Urealniona wycena wentylacji nieinwazyjnej
NFZ obniżył nawet o 40 proc. wyceny wentylacji nieinwazyjnej. Według świadczeniodawców, nowa wycena nie pokryje kosztów.
Od 2014 r. Narodowy Fundusz Zdrowia będzie mniej płacił za opiekę nad osobami, które są wentylowane w domu metodą nieinwazyjną (chory oddycha poprzez specjalną maskę na nos lub twarz). Na przykład wycena procedury dotyczącej osób potrzebujących wentylacji poniżej ośmiu godzin dziennie spadła o ponad 40 proc. — ze 170 zł do ok. 100 zł za dzień. Co więcej, dotychczasowe odwiedziny pielęgniarki (dwa razy w tygodniu) i lekarza (raz na tydzień) będą im teraz przysługiwać raz na kwartał. Pacjenci ci stracą też prawo do rehabilitacji.
„Rozwiązania proponowane przez NFZ są nie do przyjęcia. Nowa wycena nie pokryje nawet poniesionych kosztów, a oszczędności funduszu będą pozorne, ponieważ wydatki rzeczywiście się zwiększą. Chorzy wrócą bowiem na szpitalne oddziały intensywnej terapii, gdzie ich leczenie będzie kilkunastokrotnie droższe. A przecież nie po to technologia się rozwijała, umożliwiając pacjentom leczenie w domu, by teraz musieli wrócić do szpitali” — mówi dr Robert Suchanke, prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej.
W komfortowej sytuacji są pacjenci wentylowani inwazyjnie, bo tutaj wycena pozostała na dotychczasowym poziomie (ok. 170 zł). Zdaniem dr. Roberta Suchankego, wycena świadczenia nie powinna zależeć od tego, jaką metodą pacjent jest wentylowany, ale od zaawansowania choroby oraz tego, czy chory jest samodzielny, czy nie.
Publiczny płatnik odpiera zarzuty. „NFZ urealnił wyceny. Metoda nieinwazyjna była przeszacowana, o czym świadczyły wysokie zyski przedsiębiorców działających na tym rynku. Nie mogę się też zgodzić z opinią, że wycena nie powinna być uzależniona od metody wentylacji. Taki podział ma sens, ponieważ jest uzależniony właśnie od stanu pacjenta i stopnia zaawansowania jego choroby. Im bardziej rozwinięta, tym wyceny wyższe” — tłumaczy Andrzej Troszyński, rzecznik NFZ.
„Uzależnianie jakości opieki medycznej od wyboru techniki wentylacji stoi w sprzeczności z rozwojem medycyny. Dziś staramy się pacjenta jak najdłużej wentylować nieinwazyjnie, traktując metodę inwazyjną, związaną z koniecznością przeprowadzenia tracheotomii (otwór w tchawicy) jako ostateczność. Sposób myślenia prezentowany przez NFZ będzie zmuszał pacjentów i ich rodziny do przejścia na wentylację inwazyjną. Jest to nie do przyjęcia, zwłaszcza w przypadku dzieci, którym odbieranie opieki bądź zmuszanie do tracheotomii jest po prostu nieludzkie” — mówi dr Suchanke.
Obecnie NFZ przeznacza na wentylację domową ok. 130 mln zł, z czego korzysta ponad 2 tys. osób, które cierpią m in. na zanik mięśni, stwardnienie rozsiane, zwłóknienie płuc, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP) czy deformację klatki piersiowej. Według dr. Roberta Suchankego, NFZ będzie musiał zwiększać wydatki na wentylację domową, ponieważ liczba chorych na POChP będzie się dramatycznie zwiększać. Szacujemy, że w ciągu najbliższych kilku lat liczba osób potrzebujących wentylacji z ponad 2 tys. wzrośnie do 5-6 tys.” — prognozuje Robert Suchanke.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Alina Treptow