancji czynnych do ich produkcji, trudnościami w łańcuchach dystrybucji. Chociaż warto zdawać sobie sprawę, że Polski może dotyczyć to bardziej niż innych krajów w Europie.
Dlaczego? Od wielu lat system refundacji leków sprzyjał wynegocjowaniu najniższych możliwych cen z producentami wielu preparatów sprowadzanych do Polski. Teraz to się mści. Wydaje się, że po prostu w wielu przypadkach, negocjując z koncernami ceny sprzedaży leków, zasady refundacji, „wylano dziecko z kąpielą”. Mamy tak niskie ceny oferowane koncernom, że gdy te mają globalne problemy z dostępnością leków, kierować je będą w pierwszej kolejności do krajów, gdzie sprzedadzą je drożej. Nota bene, ta polityka lekowa w Polsce i tak nie przełożyła się na korzyści dla pacjentów. Nadal stopień współpłacenia Polaków za leki jest wyższy niż w innych krajach Europy. Warto w tym momencie mówić zatem również o sprawach fundamentalnych, które powinny się w Polsce zmienić.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jak usprawnić wymianę informacji o brakach leków? Branża zgłasza 3 postulaty
Niedzielski: leki są w hurtowniach, ale jest problem w aptekach
Źródło: Puls Medycyny