Prof. Różański: głównym problemem interny jest jej niedofinansowanie
Decydenci nie biorą pod uwagę tego, że praktycznie każdy pacjent przebywający na oddziale chorób wewnętrznych charakteryzuje się tzw. współchorobowością - mówi prof. Jacek Różański, wskazując na największe wyzwania w leczeniu chorób wewnętrznych w 2023 r.

Jakie wyzwania stoją przed chorobami wewnętrznymi w 2023 roku? Chciałbym powiedzieć, że głównym celem polskich internistów w nadchodzących latach będzie spokojna praca na rzecz pacjentów oraz ciągłe zwiększanie doświadczenia i kompetencji. Niestety, jednak nie mogę tego zrobić, ponieważ jestem przekonany, że jedyne co nam pozostaje, to dalsza walka o pozycję chorób wewnętrznych w systemie ochrony zdrowia. W tym aspekcie nasze cele jako internistów pozostają niezmienne: dążenie do uczciwej wyceny procedur internistycznych oraz docenienia naszej specjalizacji przez decydentów na co dzień, a nie tylko wówczas, kiedy dochodzi do skrajnie kryzysowych sytuacji, czego przykładem była pandemia COVID-19.
Trzeba zmienić sposób rozliczania świadczeń medycznych
Głównym problemem interny jest jej niedofinansowanie oraz sposób rozliczania świadczeń medycznych. Decydenci nie biorą pod uwagę tego, że praktycznie każdy pacjent przebywający na oddziale chorób wewnętrznych charakteryzuje się tzw. współchorobowością. Nie można u niego wyrównać jednej choroby, bez leczenia pozostałych, a często jest ich 4-5 lub więcej. Pociąga to za sobą konieczność przeprowadzenia wielu procedur diagnostyczno-terapeutycznych, do których oddziały internistyczne nie otrzymują żadnych dopłat. Z tego względu ich praca się nie bilansuje.
Wyzwaniem na przyszły rok, a raczej kolejne lata, będzie też z pewnością próba zwiększenia kadr internistycznych, ponieważ jest ich dramatycznie mało. Niestety, wciąż bardzo niewielu absolwentów kierunku lekarskiego decyduje się na wybór tej specjalizacji. Dlaczego? Przede wszystkim interna jest specjalizacją bardzo trudną i wymagającą, pozycjonującą lekarza na pierwszej linii frontu, a do tego pomijaną przez decydentów w wielu kluczowych kwestiach, nie tylko w prestiżowych konkursach, ale również podczas retaryfikacji świadczeń medycznych. Tak więc, nie ma się co dziwić, że coraz mniej osób wybiera tą dziedzinę medycyny. Tymczasem to właśnie lekarze rezydenci stanowią często podstawę personelu, zwłaszcza w małych oddziałach powiatowych, na SOR-ach czy w izbach przyjęć oddziałów wewnętrznych.
Zwiększenie kadr internistycznych
Uważam, że istnieją dwie możliwości, aby zwiększyć i poprawić szkolenie absolwentów medycyny w dziedzinie chorób wewnętrznych.
Pierwszą opcją jest potraktowanie modułu z interny jako obowiązkowego, kończonego egzaminem i dającego wymierne korzyści organizacyjne i finansowe, np. możliwość samodzielnej pracy (coś na kształt dawnej „jedynki” z interny).
Drugie rozwiązanie to powrót do tego, co już było i się sprawdziło, a przy tym nadal funkcjonuje z powodzeniem w wielu krajach, czyli stworzenia systemu specjalizacji podstawowych, do których mogłyby się zaliczać m.in. choroby wewnętrzne czy chirurgia ogólna. W rezultacie dopiero tacy specjaliści, szeroko i dogłębnie wykształceni, mogliby rozpoczynać poszczególne specjalizacje szczegółowe, do czego byliby doskonale przygotowani. Nie można bowiem zostać dobrym hematologiem czy diabetologiem nie znając interny, tak samo jak nie można dobrze wykonywać zawodu chirurga naczyniowego bez znajomości podstaw, czyli chirurgii ogólnej.
Interna musi pozostać interną
Przy tym jeszcze raz podkreślam: interna musi pozostać interną. Należy ją oddzielić od ośrodków opieki długoterminowej, usług pielęgnacyjnych czy hospitalizowania osób ze względów socjalnych. Niedostatek dostępności do tych usług w Polsce jest niezwykle jaskrawy i z pewnością będzie się powiększał ze względu m.in. na starzenie się populacji, co jest zresztą trendem ogólnoświatowym. Jeżeli nie zapewnimy odpowiedniej opieki pacjentom w wieku podeszłym czy osobom z różnego rodzaju problemami życiowymi, dla których często jedyną opcją jest pomoc społeczna czy pobyt w placówkach opieki długoterminowej, to będą oni nadal w ogromnym stopniu obciążać oddziały chorób wewnętrznych. Tymczasem jednostki te powinny zajmować się wyłącznie chorymi, którzy oczekują na diagnostykę i leczenie stricte internistyczne.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Prof. Różański podsumowuje rok 2022: nie może być sprawnie funkcjonującej opieki zdrowotnej bez interny
Źródło: Puls Medycyny