Urodzaj na kierunkach lekarskich. Czy lekarzy przestanie brakować?
Rok 2022 był na uczelniach “urodzajny” w nowe wydziały lekarskie. Dzięki temu plon w postaci zwiększonej liczby absolwentów medycyny ma za kilka lat pozwolić zabezpieczyć potrzeby zdrowotne Polaków. Czy tak się faktycznie stanie? Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy ma wątpliwości.

Jan Czarnecki, sekretarz ZK OZZL, odnosząc się na stronie internetowej Związku do niepokojów, jakie wywołuje otwieranie nowych wydziałów lekarskich, zwraca uwagę, że poza obawami co do jakości kształcenia należy się też zastanowić, czy cel, jakiemu służy ta reforma, jest możliwy do osiągnięcia. - Czy zmiany te sprawią, że lekarzy przestanie brakować w kraju? Jakie jest rzeczywiste zapotrzebowanie teraz? W jakim tempie będzie ono rosnąć? - na te pytania próbuje odpowiedzieć sekretarz OZZL.
Ilu lekarzy jest w Polsce? Ilu potrzeba?
Jak wskazuje Czarnecki, według oficjalnych danych GUS, 31 grudnia 2020 r. liczba lekarzy i lekarek "pracujących bezpośrednio z pacjentem" wynosiła 126 100. W przeliczeniu na liczbę osób wówczas mieszkających w Polsce dawało to 3,29 lekarza na 1000 osób. - Żeby podnieść wskaźnik ów o jeden, musiałoby nagle pojawić się ok. 38 tysięcy lekarzy i zostać dodanych do aktualnie pracujących, bez zastępowania starszych - tłumaczy.
Dodaje: - Aż 8,1 proc. to osoby w wieku powyżej 71 lat. Daje to 10,3 tysięcy osób, które mogą w każdej chwili przejść na emeryturę, zachorować lub po prostu umrzeć. - GUS publikuje przedział wiekowy dla 60-69 lat. W tej kategorii wiekowej mamy niemalże 20 proc. środowiska, czyli 25,1 tysięcy osób. Arbitralnie dzieląc na pół daje nam to 12,5 tysiąca osób. Aby więc zredukować niedobory kadrowe oraz umożliwić starszym kolegom odejście na emeryturę, potrzebujemy lekką ręką szacując 60 tysięcy lekarzy - wylicza przedstawiciel OZZL i komentuje, że proporcjonalnie powinno nagle pojawić się dodatkowe 50 proc. aktualnie pracujących lekarzy.
Czarnecki zwraca uwagę, że obecnie na kierunkach lekarskich kształci się ponad 39 tys. studentów. Przyjmując, iż 100 proc. studentów ukończy studia, zda LEK, to wciąż ciężko oczekiwać, że stawiany cel - uzupełnić braki kadrowe - uda się osiągnąć.
Żeby uzupełnić braki kadrowe, wszyscy studenci muszą skończyć studia i podjąć pracę w Polsce
Jak wskazuje sekretarz OZZL, trzeba pamiętać, że ok. 25 proc studentów to osoby kształcące się w języku angielskim. - Jeszcze nie spotkałem się z takim zuchem, który po opłaceniu studiów i otrzymaniu dyplomu postanowił w Polsce żyć i pracować - wyjaśnia Czarnecki.
– Pomiędzy latami 2014-2022 miał miejsce wzrost limitu przyjęć, tj. z 4 tys. do ok. 7,5 tysiąca osób. W 2022 roku pracę zaczął rocznik 2015, zwiększony o ponad 600 osób względem poprzedniego. Za 3 lata będzie kończyć staż rocznik, w którym kończyło studia tyle samo osób co w 1987 roku, czyli ok 6000. Jest to ciekawy punkt odniesienia. Od tego też roku sytuacja powinna zacząć przypominać tamte czasy pod względem kadrowym. Czy wszystko sprawnie wtedy działało? Wystarczy spytać starsze pokolenie - komentuje.
Społeczeństwo się starzeje, tempo pojawiania się nowych lekarzy może być niewystarczające
Dodaje: - Według GUS pod koniec 2020 mieliśmy w Polsce 898 szpitali ogólnych i 208 szpitali jednego dnia, co daje 69 placówek szpitalnych na województwo (16) lub 3,6 szpitala na powiat (380 bez względu na charakter ziemski lub grodzki). Dodajmy do tego istniejącą w tym samym czasie opiekę ambulatoryjną realizującą kontrakt z NFZ (mieszając ze sobą specjalistyczną i POZ, nie liczymy przyjmujących prywatnie). Wtedy też mieliśmy w kraju 21 500 przychodni, czyli 1343 na województwo lub 57 na powiat. Przez ostatnie 8 lat, liczba studiujących rosła średnio o 455 co roku. Daje to wzrost o 28 lekarza/lekarki więcej co roku na województwo, lub wzrost o 1,2 lekarza na powiat. Oszacujmy do tego liczbę ludności: W 2020 w Polsce mieszkało ok. 38 268 tys. osób. Na województwo daje to średnio 2 miliony 391 tys. osób lub ok. 100 tys na powiat.
Czarnecki zwraca uwagę, że w 100-tysięcznym powiecie, w którym są 3 jednostki szpitalne i 57 poradni, będzie pojawiać się o jednego lekarza co roku więcej niż dotychczas przez najbliższe 7 lat. Tworzy to ciąg arytmetyczny: w drugim roku dwóch lekarzy więcej, w trzecim - trzech. Dodając kolejne lata do siebie, w 7. roku konsekwentnego zwiększania limitu (2030), mamy w powiecie o 28 młodych lekarzy więcej, z czego 3 jest świeżo upieczonymi specjalistami, a 7 jest tuż po stażu. Już teraz, w tym hipotetycznym powiecie, 26 lekarzy jest w wieku powyżej 71 lat - zaznacza.
– Patrząc na proporcje wiekowe, środowisko się do tej pory starzało, zastępowalność "nie nadążała". Czy dzisiejsi 70-latkowie będą pracować następnych 7? Będą np. operować? Myślę że nie, dlatego widzimy zamykanie oddziałów właśnie w "Polsce powiatowej" - podsumowuje sekretarz OZZL.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Pielęgniarki odchodzą ze szkół. Kraska: będą zachęty finansowe
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: OPRAC.KL/ OZZL