Prof. Wielgoś o decyzji rektora WUM: trudno mi zrozumieć to, co się stało [WYWIAD]

Rozmawiała Katarzyna Matusewicz
opublikowano: 21-09-2022, 07:39

Istnieje ryzyko, że po zakończeniu mojej kadencji Klinika, którą stworzyłem, straci swój charakter, a jedna z najlepszych placówek perinatologicznych w Polsce po prostu przestanie istnieć - wyraża swoje zaniepokojenie prof. Mirosław Wielgoś po decyzji rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego o powołaniu na stanowisko kierownika I Kliniki Położnictwa i Ginekologii jego kontrkandydata, który wcześniej nie zdobył poparcia Rady Wydziału i przegrał kolejne etapy postępowania konkursowego.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Prof. dr hab. n. med. Mirosław Wielgoś jest kierownikiem I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego kadencja upływa 30 września br. Decyzją rektora WUM nie został powołany na kolejną.
Prof. dr hab. n. med. Mirosław Wielgoś jest kierownikiem I Katedry i Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego kadencja upływa 30 września br. Decyzją rektora WUM nie został powołany na kolejną.
Fotomed WUM

Przez ostatnie 12 lat kierował pan I Kliniką Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W medycynie to prawdziwa epoka. Co uważa pan za swoje największe osiągnięcie?

Niewątpliwie było nim stworzenie wiodącego w kraju ośrodka kompleksowej diagnostyki i terapii prenatalnej. W Klinice wykonywane są praktycznie wszystkie zabiegi z chirurgii płodowej, które są dostępne na świecie, co jest ewenementem. Oczywiście, nie byłoby to możliwe bez niezwykle doświadczonego zespołu specjalistów oraz wysokiej jakości sprzętu, który udało nam się zgromadzić. Przez te lata wprowadziliśmy do praktyki klinicznej wiele nowych technik operacyjnych, co jest zasługą również bardzo rozwiniętej współpracy międzynarodowej. W ciągu ostatnich 12 lat starałem się dbać także o rozwój naukowy pracowników Kliniki. W tym okresie 43 osoby uzyskały stopnie doktorskie, 9 - obroniło habilitacje, a 3 - otrzymały tytuły profesorskie. Obecnie w toku pozostaje procedura nadania jeszcze jednego tytułu profesorskiego oraz cztery postępowania habilitacyjne.

Jak widział pan przyszłość Kliniki?

Przede wszystkim chciałem, aby mój zespół dalej się rozwijał. Poza tym moim marzeniem była rozbudowa szpitala, ponieważ nie mieścimy się już w starych murach Kliniki, mimo iż w ostatnich latach przeprowadziliśmy wiele niezbędnych modernizacji. Mamy m.in. nowoczesny trakt porodowy i oddział położniczy, dzięki czemu kobiety mogą w godnych warunkach rodzić i spędzać czas po porodzie. Jeszcze niedawno realne wydawało mi się powiększenie naszego ośrodka w najbliższym czasie, ale niestety prawdopodobnie już nie ja będę za to odpowiedzialny, o ile w ogóle dojdzie to do skutku.

Spodziewał się pan profesor tego, że pana kadencja nie zostanie przedłużona?

Nie przewidywałem tego nawet w najgorszych snach. Mam poczucie, że stworzyłem wspaniały zespół, a Klinika jest zorganizowana i prowadzona w dobry sposób. Jest to jedna z najlepiej ocenianych jednostek WUM, zajmująca czołowe miejsca w rankingach naukowych i dydaktycznych, lubiana i ceniona przez studentów. Nie spodziewałem się, że ktokolwiek będzie chciał cokolwiek zmienić, nie mając ku temu żadnych merytorycznych argumentów. Tym bardziej, że w sposób zdecydowany poparła mnie Rada Wydziału: otrzymałem 117 głosów, a mój kontrkandydat - 40. Nie jest to więc kosmetyczna różnica, ale ogromna przewaga. Również Komisja Konkursowa wypowiedziała się dość jednoznacznie, ponieważ głosy rozłożyły się 6 do 3 na moją korzyść. De facto prof. Artur Ludwin przegrał konkurs na szefa I Kliniki Położnictwa i Ginekologi WUM. Mimo to rektor podjął zupełnie inną, jednoosobową, niedemokratyczną decyzję, motywując to tym, że mój kontrkandydat przedstawił wizję, która jest bardziej korzystna dla dalszego rozwoju tej jednostki organizacyjnej. W opinii wielu osób, które miały okazję przysłuchiwać się wystąpieniu prof. Artura Ludwina na Radzie Wydziału, wydaje się to dość zaskakujące.

Rektor WUM w odpowiedzi na list otwarty pracowników Kliniki napisał, że zmiana jest „procesem koniecznym dla rozwoju nowych oczekiwanych przez pacjentki świadczeń leczniczych, nowych kierunków badawczych”. Jak wygląda to z punktu widzenia pana profesora?

Z odpowiedzi prof. Zbigniewa Gacionga właściwie nic nie wynika, jest w niej wiele nieścisłości, a nawet stwierdzeń mijających się z prawdą. Moi współpracownicy, którzy tak spontanicznie zareagowali na decyzję rektora, uzyskując taką odpowiedź, mogą czuć się co najmniej urażeni. Większość pacjentek jest zadowolona z naszej działalności i profesjonalnej opieki, jaką im zapewniamy. Klinika jest oceniana jako miejsce bezpieczne, które budzi zaufanie.

Z czego w takim razie może wynikać decyzja rektora?

Trudno mi wnikać w meandry myślenia prof. Gacionga i zrozumieć, co nim kieruje. Zresztą nie tylko ja jestem zszokowany tym, co się stało. Popiera mnie społeczność akademicka, studenci, a także wiele autorytetów medycznych spoza WUM. Wszyscy szeroko otwierają oczy ze zdziwienia i wyrażają swoje zaniepokojenie postępowaniem władz uczelni. Tym bardziej, że sam rektor w swojej kampanii wyborczej deklarował wielkie poparcie dla demokracji, przywrócenie świetności rad wydziałów oraz chęć kierowania się opiniami i mądrością ciał kolegialnych. W tym przypadku zawierzył jednak swojej jednostkowej ocenie.

Pana następca nie jest perinatologiem. Specjalizuje się w ginekologii onkologicznej. Obawia się pan o profil stworzonego przez siebie ośrodka?

Oczywiście, istnieje ryzyko, że Klinika straci swój charakter, a jedna z najlepszych placówek perinatologicznych w Polsce po prostu przestanie istnieć. Tym bardziej, że zarówno ja, jak i moi współpracownicy nie wyobrażamy sobie dalszej pracy w tym miejscu pod kierownictwem osoby, która nie ma kompetencji w zakresie diagnostyki i terapii płodu. Nie budzi to nadziei na to, że ten zakres działalności będzie tu wiodący czy nawet w ogóle kontynuowany. Jest to dla nas bolesny cios, trudny do zrozumienia i zaakceptowania. Kierując się dobrem naszych pacjentek oraz możliwościami dalszego rozwoju, będziemy musieli prawdopodobnie zastanowić się nad kontynuowaniem naszej misji gdzie indziej. Na pewno nie będzie to proste, zajmie dużo czasu i energii, ale w tym momencie nie widzę innego rozwiązania. Całe szczęście, zarówno ja, jak i moi współpracownicy mamy dużo siły i determinacji, by kontynuować nasze dzieło i niebawem na pewno zaproponujemy jakąś alternatywę naszym pacjentkom.

Rektor WUM we wspomnianym liście wyraził nadzieję, że będzie pan kontynuował swoją misję w uczelni, dzieląc się swym doświadczeniem i wiedzą.

Bardzo chętnie bym tu pozostał. W Klinice, którą obecnie jeszcze kieruję, przepracowałem ostanie 30 lat. Traktuję ją jak drugi dom, a czasem nawet żartuję, że nie drugi, a pierwszy, bo spędzam tu naprawdę wiele czasu. Niestety, mam poważne wątpliwości, czy chcę pracować pod kierunkiem władz uczelni, której rektor podejmuje - jak pokazał - skrajnie niesprawiedliwe, niedemokratyczne decyzje.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Pracownicy Kliniki Położnictwa i Ginekologii WUM murem za prof. Wielgosiem [KOMENTARZE]

Rektor WUM uzasadnia zmianę na stanowisku szefa Kliniki Położnictwa i Ginekologii [OŚWIADCZENIE]

Pacjentki zabierają głos ws. prof. Wielgosia [PETYCJA]

PTGiP apeluje, by prof. Wielgoś pozostał na stanowisku [LIST OTWARTY]

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.