Rentgen bezpieczny?
Uczeni z Loyola University Medical Center twierdzą, że szkodliwość niskich dawek promieniowania związanych z badaniami medycznymi nie jest poparta dowodami. Według nich obecny model oceny zagrożeń należy odrzucić.
Z badaniami, które wykorzystują promienie rentgenowskie wiąże się obawa zwiększenia ryzyka zachorowania na raka.
Autorzy pracy opublikowanej w "American Journal of Clinical Oncology" wyjaśniają, że do oceny zagrożenia obecnie stosowany jest model LNT (Linear No-Threshold Theory). Według nich jest on niewłaściwy, ponieważ opiera się na teoretycznych wyliczeniach niepopartych dowodami doświadczalnymi. Tymczasem, jak twierdzą uczeni, czasami odwodzi on lekarzy od zlecania odpowiednich badań obrazowych i zniechęca pacjentów do ich wykonywania.
Aby sprawdzić słuszność modelu LNT, zespół z Loyola University Medical Center przeanalizował wykonane nawet 70 lat temu badania, które doprowadziły do powstania tej metody. Uczeni tłumaczą, że w jego opracowaniu posłużono się dobrze udokumentowanym wpływem wysokich dawek promieniowania, które z pomocą odpowiednich obliczeń zastosowano do dawek bardzo małych. Tymczasem, podkreślają naukowcy, ludzie wykształcili zdolność naprawy uszkodzeń spowodowanych promieniowaniem o niskim natężeniu, ponieważ jest ono obecne w naturalnym środowisku.
Badacze przytaczają np. dawny eksperyment na muszkach owocowych, który powtórzono w 2009 roku, dodając jednak doświadczenia z niskimi dawkami promieniowania. Wyniki nie poparły pierwotnych wniosków opartych na wyliczeniach. Badania ofiar wybuchu bomb atomowych i inne badania epidemiologiczne także nie wsparły teorii o szkodliwości niskich dawek - przekonują uczeni.
"Każde twierdzenie, że niska dawka promieniowania pochodząca z badania medycznego powoduje raka powinna budzić wyraźny sprzeciw, ponieważ wywołuje alarm i być może szkodzić, zamiast edukować" - mówi prof. James Welsh, główny autor publikacji.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: MAT