Szef MZ: na razie wszystkie procedury w ratownictwie działają
Nie ma ryzyka, że karetka nie przyjedzie do pacjenta. Na razie wszystkie procedury działają - podkreślił w "Fakcie" szef MZ Adam Niedzielski.
W kontekście zapowiadanego protestu ratowników medycznych dziennik zapytał w środę (8 września) Niedzielskiego, co powie pacjentom, którzy zastanawiają się, ile będą czekać na karetkę albo czy w ogóle do nich przyjedzie.

- Nie ma takiego zagrożenia. Czasy dojazdu karetek są stale monitorowane. Stosujemy procedury, które przewidują bądź to uruchomienie lotniczego pogotowia ratunkowego, jeżeli nie ma dostępności karetki, bądź sprowadzenie zespołu z sąsiedniej miejscowości. Wykorzystujemy też tak zwany transport międzyszpitalny, bo tam też pracują ratownicy. Na razie te wszystkie procedury działają - odpowiedział szef MZ.
Brak obsady karetek
Przyznał, że "rzeczywiście w zeszłym tygodniu mieliśmy taki dzień, gdy blisko 25 proc. zespołów nie miało obsady". - Ale my byliśmy to w stanie płynnie zastąpić i nie doprowadzić do sytuacji, w której pacjenci mieliby problemy z wezwaniem zespołu ratownictwa medycznego - podkreślił Niedzielski.
Na pytanie, że użył słów "na razie", minister odparł: - Na razie, bo oczywiście te granice istnieją. Nie potrafię powiedzieć, jaki procent niezapełnienia (obsad karetek) będzie krytyczny. Dlatego staramy się porozumieć z całym środowiskiem. Zaproponujemy nowe stawki, które pozwolą spełnić częściowo oczekiwania formułowane przez ratowników kontraktowych - zaznaczył Niedzielski.
Dopytywany, czy premier Mateusz Morawiecki wyraził na to zgodę, szef MZ odparł, że tak. - Udało się skonsultować z panem premierem, czy jest zgoda na przeznaczenie dodatkowych środków. Bo rozwiązanie, które proponujemy oznacza w tym roku wydatek dodatkowych 60 milionów, a w przyszłym roku ponad 200 milionów. To są bardzo poważne środki - powiedział minister zdrowia.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Są nowe wyceny dobokaretki
Ratownicy idą na zwolnienia. Coraz więcej karetek bez obsady
Źródło: Puls Medycyny