Prof. Piotr H. Skarżyński: innowacje to nasza specjalność

Rozmawiała Ewa Kurzyńska
opublikowano: 15-11-2021, 12:32

Świadomość społeczna dotycząca zaburzeń słuchu stale się poszerza. Już nawet niewielkie szumy czy odczuwane zakłócenia słuchu sprawiają, że dotknięte nimi osoby szukają pomocy - zauważa prof. Piotr H. Skarżyński, lider zwycięskiego projektu w konkursie Złoty Skalpel 2021, prezentując w rozmowie wiele sytuacji, w których specjaliści ze Światowego Centrum Słuchu mają szansę przywracać zdrowie pacjentom.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
O kim mowa

Prof. dr hab. n. med. i n. o zdr., mgr zarz. Piotr Henryk Skarżyński jest specjalistą otorynolaryngologii, audiologii i foniatrii oraz otorynolaryngologii dziecięcej, zastępcą kierownika Zakładu Teleaudiologii i Badań Przesiewowych w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu, asystentem dydaktycznym na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, członkiem Rady Uczelni Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, członkiem World Hearing Forum i Roster Expert WHO oraz zarządu ISfTeH. W 2021 r. został powołany na członka dwóch komitetów American Academy of Otolaryngology — Head and Neck Surgery w kadencji 2021-2022: Implantable Hearing Devices Committee oraz Otology & Neurotology Education Committee. Jest jedynym Polakiem biorącym udział w pracach komitetów jako członek.

Kapituła konkursu Złoty Skalpel 2021 przyznała pierwsze miejsce projektowi: Funkcjonalna rekonstrukcja słuchu przy zastosowaniu implantu słuchowego Bonebridge 602 i szkła bioaktywnego. Komu pomoże ta metoda i na czym ona polega?

To rozwiązanie jest dedykowane pacjentom, którzy mają wykształcony i dobrze funkcjonujący ślimak, ale sygnał nie może do niego dotrzeć. Przyczyną takiego stanu mogą być: mikrocja z atrezją, czyli brak lub słabe wykształcenie małżowiny usznej i przewodu słuchowego zewnętrznego, wada wrodzona w budowie ucha środkowego, ale też stan po operacjach radykalnych, gdy wystąpiła konieczność usunięcia struktur ucha środkowego wskutek urazu lub w związku z procesem zapalnym, rozrostowym bądź perlakiem.

Operacja, którą zgłosiliśmy do konkursu Złoty Skalpel odbywa się w dwóch etapach. W pierwszym elementy wyrostka sutkowatego zostają zabudowane szkłem bioaktywnym. Po 6-12 miesiącach dodatkowo pacjentowi zostaje wszczepiony implant aktywny, wykorzystujący przewodnictwo kostne. Następnie audiofonolog przeprowadza aktywację ustawień procesora implantu po 2-8 tygodniach po operacji.

Takie innowacyjne połączenie dwóch technik chirurgicznych może pozwolić na odzyskanie możliwości bardzo dobrego słyszenia, co wcześniej przy tego typu wadach było niemożliwe. Istotnie poprawia się także komfort codziennego życia. Pacjenci po zakończeniu leczenia mogą np. pływać czy myć włosy bez obaw, że doświadczą zawrotów głowy lub stanów zapalanych ucha.

Jak dużo pacjentów może potrzebować takiego leczenia i ilu, dzięki niemu, znów słyszy?

Od marca 2020 r., kiedy miała miejsce premiera nowego rozwiązania w Polsce, do chwili obecnej wykonaliśmy 112 takich operacji. Zakwalifikowanych jest kilkudziesięciu kolejnych chorych, niektórzy są już po pierwszym etapie leczenia. Szacujemy, że stosowanie tej metody w Światowym Centrum Słuchu ma szansę istotnie wpłynąć na polepszenie stanu zdrowia minimum 400-500 pacjentów rocznie. A te wysokie wskaźniki dotyczą zaledwie jednego ośrodka, zatem wdrożona metoda może mieć realny wpływ na zdrowie tysięcy pacjentów w całej Polsce.

W trakcie zabiegu wykorzystywane jest szkło bioaktywne. Jak zastosowanie nowoczesnych materiałów wpływa na efekty zabiegu?

Z pomocą szkła bioaktywnego rekonstruujemy te elementy aparatu słuchowego, które na skutek różnych, wspomnianych wcześniej sytuacji, zostały uszkodzone lub nie rozwinęły się w pełni. Mówiąc w pewnym uproszczeniu: wypełniamy taką lukę właśnie szkłem bioaktywnym. To materiał, który wcześniej był z powodzeniem wykorzystywany w operacjach ortopedycznych i sprawdził się także w otologii.

Wcześniej do odbudowy kosteczek słuchowych stosowano tkanki kostne pacjenta, ale technika ta nie spełniła do końca pokładanych w niej nadziei. Stąd poszukiwania nowych materiałów i nowych technik zabiegowych. Szkoda tylko, że musimy korzystać z materiałów produkowanych poza Polską, choć podejmowaliśmy starania, by doprowadzić do wytwarzania szkła bioaktywnego w kraju — tak, by polska myśl medyczna szła w parze z polską myślą techniczną. Nie tracę jednak nadziei, że uda się ten pomysł doprowadzić do finału. W końcu jesteśmy liderami na tym polu, bo w 2020 r. w Światowym Centrum Słuchu wykonano zdecydowanie najwięcej na świecie operacji z użyciem aktywnego implantu wykorzystującego przewodnictwo kostne Bonebridge.

Od wielu lat Światowe Centrum Słuchu IFiPS jest liderem w zakresie różnorodnych operacji poprawiających słuch. Czy są jeszcze wady słuchu, wobec których specjaliści z Kajetan są bezsilni?

Wciąż staramy się być bardziej precyzyjni, doskonalić dotychczasowe metody, ale też stale wprowadzać nowe. Wyzwaniem są np. rekonstrukcje małżowin, które są już z sukcesami wykonywane, ale uważam, że na tym polu możemy powalczyć o jeszcze większą estetykę, większą funkcjonalność odbudowywanych struktur. Mamy ambicję być pod tym względem najlepszymi na świecie.

Drugi ważny aspekt to dbanie o seniorów. Jest wiele technologii, które dla inżynierów, protetyków słuchu są oczywistością, ale do dopracowania pozostaje kwestia lepszej współpracy z pacjentami. Marzy mi się sytuacja, w której z rozwiązań wspierających słyszenie seniorzy będą korzystać równie chętnie, jak np. z okularów korekcyjnych — żeby potrzeba poprawy słuchu była dla nich tak samo oczywista, jak poprawa widzenia. Nie mniej istotna jest systematyczna profilaktyka, która sprawi, że wszelkie problemy ze słuchem, które nasilają się z wiekiem, będą diagnozowane odpowiednio wcześnie. To bardzo ważne, bo brak interwencji w zakresie słuchu prowadzi do depresji, izolacji.

Światowe Centrum Słuchu w Kajetanach to miejsce, gdzie innowacja goni innowację. Nad czym pracujecie obecnie?

Faktycznie, można powiedzieć, że innowacje to nasza specjalność. Jestem zwolennikiem podejścia, by nad nowymi rozwiązaniami nieustannie pracować, ale też by znajdywały one wykorzystanie w praktyce klinicznej. Mnóstwo dzieje się np. w obrębie telemedycyny, która pod pewnymi względami wręcz wyprzedza istniejące realia. Na tym polu mamy ogromny postęp, np. w zakresie badań obiektywnych słuchu, wykorzystania algorytmów sztucznej inteligencji do ich interpretacji.

Polem do innowacji jest także optymalizacja leczenia w wadach wrodzonych, by uzyskiwać jeszcze lepsze efekty. I trzecia kwestia: chcielibyśmy, aby w codziennej praktyce pacjent miał jak największe wsparcie rehabilitacyjne, pomoc ze strony logopedów, audiofonlogów. Tak, by nie zaprzepaścić efektów operacji.

Pandemia COVID-19 uświadomiła nam, że zmysły nie są nam dane raz na zawsze. U sporej części zakażonych wirusem SARS-CoV-2 dochodzi do czasowej utraty węchu i/lub smaku. A czy są patogeny mogące osłabiać słuch?

Tak, oczywiście. To np. wirus świnki. Mamy po opieką pacjentów 20-30-letnich, którzy na skutek świnki doznali jednostronnej głuchoty. Na szczęście jest dostępna szczepionka chroniąca przed tą chorobą i jej powikłaniami. Niemniej osoby, które nie będą się szczepić, wystawiają się na ryzyko rozwoju zapalenia przyusznic i wspomnianych komplikacji.

Pamiętajmy też, że wirus grypy, jeżeli infekcja przez niego wywołana jest nieleczona, może spowodować utratę słuchu. Także zakażenie wywołane pałeczką ropy błękitnej grozi takimi powikłaniami. Na kontakt z tym patogenem najbardziej narażone są osoby mające styczność ze zwierzętami hodowlanymi. Rezerwuarem płaczki ropy błękitnej mogą być również akweny. Generalnie, wszystkie sytuacje, w których stany zapalne ucha są przewlekłe, bagatelizowane, leczone na własną rękę, grożą powikłaniami, które mogą osłabić słuch. To sytuacje, których nie wolno lekceważyć.

Jak częste są wady i choroby słuchu, grożące jego ubytkiem lub całkowitą głuchotą?

U noworodków poważne, wrodzone wady słuchu dotyczą 3 dzieci na 1000. Tutaj dane z roku na rok pozostają na w miarę stabilnym poziomie. Pomaga fakt, że nie używa się już powszechnie antybiotyków ototoksycznych, mamy też skuteczny program badań przesiewowych słuchu u dzieci i w razie wychwycenia problemu, interwencja jest szybka.

Natomiast rośnie natężenie hałasu, co może powodować, że będziemy szybciej tracić słuch. Na to zagrożenie szczególnie wyczulone powinny być osoby narażone na hałas w swoim miejscu pracy. Choć trzeba przyznać, że obowiązujące regulacje prawne, zarówno nasze krajowe, jak i unijne, nakładają na pracodawców obowiązek zapewnienia pracownikom ochraniaczy w zakładach produkcyjnych. To bardzo ważne. Co istotne, świadomość społeczna dotycząca zaburzeń słuchu stale się poszerza. Już nawet niewielkie szumy czy odczuwane zakłócenia słuchu sprawiają, że dotknięte nimi osoby szukają pomocy. A to procentuje.

W ostatnich latach wzrosła natomiast liczba dzieci w wieku szkolnym z centralnymi zaburzeniami słuchu. To sytuacja, gdy występuje problem z rozumieniem mowy, będący następstwem boomu technologicznego, którego dzieci niekiedy stają się ofiarami. Mam tu na myśli sytuacje, gdy młody człowiek z powodu korzystania ze smartfonu, tabletu, gier komputerowych ma problemy z koncentracją, jest rozdrażniony, trudno mu się skupić. W takich sytuacjach sprawdza się nasza metoda wykorzystująca Stymulator Polimodalnej Percepcji Sensorycznej.

To innowacyjne urządzenie przed dwoma laty znalazło się w finałowej 10 konkursu Złoty Skalpel…

To prawda, byliśmy bardzo dumni z tego wyróżnienia. Stymulator stworzono do prowadzenia terapii metodą Skarżyńskiego, obejmującej zmysły słuchu, wzroku i dotyku, co umożliwia tym samym oddziaływanie w wielu grupach zaburzeń o podłożu sensorycznym. Urządzenie jest przeznaczone przede wszystkim dla osób z zaburzeniami komunikacji językowej, u podłoża których leżą wspomniane już centralne zaburzenia przetwarzania słuchowego, co przekłada się na istotne ograniczenie wypełniania zadań życiowych i ról społecznych.

W czasie pandemii wysiłki ochrony zdrowia były skoncentrowane na walce z koronawirusem. Jak w tych trudnych warunkach udało się pracować i wdrażać innowacyjne metody leczenia?

Ostatnie kilkanaście miesięcy faktycznie były trudne. Zgłaszali się i wciąż zgłaszają do nas pacjenci, którzy przeszli infekcję koronawirusem SARS-CoV-2 i borykają się z tego powodu z zaburzeniami węchu i/lub smaku. Stale więc poszerzamy naszą wiedzę na tym polu, poszukując skutecznych sposobów pomocy tym pacjentom.

Było i jest trudniej pracować na tak dużych obrotach, jak przed pandemią. Jednak w wielu sytuacjach nie możemy odkładać leczenia w czasie. Tak jest np. w przypadku zabiegów u małych dzieci, które przyszły na świat głuche. Odroczenie zabiegu wiązałoby się u nich z problemami z rozwojem mowy. I mimo trudności, udało się, bo liczba tego typu zabiegów była podobna, jak przed pandemią.

Ostatnie miesiące upłynęły nam także na intensywnej pracy naukowej. Ukazało się wiele artykułów w uznanych czasopismach naukowych na świecie, w których prezentowaliśmy wiedzę o naszych dokonaniach. Propagowanie dokonań polskiej szkoły leczenia wad słuchu jest bardzo ważne, bo daje nadzieję na lepsze słyszenie także pacjentom spoza naszego kraju.

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.