Wariant Delta jest obecny w Polsce, choć wciąż pozostaje wariantem mniejszościowym
– Wariant Delta jest już obecny w Polsce, choć wciąż pozostaje wariantem mniejszościowym. Prędzej czy później stanie się jednak wariantem głównym - powiedział prof. dr hab. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak zaznaczył 24 czerwca prof. Pyrć na antenie Radia Plus, badania wskazują, że "jeszcze nie doszło do tego przejścia, że wariant Delta staje się tym wariantem głównym, prowadzącym".
– Do tego przejścia dojdzie prędzej czy później - ocenił.
Poinformował, że w skali całego kraju jest to na razie kilka procent wszystkich przypadków zachorowań na COVID-19.
– Są to pojedyncze przypadki, które są rozsiane - dodał.
Zdaniem prof. Pyrcia, czas pokaże, na ile będzie to związane z pogorszeniem się sytuacji epidemicznej.

Wariant Delta koronawirusa - zakażalność
Prof. Pyrć wyjaśnił, że stopień zakażalności wirusa Delta na bieżąco monitoruje Instytut Zdrowia Publicznego w Wielkiej Brytanii, gdzie ten wariant wirusa stał się dominujący.
– Według ich analiz epidemiologicznych, wariant Delta jest bardziej zakaźny. Mówi się, że o 40 do 60 proc. A ostatnie raporty mówią, że jest bardziej zakaźny od wariantu Alfa - stwierdził.
CZYTAJ TEŻ: Indyjski wariant koronawirusa jest o ok. 60 proc. bardziej zakaźny niż brytyjski
Poinformował, że 24 czerwca pojawiła się praca pokazująca, że również w badaniach laboratoryjnych można potwierdzić, iż zakażenie przebiega "sprawniej".
– Czyli ten wirus na poziomie pojedynczej komórki również jest bardziej efektywny" - ocenił.
Wariant Delta a wariant Afa koronawirusa - czy powodują inny przebieg COVID-19?
Zdaniem prof. Pyrcia, wariant Delta jest następcą wirusa Alfa, który wkrótce stanie się wariantem dominującym i wyprze poprzednika.
Zapytany o różnice w przebiegu choroby wywołanej nowym wariantem wirusa prof. Pyrć podkreślił, że "nie jest fanem tych teorii“. Zaznaczył, że nie widzi różnic w przebiegu choroby ani wzrostu śmiertelności w zależności od rodzaju wirusa.
– Od początku mówimy o tym, że żeby zahamować tę pandemię - nie pozbyć się wirusa, ale zahamować pandemiczne rozprzestrzenianie się - to raczej mówimy nie o 60-70 proc. (osób zaszczepionych - PAP), ale 70-90 proc. To gdzieś w tym zakresie jesteśmy - zastrzegł prof. Pyrć.
Dlatego - jak wyjaśnił - fakt, że w Wielkiej Brytanii w pełni zaszczepionych jest ponad 50 proc. społeczeństwa, nie wystarczy, aby uniknąć kolejnej fali.
– Pamiętajmy, że 50 proc. z 80 mln Brytyjczyków zostawia nam 40 mln osób niezaszczepionych. To jest naprawdę bardzo dużo osób, które są podatne na zakażenie - ocenił.
Pełne zaszczepienie przeciw COVID-19 chroni przed wariantem Delta
Dodał, że badania pokazują, iż pełne zaszczepienie jest skuteczne i zabezpiecza przed zakażeniem i chorobą na dobrym poziomie, natomiast pojedyncza dawka zabezpiecza na znacznie gorszym poziomie.
– Musi być pełny cykl szczepień - stwierdził.
– To pytanie, które ja sobie zadaję i na które jeszcze nie znalazłem odpowiedzi, brzmi: jak to wygląda u ozdrowieńców? Czy u ozdrowieńców ta odpowiedź wystarczy, żeby zahamować wariant? Czy oni będą mogli służyć jako wektor? - pytał prof. Pyrć.
Jego zdaniem, musimy poczekać na twardsze dane dotyczące ozdrowieńców.
– Wariant Delta rozprzestrzenia się głównie wśród osób niezaszczepionych. Natomiast pamiętajmy, że żadna szczepionka, która jest dostępna - nie tylko na tę chorobę, ale też na inne - nie da stuprocentowej ochrony" - podkreślił.
Dlatego - jak wyjaśnił - musimy zaszczepić się wszyscy, aby zapewnić ochronę tym, u których odporność się nie wytworzy.
– Cały czas apeluję o to, żebyśmy się szczepili, żeby kiedy ta kolejna fala przyjdzie - bo ona przyjdzie prędzej czy później - była bardzo niska i żebyśmy jej nie zauważyli" - mówił prof. Pyrć.
Zaznaczył, że do niedawna zakładał, iż kolejna fala pojawi się na jesieni, jednak teraz uważa, że "wariant Delta może nam pokrzyżować plany".
– To zwiększenie liczby przypadków może się pojawić jeszcze w czasie wakacji" - ocenił.
Źródło: Puls Medycyny