Ilu Polaków choruje na otyłość? Trzeba policzyć, żeby leczyć
Szacuje się, że choroba otyłościowa dotyczy ok. 8 mln Polaków, a leczy ją zaledwie 1 proc. Zadecydowanie więcej leczy jej powikłania, a tych może być nawet 200. - Za mało mamy rozpoznań otyłości, za rzadko jest ona leczona, a za dużo umiera chorych z jej powodu - wskazują eksperci Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.

- 200 różnych powikłań otyłości generuje olbrzymi koszt zdrowotny - w Polsce to ponad 15 mld zł rocznie.
- Otyłość jest też jedną z najczęstszych przyczyn zgonów w kraju, chociaż dowodów na to nie znajdziemy ani w kartach zgonów, ani statystykach NFZ. Dlaczego? - Bo nie dostrzegamy choroby otyłościowej - przekonuje prof. dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
Brakuje rejestrów chorych, które by umożliwiały rzetelną ocenę skali problemu choroby otyłościowej w kraju. Opieramy się na badaniach epidemiologicznych, które mogą jednak odbiegać od stanu faktycznego, chociażby dlatego, że badani mają tendencję do zaniżania swojej masy ciała.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Do 2035 r. ponad połowa ludzi na świecie będzie miała nadwagę lub otyłość [RAPORT]
– Wiarygodnych danych dostarczają wyniki badań pomiarowych - mówił prof. dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, chirurg bariatra, podczas marcowego VIII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych. Jak zwracał uwagę, NFZ gromadzi olbrzymią liczbę danych z zakresu medycyny rodzinnej i swego czasu wdrożył zasadę raportowania masy ciała, co mogłoby wspierać gromadzenie rzetelnych informacji o tym schorzeniu.
– Jednak niewielu lekarzy rodzinnych faktycznie przekazuje dane o masie ciała swoich pacjentów. Gdyby NFZ przymusił lekarzy do tego, np. wprowadzając wymóg wpisania wagi przy wystawianiu recept na pewne leki, to te dane w końcu byłyby dostępne w systemie. Przy przekroczeniu określonej wagi także system mógłby sugerować lekarzowi, że należy rozpoznać otyłość — wskazywał ekspert. Dodał, że żeby leczyć otyłość, musi być ona rozpoznawana.
W ocenie profesora, do niedawna lekarz rodzinny, który nawet rozpoznał chorobę otyłościową, nie miał co zaoferować choremu. - Mógł mu powiedzieć, że ma przejść na dietę i zwiększyć aktywność fizyczną. Dziś to się zmieniło, bo mamy możliwość skutecznego leczenia odpowiednimi lekami, a jeśli potrzeba, to również operacyjnie — podkreślił wiceprezes PTLO.
Chorzy na otyłość niedostrzegalni w systemie
Prof. Wyleżoł zaznaczał, że niestety, wciąż nie dostrzegamy choroby otyłościowej. - W statystykach NFZ dotyczących liczby porad udzielanych pacjentom nie ma porad świadczonych chorym na otyłość. Tam to schorzenie nie istnieje, są natomiast wszystkie jego powikłania. Musimy w końcu dostrzec tę chorobę również w statystykach zgonów — apelował.
Jak podał dla przykładu: Jeżeli chory zmarł na miażdżycę w przebiegu cukrzycy typu 2, a jego BMI jest powyżej 40, to tak naprawdę pierwotną przyczyną śmierci była otyłość. Nikt jednak tego nie wpisuje do karty zgonu.
W jego ocenie, jeżeli nie ujmiemy tej choroby w systemie, „to nadal będziemy inwestować ogromne środki w leczenie powikłań, nie lecząc ich przyczyny. - Lecząc tylko powikłania, leczymy otyłość paliatywnie, czyli łagodząc jej przebieg. Natomiast powinniśmy leczyć ją przyczynowo - podkreśla specjalista.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Przespaliśmy profilaktykę. Pilnie musimy zacząć leczyć otyłość u dzieci
Źródło: Puls Medycyny