Szczepienie przeciwko COVID-19: potrzebne będą dwie dawki w roku?
Jaka będzie przyszłość szczepień przeciwko COVID-19? - Wirus SARS-CoV-2 nie wykazuje sezonowości, ciągle się zmienia. Nadzieja, że wystarczy jedna dawka przypominająca, raz w roku, wydaje się przedwczesna. Bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, że potrzebne będą dawki przypominające co 6 miesięcy – mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog i immunolog.

Gdy w grudniu 2020 roku świat obiegała wieść, że przeciwko COVID-19 zaszczepiono pierwszą osobę, nadzieje na rychły koniec pandemii wydawały się uzasadnione. W pierwszych miesiącach powszechnego programu szczepień do punktów, gdzie można było skorzystać z tej formy profilaktyki, ustawiały się długie kolejki. Z czasem jednak zainteresowanie Polaków słabło. O ile chętnych na dwie pierwsze dawki było więcej niż miejsc, to z tzw. boosterów, czyli dawek przypominających, skorzystało już niewielu uprawnionych.
– Myślę, że zabrakło rzetelnego i spójnego przekazu ze strony rządzących. Zamiast loterii z nagrodami potrzebna była długofalowa kampania informacyjna, w której w zrozumiały i przystępny sposób budowano by zaufanie do szczepień. Taką drogą poszła np. Szwecja, Nowa Zelandia. I odniosły sukces, gdyż postawiły na edukację – uważa prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, biolożka z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie specjalizująca się w wirusologii i immunologii.
Jak informuje na swojej stronie Ministerstwo Zdrowia, liczba wykonanych szczepień przeciwko COVID-19 zbliża się do 58 mln. Zutylizowano ponad 788 tys. dawek.
Co dalej z programem szczepień przeciwko COVID-19
Szczepienia przeciwko COVID-19 wciąż są dostępne bezpłatnie dla każdej uprawnionej osoby. Nie wykluczone jednak, że w przyszłości to się zmieni i koszt będzie w całości lub częściowo po stronie pacjenta.
– Szczepionki przeciw COVID-19 i grypie powinny być refundowane osobom powyżej 60. roku życia, z przewlekłymi schorzeniami zwiększającymi ryzyko śmierci i pracownikom opieki zdrowotnej. Nie sądzę, aby pełna czy częściowa odpłatność dla pozostałej części społeczeństwa wpłynęła na podniesienie wyszczepialności. U tych, którzy nie chcą się zaszczepić, refundacja nie zmieni poglądu, a tych, którzy chcą się zaszczepić, poniesienie kosztów, nawet jeśli jest bolesne, nie zniechęci od szczepienia. W szczególnych przypadkach, na wniosek zainteresowanego, szczepienie mogłoby być dofinansowane przez samorząd lub opiekę społeczną – uważa prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska stoi na stanowisku, że szczepienia przeciwko COVID-19 powinny pozostać bezpłatne dla pacjentów: - Wprowadzenie jakiejkolwiek odpłatności odbije się niekorzystnie na zainteresowaniu szczepieniami. Już i tak mamy problem, bo szczepionka przeciwko COVID-19 nie cieszy się popularnością, zwłaszcza w młodszych grupach wiekowych. Bardzo niska wyszczepialność jest także wśród dzieci. Dodatkowa bariera w postaci odpłatności za szczepionkę może okazać się trudna do udźwignięcia dla rodzin, gdy jej koszt trzeba będzie pomnożyć przez 3, 4 lub więcej osób – podkreśla specjalistka.
ZOBACZ TAKŻE: Prof. Rejdak: co trzeci ozdrowieniec ma problemy neurologiczne
„Boostery” przeciw COVID-19 wciąż będą potrzebne?
Jej zdaniem to ważne tym bardziej, że jak na razie nic nie wskazuje na to, by SARS-CoV-2 stał się wirusem sezonowym, w dodatku cały czas się zmienia.
– To sprawia, że konieczna jest aktualizacja składu szczepionek i przyjmowanie dawek przypominających. Wiemy, że odporność, czy to nabyta na drodze szczepienia, czy przechorowania COVID-19, zmniejsza się wraz z upływem czasu. Nadzieja, że wystarczy jedna dawka przypominająca raz w roku, jak w przypadku grypy, wydaje się przedwczesna. Bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że potrzebne będą dawki przypominające przyjmowane co 6 miesięcy, przynajmniej do czasu ustabilizowania się wirusa na poziomie jednego sezonu - przewiduje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Słona cena za szczepionkę przeciw COVID-19
Jak informował niedawno Reuters, firma Moderna wstępnie wyceniła swoją szczepionkę na ok.130 dolarów za dawkę w Stanach Zjednoczonych. Podobną wycenę w październiku ub. roku podał Pfizer. Są zapowiedzi, że w USA już w niedalekiej przyszłości koszty zakupu szczepionki przeniosą się z budżetu bezpośrednio do kieszeni pacjentów lub firm ubezpieczeniowych.
– Z USA płyną także niepokojące zapowiedzi zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego. Nie rozumiem, jakie przesłanki za tym przemawiają, bo wirus SARS-CoV-2 wcale nie jest w odwrocie. Wciąż obserwujemy stale wznoszące się i opadające fale zachorowań. Nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale na całym świecie, w ciągu całego roku, a nie jednego tylko sezonu. To na pewno nie jest sytuacja, która powinna skłaniać jakikolwiek rząd do wywieszania białej flagi i zaprzestania walki z COVID-19 – podsumowuje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
ZOBACZ TAKŻE: COVID-19 w Polsce: liczba zakażeń koronawirusem i zgonów [AKTUALIZACJA]
Źródło: Puls Medycyny