Wstrząsające relacje Lekarzy bez Granic z Ukrainy. Mocz oddawano do butelek, prano opatrunki
Najnowszy raport Lekarzy bez Granic „Między wrogimi liniami: niszczenie opieki zdrowotnej w Ukrainie” pokazuje ogrom zniszczeń, jakie dotknęły infrastrukturę zdrowotną tego kraju. Lekarzom brakowało jednorazowych woreczków na mocz, więc chorzy musieli korzystać z butelek. Jeden z rannych prał jednorazowy opatrunek i używał go ponownie, bo nie było innej możliwości. W szpitalach medycy znajdowali miny przeciwpiechotne.

- Musiałem pójść do Rosjan i powiedzieć im, że nie mamy czym leczyć ludzi. Nie mieliśmy na przykład cewników moczowych. (...) Jednorazowe cewniki musieliśmy namaczać w specjalnych roztworach i używać ich ponownie. Nie mieliśmy nawet woreczków na mocz i musieliśmy w zamian używać butelek. Pilnie potrzebne były też leki dla osób z cukrzycą i nadciśnieniem - relacjonuje lekarz z regionu Chersonia.
- Miny przeciwpiechotne są często wykorzystywane na terenach przyfrontowych, ale zobaczenie ich w szpitalu było szokujące. To niewiarygodny przykład dehumanizacji. Jasny przekaz dla tych, którzy przychodzą po leki lub pomoc: nie jesteście bezpieczni nawet w szpitalu - mówi Vincenzo Porpiglia, koordynator projektów Lekarzy bez Granic w obwodzie donieckim.
- Szpitale, przychodnie i apteki były niszczone i plądrowane, personel medyczny był zastraszany, zatrzymywany, doświadczał przemocy. Mieszkańcy, którzy nie zdołali uciec przed wojną, przez wiele tygodni i miesięcy pozostawali pozbawieni pomocy i lekarstw.
Poziom zniszczeń na wojnie w Ukrainie jest ogromny, co paraliżuje infrastrukturę medyczną. Będzie to miało długotrwały wpływ na dostęp ludzi do opieki zdrowotnej. Pacjenci, którzy mieszkali na terytoriach okupowanych przez Rosję od inwazji z lutego 2022 roku, zgłaszali w wywiadach przeprowadzonych przez Lekarzy bez Granic poważne ograniczenia w dostępie do niezbędnych leków i placówek medycznych, a także plądrowanie szpitali i aptek. Ich doniesienia są zgodne ze stanem medycznym wielu pacjentów Lekarzy bez Granic, z których wielu miesiącami pozostawało bez leczenia.
Do dziś zespoły Lekarzy bez Granic mają pozwolenie na działania jedynie w regionach kontrolowanych przez siły ukraińskie. Informacje zawarte w opracowaniu zostały zebrane na obszarach będących celem rosyjskich ataków (takich jak Mikołajów czy Apostołów) oraz na terenach wcześniej okupowanych przez Rosję i odbitych przez siły ukraińskie (obwody doniecki i chersoński). Informacje pochodzą z obserwacji zespołów Lekarzy bez Granic oraz z rozmów z pacjentami i ukraińskimi pracownikami opieki medycznej, i stanowią świadectwo zniszczeń wojennych i cierpienia ludności cywilnej.
Systemowe niszczenie infrastruktury, w tym szpitali
Linia frontu w Ukrainie ciągnie się dziś przez niemal 1000 kilometrów. Jeszcze przed dramatyczną eskalacją przemocy w 2022 roku, w wojnie tej zginęło ponad 14 000 ludzi. Od lutego 2022 roku kolejne tysiące zostało zabitych i rannych. Ponad 5 300 000 ludzi zostało wewnętrznie przesiedlonych, ponad 8 100 000 poszukiwało schronienia zagranicą. W odpowiedzi na inwazję sił rosyjskich w lutym 2022 roku, w sierpniu 2022 roku wojska ukraińskie przeprowadziły kontrofensywę. Do 11 listopada odzyskały 74 443 kilometry kwadratowe terenów dotychczas okupowanych przez Rosjan.
Od momentu eskalacji wojny w lutym 2022 roku Lekarze bez Granic zwiększyli skalę swoich działań humanitarnych w Ukrainie, koncentrując się na pomocy medycznej i humanitarnej ludziom mieszkającym w pobliżu linii frontu, gdzie jest ona najbardziej potrzebna. Pomoc ta to przede wszystkim leczenie rannych, ewakuacje pacjentów do placówek medycznych oddalonych od frontu, dostarczanie niezbędnych leków, materiałów i wyposażenia medycznego, działalność tzw. klinik mobilnych, fizjoterapia i wsparcie w obszarze zdrowia psychicznego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Polski ratownik medyczny był m.in. w Bachmucie. “Ukraina będzie mieć duży problem”
Podążając za przesuwającym się na południowy wschód frontem, zespoły Lekarzy bez Granic identyfikowały medyczne i humanitarne potrzeby w 161 miejscowościach i wioskach, które znalazły się między zmieniającymi się liniami frontu. Celem było dostarczanie pomocy medycznej ciągle pozostającym tam ludziom, a działania były prowadzone nawet w odległości 12 km od linii walk. To, czego świadkami były zespoły organizacji, można nazwać systemowym niszczeniem: domów, sklepów, placów zabaw, szkół i szpitali, obracanych w gruz przez nieustanne bombardowanie i ostrzał.
Jednym z takich miejsc była wioska Drobyszewe w obwodzie donieckim. Lekarzom bez Granic nie udało się znaleźć tam ani jednego budynku, którego konstrukcja nie była naruszona, dzięki czemu mógłby służyć jako prowizoryczna przychodnia. Ostatecznie rolę tę musiały spełnić zaadoptowane do tego celu kontenery. W ten sam sposób Lekarze bez Granic zmuszeni byli działać w dziesięciu kolejnych wioskach w obwodach donieckim i chersońskim.
Ataki na infrastrukturę medyczną: używano amunicji kasetowej
Już w pierwszych miesiącach wojny personel medyczny Lekarzy bez Granic był światkiem ataków na infrastrukturę ochrony zdrowia z użyciem najróżniejszej broni. W dwóch przypadkach zespoły Lekarzy bez Granic donosiły o zniszczeniach wskazujących na użycie amunicji kasetowej przeciw szpitalom.
Czwartego kwietnia 2022 roku zespół Lekarzy bez Granic odwiedził Mikołajów, miasto w południowowschodniej Ukrainie, aby spotkać się z lokalnymi władzami i przedstawicielami służby zdrowia. Około godziny 15.30, kiedy zespół odwiedzał szpital onkologiczny, który od końca lutego 2022 roku przyjmował rannych, teren wokół szpitala został ostrzelany przez siły rosyjskie, raniąc i powodując śmierć wielu cywili. Tego samego dnia personel medyczny organizacji był świadkiem ataku na miejski szpital pediatryczny. Ślady po tym ataku – zamiast jednego dużego krateru zaobserwowano setki małych dziur w ziemi i na ścianach budynku – wskazywały na użycie zakazanej, śmiercionośnej amunicji kasetowej.
Rankiem 15 czerwca 2022 roku inny zespół Lekarzy bez Granic był świadkiem ataku na szpital w Apostołowie. To był działający szpital, który w nocy dostał się pod ostrzał artyleryjski. Znów, w ziemi i w ścianach budynków szpitalnych zostały po ataku liczne małe dziury, w przychodni i jej otoczeniu znaleziono odłamki szrapneli. W efekcie tego ataku Lekarze bez Granic musieli zawiesić działania medyczne na kilka dni, do momentu usunięcia odłamków i odkażenia terenu. W konsekwencji pacjenci nie mieli w tym czasie dostępu do pomocy medycznej w nagłych wypadkach.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rząd planuje zmiany w organizacji Zespołu Pomocy Humanitarno-Medycznej
W ślad za ukraińską kontrofensywą, Lekarze bez Granic byli w stanie dotrzeć do wielu placówek medycznych dotychczas znajdujących się pod okupacją rosyjską, w obwodach chersońskim i donieckim. Zespoły Lekarzy bez Granic odkryły, że wiele z nich zostało splądrowanych, a pojazdy medyczne, w tym karetki ratunkowe, zostały zniszczone. W dwóch placówkach medycznych znaleziono broń i materiały wybuchowe.
Miny przeciwpiechotne w szpitalach
8., 11. i 15. października zespoły Lekarzy bez Granic odnotowały również obecność min przeciwpiechotnych na terenie trzech działających szpitali. Wszystkie te przypadki dotyczyły placówek znajdujących się na terenach wcześniej okupowanych przez siły rosyjskie – w obwodach chersońskim, donieckim i okolicach Iziumia.
– Miny przeciwpiechotne są często wykorzystywane na terenach przyfrontowych, ale zobaczenie ich w szpitalu było szokujące. To niewiarygodny przykład dehumanizacji. Jasny przekaz dla tych, którzy przychodzą po leki lub pomoc: nie jesteście bezpieczni nawet w szpitalu - mówi Vincenzo Porpiglia, koordynator projektów Lekarzy bez Granic w obwodzie donieckim.
Zagrożenia, na jakie narażona jest infrastruktura medyczna oraz ci, którzy niosą pomoc medyczną, ilustruje również przypadek ostrzału centrum Chersonia, do jakiego doszło 16 grudnia 2022 roku. Na ostrzelanym tego dnia głównym placu miasta Lekarze bez Granic prowadzili wcześniej tzw. klinikę mobilną. Zagrożenie artyleryjskie zmusiło wcześniej organizację do zawieszenia tej działalności. Działalność medyczną podjął w tym miejscu Ukraiński Czerwony Krzyż. W ostrzale z 16 grudnia zginęły tam dwie osoby.
Opieka zdrowotna pod okupacją. Brakowało nawet woreczków na mocz
Między 15 listopada 2022 roku a 19 lutego 2023 roku zespoły medyczne Lekarzy bez Granic przeprowadziły około 11 000 konsultacji medycznych dla osób w miastach i wsiach na obszarach uprzednio okupowanych przez Rosjan w obwodach donieckim i chersońskim. Jak odnotował personel medyczny organizacji, ludzie, którzy nie byli w stanie uciec, zostali niemal pozbawiani dostępu do opieki zdrowotnej. Większość pacjentów (65 proc.) była starsza, mniej sprawna ruchowo lub chorowała przewlekle na nadciśnienie, choroby układu krążenia czy cukrzycę. Często choroby te były nieleczone przez wiele miesięcy, a braki żywności uniemożliwiały dbanie o dietę, co prowadziło do problemów z mobilnością, wzrokiem i mięśniami oraz do rosnącego uzależnienia od innych.
– Kiedy do naszego miasta wkroczyło rosyjskie wojsko, w szpitalu pozostało tylko kilku lekarzy i pracowników medycznych. Nie mieliśmy chirurgów. Codziennie przynoszono do szpitala ludzi z ranami odłamkowymi. Pomagaliśmy im. Stopniowo kończyło nam się zaopatrzenie medyczne - relacjonuje lekarz z regionu Chersonia.
– Musiałem pójść do Rosjan i powiedzieć im, że nie mamy czym leczyć ludzi. Nie mieliśmy na przykład cewników moczowych, których potrzebowaliśmy dla osób poważnie rannych, leczonych na intensywnej terapii i nie mogących wstawać. Jednorazowe cewniki musieliśmy namaczać w specjalnych roztworach i używać ich ponownie. Nie mieliśmy nawet woreczków na mocz i musieliśmy w zamian używać butelek. Pilnie potrzebne były też leki dla osób z cukrzycą i nadciśnieniem - dodaje.
– Raz Rosjanie powiedzieli nam: ułóżcie listę leków, wszystko wam damy. Dawałem im te listy chyba 10 razy. Lista składała się z 86 pozycji, a dali nam tylko 16 – bandaże, gazę, plastikowe prześcieradła, wenflony, strzykawki oraz trochę leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych. Zapytałem ich: jak powinienem leczyć na przykład cukrzycę czy nadciśnienie? - mówi.
Ranny mężczyzna prał jednorazowy opatrunek, bo nie było innego
Według doniesień pacjentów niektóre osoby na obszarach zaciętych walk przetrwały miesiące bez niezbędnych leków.
Lekarz, Lekarze bez Granic, zespół klinik mobilnych, obwód doniecki:
– Wiele osób, które zgłosiło się do naszych klinik mobilnych, odczuwało ból. Potrzebowali po prostu leków przeciwbólowych, ale nie mieli do nich dostępu w ich wioskach podczas okupacji. Powiedzieli nam, że podczas okupacji nie mieli dostępu do lekarzy czy sanitariuszy. Niektórzy otrzymali leki w ramach pomocy humanitarnej, ale nie wiedzieli jak je stosować.
– Leczyłem mężczyznę, który potrzebował opatrunku na ranę, ale od miesięcy nie miał z czego go zrobić. Nie miał płynu do dezynfekcji, antyseptyków, materiałów opatrunkowych. Po prostu prał i ponownie używał tego samego opatrunku - opowiada.
12 punktów kontrolnych w drodze na wizytę lekarską
Z powodu zniszczenia placówek medycznych ludzie potrzebujący pilnej pomocy musieli pokonywać znacznie większe odległości niż wcześniej, przedostawać się przez niebezpieczne tereny, narażając się na większe ryzyko. 65-letnia pacjentka ze wsi Borozenśkie w obwodzie chersońskim opisała, jak podczas rosyjskiej okupacji jechała z mężem na pilną wizytę lekarską i musieli pokonać 12 punktów kontrolnych.
– Przychodnia w naszej miejscowości była mocno uszkodzona podczas okupacji. Wszystkie komputery i wyposażenie zostały skradzione. W maju mój mąż spadł z drabiny i poważnie uszkodził sobie stopę. Skontaktowaliśmy się z lekarzem, który wcześniej pracował w tej przychodni, ale nie mógł nam pomóc – nie miał żadnych leków ani sprzętu, więc polecił nam, żebyśmy poszli do szpitala w Berysławiu. To 50 km od wsi Borozeńskie. Żeby tam dotrzeć i dostać się do szpitala musieliśmy przejść przez 12 rosyjskich punktów kontrolnych. Musieliśmy wrócić do Borozeńskiego przed godziną policyjną. Możecie sobie wyobrazić, że w obliczu takich trudności leczenie nie było dla ludzi priorytetem, chyba że była to kwestia życia lub śmierci - opowiada.
Pacjenci wskazywali, że zachowanie rosyjskich jednostek bardzo się różniło. Niektóre aktywnie działały na rzecz leczenia rannych cywilów i zapewnienia dostaw leków, inne zaś plądrowały apteki i placówki medyczne.
Co więcej, jak opisywali Lekarzom bez Granic pracownicy medyczni, którzy wcześniej mieszkali na terenach okupowanych przez siły rosyjskie, spotkali się z zastraszaniem, zatrzymaniami i przemocą ze strony żołnierzy.
Rosjanie bili ukraińskiego lekarza i grozili mu śmiercią
– Rosyjscy żołnierze przyszli do mojego domu i mnie aresztowali. Zabrali mnie do wydziału administracyjnego, gdzie byłem przesłuchiwany przez dwie godziny. Powiedzieli mi, że chcą, żeby personel szpitala z nimi współpracował. Pobili mnie. Rozkazali mi przestać mówić po ukraińsku - relacjonuje lekarz, który pracował pod okupacją rosyjską w obwodzie mikołajowskim.
– W końcu zostałem wypuszczony, ale żołnierze wrócili po tygodniu, tym razem do szpitala. Zakuli mnie w kajdanki na oczach całego personelu. Wsadzili mnie do samochodu i zabrali do piwnicy w moim domu, gdzie znowu mnie pobili. Było ich co najmniej dziesięciu. Zniszczyli wszystko w piwnicy, domu i garażu. Zabrali klucze do mojego domu, a mnie na posterunek policji zajęty przez Rosjan. Przez pół godziny trzymali mnie w celi w piwnicy, po czym spotkał się ze mną żołnierz i powiedział, że mam kilka godzin na opuszczenie tego terenu, albo mnie zabiją. Powiedziano mi, że nie mogę wrócić do szpitala ani rozmawiać z żadnym z pracowników - mówi.
– Posadzili mnie w samochodzie i pojechali za mną w kierunku granicy. Droga była pełna min. Zacząłem jechać, przerażony, że zginę w swoim samochodzie. Udało mi się przedostać przez pola do ukraińskich sił zbrojnych. Pokazałem im rozcięcia i siniaki spowodowane kajdankami na rękach, a oni pomogli mi przejść na terytorium kontrolowane, aby dotrzeć do mojej rodziny - kończy.
Reasumując: najnowszy raport Lekarzy bez Granic „Między wrogimi liniami: niszczenie opieki zdrowotnej w Ukrainie” ujawnia ogrom zniszczeń, jakie dotknęły infrastrukturę opieki zdrowotnej w Ukrainie, oraz poważne utrudnienia w opiece medycznej pod rosyjską okupacją.
Lekarze bez Granic wzywają walczące strony do przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego i zobowiązań do ochrony cywilnej ludności i infrastruktury, jak również zapewnienia dostępu do ratujących życie lekarstw i środków medycznych.
Źródło: Puls Medycyny