Lekarze o felczeryzacji, pielęgniarki o pracy „jak kombajn”. Co na to MZ?
Zaczynamy iść na ilość, dążymy do przywrócenia zawodu felczera; brakuje personelu pomocniczego, pielęgniarka pracuje jak wielofunkcyjny kombajn - wskazywali przedstawiciele samorządów lekarskiego i pielęgniarskiego. Wiceministrowie Piotr Bromber i Maciej Miłkowski ripostowali, że zmiany w obszarze kadr medycznych idą w dobrym kierunku i są wdrażane w porozumieniu ze środowiskiem.

W środę (6 kwietnia) w magistracie w Dąbrowie Górniczej odbyło się wyjazdowe posiedzenie senackiej komisji zdrowia. Temat przewodni brzmiał: „Kadry medyczne – wyzwaniem dla systemu opieki zdrowotnej”.
Do udziału w obradach komisji zaproszeni zostali przedstawiciele organizacji reprezentujących różne zawody medyczne, m.in. prezesi: Polskiego Towarzystwa Ratowników Medycznych, Krajowej Izby Diagnostyków Laboratoryjnych, Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, Naczelnej Izby Lekarskiej, Krajowej Rady Fizjoterapeutów, Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Samorząd lekarski ostrzega przed felczeryzacją
- W samorządzie lekarskim w 2001 roku zwracaliśmy uwagę na to, że za kilka lat zabraknie lekarzy. Wtedy jakoś niechętnie nas słuchano, wcześniej obniżono do 1/3 ilość kształconych lekarzy. Padło wówczas hasło, że kształcimy lekarzy dla potrzeb Układu Warszawskiego. Efekt tego zaczęliśmy oczywiście odczuwać dopiero po kilku latach - przypomniał dr Jerzy Friediger, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej i dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie.
Jak mówił, „byliśmy zachwyceni ilością kształconych pielęgniarek, ale zapomnieliśmy o tym, że kształciliśmy tych, którzy już mieli prawo wykonywania zawodu i pracowali systemie. Te panie i panowie jedynie poszerzali swoje kompetencje zawodowe - podkreślał.
- Zaczynamy w tej chwili robić rzecz, która nas niepokoi. Zaczynamy iść na ilość, a nie na jakość. Słyszymy o otwieraniu kierunków medycznych w szkołach zawodowych. Trochę się obawiamy, czy mając wszędzie niedobór kadr lekarskich, będzie miał kto kształcić lekarzy w tak rozproszonym systemie, czy nie obniżymy poziomu kształcenia – dodał Friediger.
Przypomniał, że w Europie polski lekarz jest postrzegany jako bardzo dobry specjalista. - Chcielibyśmy, żeby to trwało dalej - zaznaczył.
Przedstawiciel NRL przypomniał ponadto, że w naszym kraju „mamy 77 specjalizacji lekarskich, podczas gdy niemal w całej Europie wystarczy 50 kilka”. - Po cichu wróciliśmy właściwie do specjalizacji dwustopniowych. Bo czymże jest moduł podstawowy i specjalistyczny? Niczym innym jak specjalizacja dwustopniowa, tylko nie chcemy się do tego przyznać. Podobnie zresztą dążymy do przywrócenia zawodu felczera, tylko też się do tego nie chcemy przyznać. Przecież ten legendarny pomocnik lekarza czy asystent chirurga to nie będzie nic innego jak felczer - ocenił.
„Co najmniej 1/3 czasu lekarz spędza nad papierami”
Co najmniej 1/3 czasu lekarz spędza nad papierami - wskazywał Friediger, dodając, że „zamiast szukać i kształcić ludzi w kierunku prowadzenia dokumentacji lekarskiej, może warto zastanowić się, czy nie jesteśmy w stanie zmniejszyć jej ilości”. - Musimy zmniejszyć obciążenie administracyjne lekarzy - zaznaczał.
Szef krakowskiego szpitala podkreślał, że konieczne jest zachęcenie młodzieży do pracy na uczelniach. - Kiedyś to był prestiż, w tej chwili to praca za grosze - skwitował.
Friediger postulował także zmniejszenie ilości specjalizacji, „zlikwidowanie specjalizacji od jednej choroby”.
- Kształcimy rocznie ok 1800 lekarzy w obcych językach - o których wiadomo, że nie pozostaną w naszym systemie opieki zdrowotnej. Może byśmy przestawili priorytety? Może te pieniądze, które chcemy zainwestować w tworzenie nowych kierunków czy wydziałów lekarskich, warto przeznaczyć na te uczelnie, które już są, kształcą i wiadomo, że maja kadrę? Żeby te pieniądze poszły jednak na kształcenie polskich studentów - skonstatował.
Rocznie do zawodu musi wchodzić 10 tysięcy nowych pielęgniarek
Jak wskazywała Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, w Polsce mamy 244 tys. pracujących pielęgniarek i 28 tys. położnych, co daje wskaźnik 5 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców. - Średnia unijna to 9,4. W tej chwili średnia wieku pielęgniarek zbliża się do 54 lat, a położnych wynosi 52 lata. Średnia wieku pielęgniarek pracujących w POZ to 62 lata. Widzimy, jak ogromna luka pokoleniowa się wytworzyła - mówiła Zofia Małas.
Wskazała, że rocznie do systemu musi wchodzić 10 tysięcy nowych pielęgniarek, „bo tyle osób nabywa praw emerytalnych i odchodzi z systemu, do tego jest też nadumieralność”. Przed pandemią umierało (rocznie - red.) 1000 pielęgniarek, teraz umiera 1500 - wyliczała. Pielęgniarki żyją średnio 62 lata w porównaniu do ponad 80 lat życia przeciętnej Polki.
Małas przypomniała, że w roku 2021 wydano „rekordowe” 6900 praw wykonywania zawodu, ale pracę podjęło niespełna 4 tys. osób. - Gdzie jest 2900? To ogromna strata dla systemu - podkreślała.
Małas porównuje pracę pielęgniarki do kombajnu
Szefowa NRPiP mówiła, że potrzebne są zachęty dla pielęgniarek, ale nie tylko. - Tu i teraz musi wejść zawód pomocniczy. Kształcimy ogromną liczbę absolwentów zdrowia publicznego, którzy tak naprawdę nie znajdują zatrudnienia, mamy ponad 70 tys. opiekunów, w szpitalach zatrudnionych jest tylko 6 tys. To zawód pomocniczy, który dawniej wykonywały panie salowe, sanitariuszki. Jeżeli na 40 czy 60 chorych mamy dwie, trzy pielęgniarki, to bez personelu pomocniczego ich praca staje się niesamowicie ciężka. W szpitalach nie ma brygad transportowych, pielęgniarka jest takim kombajnem wielofunkcyjnym, który oprócz swoich wyuczonych zadań pracuje za brakujących pracowników - oceniła Małas.
Podkreśliła, że potrzebny jest personel pomocniczy, który zająłby się prostymi czynnościami higieniczno-sanitarnymi, potrzebne są też normy zatrudnienia.
- Notoryczne niedofinansowanie polskiej ochrony zdrowia powoduje, że się oszczędzało i nadal oszczędza na kadrach medycznych - podsumowała.
Przypomniała, że „mamy jeszcze wielozatrudnienie, które z jednej strony ratuje system, ale z drugiej jest bardzo niebezpieczne, bo pielęgniarki pracują po 300, 400 godzin miesięcznie”.
- W 2030 roku, jeżeli do systemu nie będzie wchodzić odpowiednia liczba pielęgniarek, ich średnia wieku wyniesie 60 lat, a położna będzie o 5 lat młodsza - skonstatowała.
Bromber: mamy nowe standardy kształcenia lekarzy
Zdaniem wiceministra zdrowia Piotra Brombera podejście resortu do kapitału ludzkiego w ochronie zdrowia jest wielowymiarowe. - Z jednej strony wiąże się ze zwiększeniem nakładów, ale z drugiej ze zwiększeniem kompetencji, umiejętności. Chcemy inwestycje w kapitał ludzki bardzo mocno artykułować - wskazywał podczas posiedzenia senackiej komisji zdrowia.
Jak mówił, jeśli chodzi o kształcenie lekarzy, ”na przestrzeni kilku lat zwiększyła się ta liczba o trzy tysiące dodatkowych miejsc na kierunkach lekarskich”. - Przypomnę: Kielce, Zielona Góra, Opole, Rzeszów, uczelnie prywatne - wyliczał.
- To parametr ilościowy. W dyskursie często pada jednak pytanie - zwiększacie ilość, a gdzie jakość? My mówimy - również dbamy o jakość. Właśnie zakończył prace specjalnie powołany zespół przez pana Niedzielskiego nad nowymi standardami kształcenia na kierunku lekarskim, lekarsko-dentystycznym. Co ważne, jest to głos szerokiego środowiska, bo oprócz wykładowców, pracowników naukowych, przedstawicieli MEiN, w tych pracach brali również udział studenci, rezydenci. Patrzymy bardzo szeroko. Mamy nowe standardy kształcenia, zakładamy, że w niedługiej perspektywie zostaną one sformalizowane w formie nowego rozporządzenia - zapowiedział wiceminister.
Dodał, że resortowi bardzo zależy, żeby „upraktycznić studia, dokonać przesunięcia pomiędzy dostarczaniem wiedzy a umiejętnościami i kompetencjami”. - W tym komponencie typowo teoretycznym wskazujemy na istotną potrzebę, by wykładowcy pokazywali ludziom młodym perspektywę wykorzystania tej wiedzy - zaznaczał.
Bromber poinformował także, że jest projekt ustawy, w którym zapisano stworzenie samorządu zawodowego ratowników medycznych i możliwość kształcenia w formie studiów magisterskich.
- Przechodzi on przez proces konsultacji, będzie rozpatrywany na jednym z najbliższych posiedzeń stałego komitetu Rady Ministrów. Środowisko o tym wie - mówił.
Dodał, że „po stałym komitecie RM jest też ustawa o medycynie laboratoryjnej”. - Jest po komisji prawniczej, a przed posiedzeniem Rady Ministrów. To kolejny projekt ustawy przygotowany w porozumieniu ze środowiskiem. Zakończył też pracę zespół nad strategią rozwoju medycyny laboratoryjnej, będziemy mieli również ustawę, która będzie regulowała kwestie nadzoru nad działaniem laboratoriów - poinformował.
W kontekście pielęgniarek i położnych Bromber także wspomniał o „pełnej komunikacji ze środowiskiem” i przygotowywaniu „projektu ustawy, który dostosowuje przepisy do przepisów unijnych”. - Ten projekt już też jest po stałym komitecie RM - zaznaczył. Dodał, że podejmowanych jest także wiele kwestii w obszarze kształcenia podyplomowego, „zarówno co do treści, jak i formy”.
Miłkowski o kompetencjach diagnostów, pielęgniarek
Wiceminister Maciej Miłkowski przyznał z kolei, że „pracując z farmaceutami, zobaczyliśmy problem, że nie za bardzo możemy poszerzać kompetencje diagnostyczne, ponieważ diagności laboratoryjni uważają, iż to jest ich zakres zadań”.
- Na pewno zawody medyczne muszą współpracować celem dobra pacjentów. Zwracamy teraz uwagę przy koszykach świadczeń gwarantowanych, żeby te uprawnienia nie były tak mocno dookreślone. Jeśli chodzi o pielęgniarki, pracujemy nad rozszerzeniem uprawnień w zakresie finansowania świadczeń specjalnych, np. leczenia ran, czy innych zadań pielęgniarek - mówił.
Miłkowski ocenił, że w obszarze kadr medycznych zmiany idą i będą szły we właściwym kierunku. Wspomniał, że wzrosną też zarobki, bo „mamy projekt ustawy o najniższych wynagrodzeniach”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: "Kluczowy" pracownik NFZ: jak nie dadzą nam normalnej podwyżki, odejdę bez skrupułów
Prof. Jacek Różański: młodzi działacze nie rozumieją, na czym polega rola samorządu lekarskiego
Źródło: Puls Medycyny