Szpital wydał oświadczenie ws. śmierci 37-latki z ciążą bliźniaczą. Była szansa uratować drugie dziecko
Po tym, jak nastąpił zgon pierwszego dziecka, przyjęto stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży - poinformował we wtorek (26 stycznia) Szpital Wojewódzki w Częstochowie.

Jak już pisaliśmy, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła śledztwo po śmierci w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie 37-letniej kobiety w ciąży bliźniaczej. Śledczy ustalają czy personel placówki nie naraził pacjentki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty oraz nieumyślnego spowodowania jej śmierci.
Lekarze czekali na obumarcie drugiego płodu
Sprawę nagłośniła rodzina pacjentki, która obwinia lecznicę za śmierć kobiety. Pacjentka miała trafić do szpitala z powodu odczuwanego bólu. Lekarze stwierdzili śmierć jednego z płodów i mieli czekać z podjęciem czynności do czasu obumarcia drugiego. To nastąpiło po kilku dniach, sama kobieta miała zapaść w efekcie tych działań na sepsę i zmarła. Ciężarna miała telefonicznie informować rodzinę o tym, że jej stan się pogarsza. Jej bliscy oskarżają szpital o to, że ten utrudniał im kontakt z pacjentką.
Głos w sprawie zabrała dziś (26 stycznia) dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Czytamy w nim, że pacjentka przebywała w nim w od 21 grudnia. - Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży - czytamy w oświadczeniu. Szpital przekonuje, że lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną - ta jednak nie przyniosła efektów.
Lekarze mieli walczyć o życie kobiety i dzieci
Jak wyjaśnia szpital, 31 grudnia stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym, jak zaznaczono lekarze wykonywali wiele procedur medycznych, które miały na celu pomoc pacjentce.
- Przeprowadzane były wielokrotne konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczna, chirurgiczna, psychologiczna, gastroenterologiczna i neurologiczna. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni. W dniu 23 stycznia nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia (duszność, spadek saturacji). Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV II – wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki - pisze w oświadczeniu dyrekcja lecznicy.
Placówka przekonuje, że kontakt z rodziną pacjentki po jej zgłoszeniu się do oddziału był utrzymywany. Rodzina miała również możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii.
Dyrekcja WSS podkreśla, że jej personel podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Śmierć Izabeli z Pszczyny: prawnik o “efekcie mrożącym” wyroku TK i paraliżu decyzyjnym u lekarzy
Kontrola NFZ w Pszczynie: liczne nieprawidłowości, szpital zapłaci blisko 650 tys. zł kary
Źródło: Puls Medycyny