Zrobiliśmy duży krok... w tył
Według raportu Euro Health Consumer Index (EHCI), sytuacja polskiej opieki zdrowotnej pogarsza się. Obecnie zajmujemy 27. miejsce w Europie, co oznacza spadek o jedno miejsce w porównaniu z rokiem 2009. Wyprzedzają nas m.in. Węgry, Litwa i Czechy.
Mówiąc inaczej, zrobiliśmy wielki krok do tyłu, co okazało się wielkim zaskoczeniem dla Bartosza Arłukowicza, ministra zdrowia. „Spadek jest zaskakujący, ponieważ w ciągu ostatnich kilku lat nakłady na ochronę zdrowia zostały znacząco podniesione” — mówił podczas wystąpienia w Sejmie.
Na pytanie, dlaczego zajęliśmy tak słabą pozycję, próbowali odpowiedzieć m.in. uczestnicy senackiego panelu „Cztery lata po Białym Szczycie”, który odbywał się 18 maja br. Konkluzja brzmiała smutno — właściwie żaden z postulatów Białego Szczytu nie został spełniony.
Warto przypomnieć, że szczyt został zorganizowany w 2008 r. pod patronatem premiera Donalda Tuska oraz ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz. Rozmowy trwały dwa miesiące. Zakończyły się podpisaniem rekomendacji, w których zapisano m.in. wprowadzenie niewielkich dopłat za część gwarantowanych świadczeń zdrowotnych oraz za świadczenia towarzyszące (m.in. koszty zakwaterowania i wyżywienia pacjentów). Jednocześnie zastrzeżono, iż konieczne jest stworzenie systemu pomocy finansowej dla osób, dla których dopłaty mogłyby stanowić istotną barierę w dostępie do świadczeń zdrowotnych.
Ponadto zapisano konieczność stworzenia systemu dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych oraz zwiększenia publicznych nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB. Stwierdzono także, iż rolnicy powinni płacić składkę na ubezpieczenie zdrowotne tak jak inni obywatele. Do dziś tak nie jest.
„Pakiet ustaw przygotowany przez minister Kopacz to nie jest reforma systemu, a jedynie wydarzenie polityczne. I dopóki polityka będzie miała wpływ na ochronę zdrowia, dopóty do żadnej reformy nie dojdzie” — trafnie zauważył Maciej Piróg, społeczny doradca prezydenta RP ds. ochrony zdrowia. Pozostaje pytanie, czy rzeczywiście tylko politycy są winni?
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Agnieszka Katrynicz