W opiece długoterminowej brakuje rąk do pracy. Eksperci: ranga tych kadr musi wzrosnąć
Mamy zbyt niski poziom zatrudnienia w sektorze opieki długoterminowej i należy go zwiększyć. O tym, jak to zrobić, dyskutowano w piątek (25 listopada) podczas konferencji „Opieka długoterminowa - dzisiaj i jutro”, zorganizowanej przez Ogólnopolską Koalicję „Na pomoc niesamodzielnym”.

- Jak wygląda udział osób pracujących w sektorze opieki długoterminowej wśród wszystkich zatrudnionych w krajach Unii Europejskiej? W Skandynawii odsetek ten wynosi ok. 7 proc., a Polska pod tym względem zajmuje czwarte miejsce od końca z wynikiem 1,1 proc.
- Wzrost zatrudnienia w opiece długoterminowej można uzyskać poprzez podniesienie prestiżu zawodów z tego obszaru, co wiąże się ze zwiększeniem poziomu wynagrodzeń.
- Zrozumienie, że ryzyko niesamodzielności dotyczy każdego z nas, zrywa z postrzeganiem opieki jako sprawy prywatnej na rzecz kwestii rozwiązywanej w ramach procesu politycznego - mówił dr Paweł Łuczak.
- Co roku, z różnych powodów, z zawodu odchodzi ok. 10 tysięcy pielęgniarek i położnych. (...) Kryzys kadrowy dotyczy całej Europy. Jest to spowodowane w ogromnym stopniu niżem demograficznym - wskazywała Zofia Małas.
Dyskusję o stanie opieki długoterminowej w Polsce otworzyła prezentacja dr. Pawła Łuczaka z Katedry Pracy i Polityki Społecznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Na wstępie ekspert przedstawił wykresy obrazujące, jak wygląda udział osób pracujących w sektorze opieki długoterminowej wśród wszystkich zatrudnionych w krajach Unii Europejskiej.
– W Skandynawii odsetek ten wynosi ok. 7 proc. Polska pod tym względem zajmuje czwarte miejsce od końca z wynikiem 1,1 proc. Z kolei w przeliczeniu na 100 osób w wieku 65 lat i więcej, a więc przy uwzględnieniu potencjalnych potrzeb opiekuńczych, Polska plasuje się na drugim miejscu od końca. Wniosek jest oczywisty: mamy zbyt niski poziom zatrudnienia w sektorze opieki długoterminowej i należy go zwiększyć. Pytanie: jak?” - zastanawiał się dr Łuczak.
Wzrost wynagrodzeń szczytem “lodowej góry zmian”
W ubiegłym roku prof. dr hab. Piotr Błędowski, dziekan Kolegium Ekonomiczno-Społecznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie wskazał, że wzrost zatrudnienia w opiece długoterminowej można uzyskać poprzez podniesienie prestiżu tego zawodu, co wiąże się ze zwiększeniem poziomu wynagrodzeń, a to z kolei „należałoby traktować jako szczyt wielkiej góry lodowej zmian”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Opieka długoterminowa jest na skraju przepaści - alarmują organizacje branżowe
Jak zaznaczył w piątek dr Łuczak, wzrost wynagrodzeń w sektorze opieki długoterminowej to kwestia polityczna. - Przede wszystkim należy uzmysłowić sobie, że nie jesteśmy nieśmiertelni i każdy z nas może z czasem potrzebować wsparcia i pomocy drugiego człowieka - przekonywał ekspert. - Zrozumienie, że to ryzyko dotyczy każdego z nas, zrywa z postrzeganiem opieki jako sprawy prywatnej na rzecz kwestii rozwiązywanej w ramach procesu politycznego - mówił.
W Skandynawii kadry medyczne i opiekuńcze w opiece długoterminowej traktuje się jako część infrastruktury społecznej - ważnej nie tylko dla osób korzystających z takich usług w danym momencie. Dr Paweł Łuczak uważa, że w praktyce należy to rozumieć w trzech kontekstach - jako akceptację ponoszenia kosztów, współpracę pomiędzy kadrą profesjonalną a osobami, które zajmują się opieką w wymiarze nieformalnym, w tym wolontariuszami, a także w wymiarze stabilnego źródła finansowania.
Liczba pielęgniarek w Polsce wciąż jest zbyt mała
Przyczyną braku zasilania sektora opieki długoterminowej w Polsce jest również ogólnie rozumiany brak wykwalifikowanych kadr. W Polsce jest 244 tys. pracujących pielęgniarek i 28 tys. pracujących położnych.
– W tym roku zostało wydanych 6200 praw wykonywania zawodu absolwentom kierunku pielęgniarstwo i położnictwo różnych uczelni, z czego pracę podjęło… 60 procent. Fakt - około 20 procent pielęgniarek poszła od razu na magisterskie studia dzienne - mówiła Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. - Należy przy tym podkreślić, że co roku z różnych powodów z zawodu odchodzi ok. 10 tys. pielęgniarek i położnych. Aby zasypać lukę pokoleniową, która narasta od lat, taka sama liczba powinna wchodzić do zawodu. Niestety tak się nie dzieje - dodała.
Faktem jest też ogromny wzrost śmiertelności pielęgniarek w ostatnich latach.
- Co roku otrzymujemy z centralnego rejestru PESEL wykaz zmarłych pielęgniarek i położnych. Ta liczba przed pandemią nie przekraczała tysiąca. W pierwszym roku pandemii było już 1200 zgonów, a w 2021 roku - 1744! Co więcej, połowa z osób, które odeszły w zeszłym roku, nie była jeszcze w wieku emerytalnym. Warto przy tym zaznaczyć, że średnia życia pielęgniarek i położnych wynosi w Polsce ok. 62 lata - przytaczała statystyki Zofia Małas. - Należałoby się zastanowić, czy na krótsze życie w porównaniu z populacją ogólną ma wpływ np. obciążenie pracą, która często jest bardzo wymagająca i stresująca - wskazywała.
Kryzys kadrowy dotyczy całej Europy
Jeszcze do niedawna wydawało się, że kadrę pielęgniarską w Polsce zasilą osoby uciekające przed wojną w Ukrainie. Napływ personelu zza wschodniej granicy nie jest jednak tak znaczący jak się spodziewano, i to mimo wielu zapisów systemowych ułatwiających wydawanie prawa wykonywania zawodu i podjęcie pracy. Problemem jest nie tylko bariera językowa, ale również brak znajomości standardów i procedur obowiązujących w polskich szpitalach. - Do tego jest zbyt mało pielęgniarek w systemie, aby mogły one poświęcić wystarczająco dużo czasu i uwagi na wprowadzenie ukraińskich koleżanek do pracy - komentowała prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Jednocześnie zaznaczyła, że przed pandemią w polskiej opiece zdrowotnej pracowało ok. 300 ukraińskich pielęgniarek, a obecnie jest ich 900, z czego 300 skończyło polskie uczelnie medyczne.
– Polski personel pielęgniarski jest bardzo dobrze przygotowany do pracy w sektorze opieki długoterminowej. Ok 120 tysięcy osób ma kwalifikacje w tym zakresie. To, czego brakuje, to kadry. W Polsce na 1000 mieszkańców przypada 5 pielęgniarek, podczas gdy średnia europejska wynosi prawie 10. Problemem jest również średni wiek pielęgniarek i położnych, który wynosi obecnie 54 lata i ciągle rośnie - tłumaczyła Małas.
Jak jednak przyznała, kryzys kadrowy dotyczy całej Europy i jest w ogromnym stopniu spowodowany niżem demograficznym.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Opieka długoterminowa: “wiele pozytywnych zmian” kontra “sytuacja jest dramatyczna”
Źródło: Puls Medycyny