RPO Marcin Wiącek: brak systemu no-fault prowadzi w medycynie do tzw. efektu mrożącego
Zdarza się, że lekarze obawiając się odpowiedzialności, podejmują pewne czynności, które nie są bezwzględnie konieczne z punktu widzenia dobra pacjenta - mówi w programie “Puls Systemu” prof. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich.
Gościem w kolejnym odcinku programu “Puls Systemu” był prof. Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich jest jedną z bardziej aktywnych instytucji w obszarze ochrony zdrowia. W rozmowie z “Pulsem Medycyny” prof. Wiącek odniósł się m.in. do konieczności stworzenia systemu no-fault oraz zapewnienia lepszej ochrony prawnej pracownikom medycznym, w tym lekarzom.
System no-fault ochroni także pacjenta
Początek kadencji nowych władz Naczelnej Rady Lekarskiej upływa m.in. pod znakiem dyskusji o konieczności wprowadzenia systemu no-fault. Tego rodzaju środowiskowe dyskusje trwają od dawna, ale nowy prezes lekarskiego samorządu wziął sobie za cel zaproponowanie projektu ustawy regulującej to rozwiązanie. Nie pierwszy raz w tej dyskusji pod adresem MZ pada zarzut, że ulegając presji Ministerstwa Sprawiedliwości, resort zdrowia wspiera rozwiązania wręcz penalizujące zawód.
– Odbyłem w tej sprawie spotkanie z prezesem Jankowskim. Podzielam pogląd, że obecny stan prawny wymaga zmian. Oczywiście, mechanizmy odpowiedzialności dyscyplinarnej, cywilnej oraz karnej powinny istnieć. Natomiast w obecnym stanie prawnym brakuje rozwiązań, które pozwoliłyby lekarzowi na uniknięcie odpowiedzialności karnej, w sytuacji gdy kierował się najwyższą starannością i wiedzą medyczną. (...) Prowadzi to do tzw. efektu mrożącego - mówi prof. Wiącek.
Jego zdaniem, zjawisko to ma przede wszystkim negatywne konsekwencje dla samych pacjentów.
Zapraszamy do obejrzenia całości rozmowy.
PRZCZYTAJ TAKŻE: Prezes NRL o wprowadzeniu systemu no-fault: musimy wziąć sprawy w swoje ręce
Źródło: Puls Medycyny