Ustawa o jakości w Sejmie. Mimo wielu wątpliwości podkomisja przyjęła projekt

opublikowano: 03-02-2023, 15:16

Już teraz maleje liczba lekarzy chętnych do kształcenia się w specjalizacjach zabiegowych, gdzie najczęściej dochodzi do zdarzeń niepożądanych. Proponujemy więc odwrócenie tego zapisu i niekaranie ludzi z góry - mówił jeden z posłów opozycji podczas posiedzenia dotyczącego ustawy o jakości.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Bardzo krytycznie o projekcie ustawy o jakości wypowiada się m.in. środowisko lekarskie.
Bardzo krytycznie o projekcie ustawy o jakości wypowiada się m.in. środowisko lekarskie.
Fot. Pexels

3 lutego odbyło się posiedzenie nadzwyczajnej podkomisji do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta.

Projekt zakłada m.in. wprowadzenie wymogu obligatoryjnej autoryzacji dla podmiotów wykonujących działalność leczniczą udzielających świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Autoryzację wydawać będzie prezes NFZ, zasadniczo na 5 lat.

Bardzo krytycznie o projekcie wypowiada się m.in. środowisko lekarskie. Niepotrzebne obciążenie małych podmiotów obowiązkową autoryzacją, zbyt rygorystyczny system zgłaszania działań niepożądanych, niewystarczające złagodzenie odpowiedzialności karnej personelu medycznego za niemyślne zdarzenia - to tylko niektóre wady rządowego projektu ustawy o jakości, na które zwraca lekarski samorząd.

Większość poprawek opozycji przepadła

Na posiedzeniu nadzwyczajnej podkomisji w Sejmie stronę rządową reprezentował wiceminister Waldemar Kraska. W trakcie posiedzenia posłowie zgłaszali wiele poprawek do regulacji: jedną z nich przedstawiła posłanka Lewicy Marcelina Zawisza. Poprawka dotyczyła uwzględnienia w monitoringu jakości powikłań i zdarzeń niepożądanych w trakcie hospitalizacji.

– Monitoring jakości nie powinien opierać się tylko i wyłącznie o śmiertelność, to jest niewystarczające - powiedziała posłanka.

Poprawka nie spotkała się z pozytywną rekomendacją rządu i w głosowaniu przepadła.

– Kolejna poprawka adresuje zasadniczy problem tej ustawy: poza szpitalem wszystko jest dla niej niewidzialne. Jakość w POZ i AOS nie będzie monitorowana, a system ochrony zdrowia to całość - powiedziała Zawisza, ale ta propozycja także przepadła.

Zdaniem Marceliny Zawiszy na jakość udzielanych świadczeń ma wpływ nie tylko doświadczenie pacjentów, ale i warunki pracy medyków, a ustawa nie chroni bezpieczeństwa wystarczająco.

Joanna Mucha zgłosiła w imieniu KO poprawkę dotyczącą nałożenia na podmioty wykonujące działalność leczniczą w ramach umowy z NFZ obowiązku uzyskania autoryzacji.

– Naszym zdaniem to rozwiązanie jest za daleko idące - dodała Mucha.

W tym kontekście posłanka Gellert zauważyła, że placówki powinny podlegać autoryzacji, ale proces ten w różnym stopniu powinien dotyczyć placówek o różnym profilu - należałoby rozróżnić podmioty ze względu na rozmiar i rodzaj działalności.

Ta poprawka także została odrzucona. Postulat Lewicy był też taki, by autoryzacja była dokonywana częściej niż raz na pięć lat, ale ta propozycja również nie przeszła. Przeszła za to poprawka zgłaszana przez Elżbietę Gellert dotycząca waloryzacji wysokości świadczenia kompensacyjnego dla pacjenta.

Ustawa o jakości zniechęci do zgłaszania zdarzeń niepożądanych?

Wątpliwości posłów wzbudził znajdujący się w ustawie zapis o tym, w jakim czasie podmiot będzie miał obowiązek zgłoszenia zdarzenia niepożądanego do rejestru - w ustawie znalazł się przepis mówiący o 72 godzinach.

– Obojętnie o jakich zdarzeniach niepożądanych mowa, muszą państwo zrozumieć, że 72 godziny to bardzo krótki czas i termin, tym bardziej, że jest coraz więcej weekendów i to 3-4 dniowych - wskazała Elżbieta Gellert, dodając, że szpitalna administracja i tak jest już bardzo obciążona.

Kraska wskazał, że zapis ten dotyczy wyłącznie ciężkich zdarzeń niepożądanych. W kontekście rejestru pojawiła się również poprawka, zgłoszona przez Marcelinę Zawiszę, by dane tam zebrane udostępnić środowisku naukowemu i medycznemu, a nie tylko MZ, RPP i NFZ.

– Nie ma żadnego powodu, by naukowcy nie mieli dostępu do tych danych. Taki dostęp jest niezbędny do tego, by rozwijać wiedze o przyczynach działań niepożądanych - zauważyła.

Poprawka została odrzucona. Wiceminister Kraska stwierdził, że dane te mają charakter wrażliwych i nie należy zbyt szeroko ich udostępniać. Do zgłaszania zdarzeń niepożądanych odniósł się także poseł KO Rajmund Miller. Jak stwierdził, zapisy procedowanego projektu przyniosą skutek odwrotny do zamierzonego: ze względu na swój penalizujący charakter zmniejszą wśród medyków chęć zgłaszania zdarzeń niepożądanych.

– Już teraz maleje liczba lekarzy chętnych do kształcenia się w specjalizacjach zabiegowych, gdzie najczęściej dochodzi do zdarzeń niepożądanych. Proponujemy więc odwrócenie tego zapisu i nie karanie ludzi z góry - wskazał Rajmund Miller z KO. Doprecyzował, że w poprawce wcale nie chodzi o zdjęcie wszelkiej odpowiedzialności z lekarzy.

Kolejne ostrzeżenia przed penalizacją zawodu lekarza

Jak zauważyła przedstawicielka strony pacjenckiej Dorota Korycińska, nadmierna penalizacja zawodu może doprowadzić do sytuacji, że z wykonania wielu skomplikowanych pacjentów lekarze będą rezygnowali z powodu obaw przed ewentualną karą.

Przedstawicielka Prokuratury Krajowej podkreśliła jednak, że taka poprawka nie jest możliwa ze względu na zasady prawa karnego.

- Propozycja przedstawiana przez środowisko lekarskie dotycząca zwolnienia zawodów medycznych z odpowiedzialności, w szczególności lekarzy, nie ma nic wspólnego z kwestią dotyczącą systemu no-fault - dodał Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.

Podkomisja przyjęła projekt ustawy o jakości.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Senat: medycy, dbając o zdrowie innych, narażają własne. Ustawa o jakości to pomija

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.