Warszawa gości lekarzy medycyny estetycznej
Warszawa gości lekarzy medycyny estetycznej
O najważniejszych zagadnieniach, które będą omawiane podczas tegorocznego kongresu lekarzy zajmujących się medycyną estetyczną, oraz o jej kondycji w Polsce rozmawiamy z dr. med. Andrzejem Ignaciukiem, prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.
Od 26 do 29 września, tradycyjnie w Warszawie, odbędzie się XXII Kongres Medycyny Estetycznej. Po raz pierwszy będzie to jednak kongres światowy, co oznacza — wyjątkowy. Czym zaskoczą uczestników jego organizatorzy, czyli Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, którym pan kieruje?

To prawda, że będzie to wyjątkowy kongres, między innymi dlatego, że po raz pierwszy w Polsce jest organizowany pod patronatem Międzynarodowego Stowarzyszenia Medycyny Estetycznej zrzeszającego krajowe towarzystwa zajmujące się medycyną estetyczną ze wszystkich, poza Australią, kontynentów. Należy do niej 31 krajów. My spodziewamy się około 20 delegacji, między innymi z Chin, Indii, Kazachstanu, Gruzji, Rosji, Ukrainy, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Chorwacji, Algierii, RPA, Chile, Brazylii, Argentyny, Urugwaju, Wenezueli. Obecność specjalistów z tych krajów przekłada się również w jakiś sposób na program kongresu. Poza tym będziemy gościć delegacje z wielu krajów, z którymi mamy bardzo rzadki kontakt i niewiele wiemy o ich medycynie estetycznej. Będzie to okazja do konfrontacji naszej wizji tej specjalności z tą, którą mają na przykład w Kazachstanie albo w Chinach, gdzie medycyna estetyczna jest ulokowana w tradycyjnej medycynie chińskiej.
W związku z obecnością przedstawicieli tylu krajów, tłumaczenie symultaniczne będzie się odbywało nie tylko na angielski, który jest językiem kongresowym, i oczywiście polski, ale tym razem również na hiszpański i rosyjski.
Czym jeszcze będzie się różnił tegoroczny kongres od poprzednich?
Tym razem przygotowujemy dwie 500-osobowe sale, ponieważ spodziewamy się ponad tysiąca uczestników i chcemy im zapewnić komfort pobytu. Kolejna zmiana — kongres rozpocznie się znacznie wcześniej niż w poprzednich latach, w czwartek około południa, a potrwa do niedzieli do godz. 16.00. Wydłużamy przerwy kawowe z 30 do 45 minut, a przerwę lunchową z 60 minut do 1,5 godziny. Wszystko po to, by lekarze mieli okazję spokojnie porozmawiać przy stoiskach wystawców i czas na zrelaksowanie się.
Nowością jest to, że oprócz typowych sesji kongresowych, wprowadzamy w tym roku sesje poranne, rozpoczynające się o godz. 8.00, które nazwaliśmy roboczo „Jak ja to robię (że jestem taki dobry)?”. Poprosiliśmy polskich i zagranicznych ekspertów specjalizujących się w różnych obszarach medycyny estetycznej, aby nie wygłaszali wykładów, lecz odpowiadali na pytania zadawane przez uczestników zainteresowanych radzeniem sobie z konkretnymi problemami. Poza tym po sesjach będzie można jeszcze porozmawiać z prelegentami, o coś ich dopytać, pogratulować im lub przedstawić własny punkt widzenia. Na takie spotkania, roboczo nazwane „Oko w oko”, będzie pół godziny.
Po raz pierwszy wprowadzamy również możliwość zadawania pytań SMS-em do przewodniczących poszczególnych sesji. To oni zdecydują, czy dane pytanie zostanie przedstawione, czy nie. To ukłon w stronę osób, którym czasem brakuje odwagi, żeby się przedstawić i publicznie sformułować pytanie. Zależy nam też na tym, by pytania były krótkie, zwięzłe i konkretne.
Jaka tematyka zdominuje tegoroczny kongres?
Jak zwykle jest ona bardzo różnorodna. Sporo sesji będzie poświęconych tkankom autologicznym, takim jak tłuszcz czy osocze bogatopłytkowe (PRP), tzw. wypełniaczom, toksynie botulinowej, ale też urządzeniom używanym w różnych zabiegach. Będą sesje na temat medycyny anti-aging, która znalazła już swoje miejsce w medycynie ogólnej.
Na marginesie wspomnę, że po raz pierwszy w Polsce, a prawdopodobnie również na świecie, w pierwszy dzień kongresu organizujemy całą sesję na temat Evidence Based Medicine w medycynie estetycznej. Sprawdzimy, na ile to, o czym mówimy i co robimy w kontekście toksyny botulinowej, ginekologii estetycznej, różnych stosowanych technik, na przykład laserów, długowieczności czy terapii hormonalnej, znajduje swoje potwierdzenie w EBM, czyli medycynie opartej na faktach. W medycynie estetycznej jest bowiem spora część medycyny praktykowanej, czasem z dużymi sukcesami, ale nie zawsze znajduje ona potwierdzenie w dowodach naukowych. Nie znaczy to, że ta medycyna praktykowana jest zła, bo przecież czasami nauka nie nadąża za praktyką. Jednak z drugiej strony należy mieć świadomość potrzeby zaglądania do literatury naukowej.
Oczywiście w programie zaplanowaliśmy też sesję poświęconą aspektom biznesowym. Nie będziemy rozmawiać o księgowości czy buchalterii, skupimy się raczej na praktycznych poradach, jak rozpocząć działalność, jak radzić sobie z różnymi problemami itd.
Mogę zapewnić, że tegoroczny kongres będzie ciekawy, różnorodny, mniej męczący i mniej stresujący. Ku mojemu zdziwieniu, więcej prac mamy tym razem od kolegów z Polski.
A jak to się stało, że na organizatora tegorocznego Światowego Kongresu Medycyny Estetycznej wytypowano właśnie nasz kraj?
Organizacja tej imprezy przyznawana jest na zasadzie głosowania i my takie głosowanie wygraliśmy. Z pewnością wzięto pod uwagę to, że polskie towarzystwo jest organizatorem największych kongresów w naszej części Europy. To bardzo ważne wydarzenia o charakterze naukowym, w których starają się uczestniczyć wszyscy lekarze zajmujący się medycyną estetyczną w Polsce, a według szacunków jest ich około 2,5-3 tys. Staramy się, żeby atrakcyjnie spędzili czas na kongresie. Bardzo zależy mi na integracji tego środowiska.
Dodam, że Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging działa aktywnie na międzynarodowym forum. Jako ciekawostkę mogę podać, że jesteśmy członkiem Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, który jest częścią międzynarodowej organizacji działającej pod nazwą Centralnego Komitetu Normalizacyjnego. Uczestniczymy w tworzeniu wymogów dotyczących medycyny estetycznej. Obecnie pracujemy nad stworzeniem dokumentu określającego granicę między działalnością kosmetologów i lekarzy. Delegaci z wielu krajów Europy toczą ze sobą ostre dyskusje na ten temat. Jako towarzystwo uczestniczymy również w szkoleniach dla biegłych sądowych, które odbywają się na terenie Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czego ich uczycie?
Szkolimy grupę lekarzy, którzy doskonalą swoje umiejętności w zakresie oceny pracy lekarzy zajmujących się medycyną estetyczną. Proszę sobie wyobrazić, że do niedawna sądy powoływały do oceny pracy lekarzy biegłych, którzy nie są lekarzami. Przecież to absurd! Ale powoływanie na biegłego chirurga, który nie zna się na medycynie estetycznej, też nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Organizacja takiego światowego kongresu to z pewnością ogromne wyzwanie.
Na pewno z punktu widzenia organizacyjnego to wydarzenie jest dla nas dużym przedsięwzięciem, ale wiąże się również z ogromnym prestiżem. Chcemy to wykorzystać i pokazać naszym koleżankom i kolegom z innych krajów, że Polska jest naprawdę godna uwagi. Warto podkreślić, że Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging jest najliczniejszą tego typu organizacją w Europie i jedną z najliczniejszych na świecie. Mamy ponad 1700 członków, którymi są wyłącznie lekarze. Poza tym jesteśmy jednym z najaktywniejszych towarzystw. Pod tym względem możemy się porównywać tylko z Hiszpanią i Włochami, bo w innych krajach aktywność organizacji zajmujących się medycyną estetyczną jest znacznie mniejsza.
Jaka jest kondycja polskiej medycyny estetycznej?
Gdybym miał odpowiedzieć jednym słowem, powiedziałbym: dobra. Niestety, nasza medycyna estetyczna ma również swoje problemy. Po pierwsze, brakuje uznanego i usankcjonowanego systemu kształcenia w tej dziedzinie. Po drugie, brakuje kontroli sprawowanej przez konsultanta krajowego i konsultantów wojewódzkich, jaka istnieje nad innymi dziedzinami medycyny. Po trzecie, w medycynie estetycznej brakuje uregulowań dotyczących etyki, reklamy i autopromocji lekarzy. Niektórym osobom brakuje hamulców w promowaniu własnej działalności i osiągnięć, które nie zawsze znajdują pokrycie w rzeczywistości.
Na pewno nie sprzyja nam również ogromne wymieszanie działalności lekarskiej z nielekarską. Jest znaczna grupa osób niebędących lekarzami, które samodzielnie, bez żadnego nadzoru ze strony medyków, wykonują czynności zastrzeżone wyłącznie dla lekarzy, co kładzie się cieniem na całe nasze środowisko i niekorzystnie wpływa na postrzeganie medycyny estetycznej. W konfrontacji z innymi dziedzinami medycyny wyglądamy po prostu mniej poważnie.
Z drugiej jednak strony medycyna estetyczna to dziedzina, którą zajmuje się, jak już wspomniałem, około 3 tys. lekarzy w Polsce, zapewniająca istotną część dochodów wielu rodzinom lekarskim. Dla wielu osób, które korzystają z naszych usług, jest bardzo ważna.
Czy lekarze wykonujący zabiegi z zakresu medycyny estetycznej doczekają się kiedyś odrębnej specjalizacji?
Wielokrotnie zadawałem sobie to pytanie. Jeszcze kilka lat temu byłem przekonany, że taka specjalizacja jest potrzebna, ale teraz mam coraz więcej wątpliwości. Poza tym w żadnym innym kraju nie funkcjonuje jako oddzielna specjalizacja. Można powiedzieć, że w jakimś sensie ma swoją odrębność w Chinach, ale tam jest zupełnie inny sposób uprawiania medycyny, więc trudno nam się porównywać z tym krajem.
Szczerze mówiąc, wolałbym, żeby medycyna estetyczna była rodzajem umiejętności dostępnej dla lekarzy różnych specjalności, a nie odrębną specjalizacją. Ona łączy w sobie wiele różnych specjalności: internę, dermatologię, chirurgię, ginekologię, endokrynologię i inne. Moim zdaniem, byłoby dobrze, gdyby lekarze zajmujący się tym obszarem medycyny, którzy nie skończyli żadnej szkoły w tym kierunku, posiadali jakąś specjalizację i byli przygotowani do pracy z pacjentami.
Dr med. Andrzej Ignaciuk jest pionierem medycyny estetycznej w Polsce, współautorem pierwszego polskiego podręcznika dla lekarzy „Medycyna estetyczna” i redaktorem polskich wydań czasopism poświęconych tej specjalności. Jest twórcą i wykładowcą Podyplomowej Szkoły Medycyny Estetycznej Polskiego Towarzystwa Lekarskiego w Warszawie, prowadzi kursy doskonalące z zakresu medycyny estetycznej dla lekarzy z Rzymskiej Izby Lekarskiej oraz dla studentów Uniwersytetu Wysp Balearów na Majorce, jest profesorem Uniwersytetu Chengdu w Chinach.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Rozmawiała Maja Marklowska-Tomar
O najważniejszych zagadnieniach, które będą omawiane podczas tegorocznego kongresu lekarzy zajmujących się medycyną estetyczną, oraz o jej kondycji w Polsce rozmawiamy z dr. med. Andrzejem Ignaciukiem, prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging.
Od 26 do 29 września, tradycyjnie w Warszawie, odbędzie się XXII Kongres Medycyny Estetycznej. Po raz pierwszy będzie to jednak kongres światowy, co oznacza — wyjątkowy. Czym zaskoczą uczestników jego organizatorzy, czyli Polskie Towarzystwo Medycyny Estetycznej i Anti-Aging, którym pan kieruje?
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach