Prof. Mściwój Semerau-Siemianowski: twórca polskiej kardiologii
Profesor stworzył pierwszy nowoczesny, stosujący wszystkie ówczesne metody badania chorób serca i naczyń, ośrodek kliniczny w Warszawie - przypomina prof. Krzysztof J. Filipiak w rozmowie o życiu, pracy i spuściźnie wybitnego lekarza, prof. Mściwoja Semerau-Siemianowskiego.

Czy to prawda, że niewiele brakowało, a prof. Mściwój Semerau-Siemianowski, ojciec polskiej kardiologii, zostałby nie lekarzem, a inżynierem?
Prof. Mściwój Semerau-Siemianowski jawi nam się jako osoba wszechstronnie wykształcona i bardzo obyta w świecie. Urodził się pod koniec XIX w. w Ruse w Bułgarii, gdzie jego ojciec pracował jako lekarz w ważnym, naddunajskim ośrodku wojskowo-komunikacyjnym ówczesnego imperium otomańskiego.
Przypominam, że Bułgaria w pełni uzyskała niepodległość dopiero w 1908 r., zatem nasz bohater zdążył jeszcze uczęszczać do szkoły w Salonikach, a po powrocie rodziców do kraju — w niemieckim wówczas Poznaniu. Bo z Wielkopolski wywodził się ród Semerau-Siemianowskich. Maturę kończył już w 1904 r. w Alzacji, a mówiąc biegle po niemiecku zapisał się do słynnej Królewskiej Wyższej Szkoły Technicznej w berlińskim Charlottenburgu. A więc rzeczywiście, zamierzał zostać inżynierem. Dopiero po roku przeniósł się na Uniwersytet w Strasburgu, na medycynę, którą ukończył w 1910 r.
Podczas studiów medycznych w Berlinie, a potem w Strasburgu profesor spotkał na swojej drodze wielu wybitnych badaczy. Którzy z nich wywarli na niego największy wpływ?
Wiemy, że w latach 1908-1911, kończąc studia, przygotował rozprawę na stopień doktora medycyny i mniej więcej w tym czasie podjął staż w klinice chorób wewnętrznych prof. Karela F. Wenckebacha. Pracował z nim na pewno kilka lat, a w samej klinice przebywał do końca I wojny światowej. Przypomnijmy, że Karel F. Wenckebach to holenderski lekarz i anatom, pionier nowoczesnej nauki o zaburzeniach rytmu serca. Każdy młody internista kojarzy to nazwisko przynajmniej z periodyką Wenckebacha — wariantem bloku przedsionkowo-komorowego II stopnia. Niesamowite jest to, że Wenckebach opisał to zaburzenie przewodzenia badając tylko tętno, osłuchując chorych i wykonując matematyczne obliczenia, było to bowiem jeszcze przed wynalezieniem EKG.
Ta znajomość, a może i fascynacja ze strony Semeraua-Siemianowskiego trwała na pewno długo, także wtedy, gdy Wenckebach objął już klinikę kardiologii Uniwersytetu Wiedeńskiego, czyniąc ją najważniejszym ośrodkiem arytmologicznym na świecie. Nie mamy na to dowodów, ale być może w 1935 r., gdy chorego marszałka Józefa Piłsudskiego konsultował właśnie Wenckebach, pośredniczył w tym najważniejszy ówcześnie kardiolog w Polsce — prof. Mściwój Semerau-Siemianowski. Niewątpliwie późniejsze zainteresowania naszego bohatera migotaniem przedsionków i innym arytmiami miały swoje korzenie w pracy u Wenckebacha.
W Warszawie, zaraz po przybyciu i podjęciu pracy w repolonizowanym Uniwersytecie, 33-letni Semerau-Siemianowski współpracuje też z wybitnym internistą prof. Kazimierzem Rzętkowskim, również fascynatem EKG i właścicielem pierwszego w Warszawie elektrokardiografu.
Prof. Mściwój Semerau-Siemianowski był patriotą. Czy rzeczywiście miewał z tego powodu poważne problemy?
Z zachowanych przekazów wiemy, że z powodu działalności w konspiracyjnej organizacji polskiej młodzieży akademickiej (aktywnej w trzech zaborach) — Związku Młodzieży Polskiej „Zet” — musiał w 1905 r. opuścić szkołę techniczną w Berlinie. Miał wówczas 20 lat. W 1918 r. rzucił intratną pracę w renomowanej klinice, aby przybyć do Warszawy, budującej nowy, polski uniwersytet. Wiemy, że w trakcie okupacji uczestniczył w tajnym nauczaniu medycyny, zarówno studentów Uniwersytetu Warszawskiego, jak i Uniwersytetu Ziem Zachodnich (cały czas miał związki z Poznaniem). Ukrywał też osoby poszukiwane przez gestapo, odmówił wpisu na listę volksdeutschów, co zaproponowano mu automatycznie, biorąc pod uwagę biegłą znajomość niemieckiego i dyplom niemieckiej uczelni.
Wszystkie dzieci profesora — pokolenie Kolumbów — działały w konspiracji, w jego willi spotykały się grupy Armii Krajowej, a na strychu przechowywano broń. Dwóch synów: 25- i 23-latek zginęło już w drugim dniu powstania warszawskiego. Przeżył tylko syn powstaniec — student medycyny i córka — sanitariuszka. Wszyscy troje: profesor, syn medyk, córka sanitariuszka, pracowali w powstańczym szpitalu polowym.
Pomimo tych wszystkich nieszczęść, od pierwszych dni kapitulacji niemieckiej prof. Semerau-Siemianowski odbudowywał z gruzów polską medycynę. Po wojnie, jak wiemy z opowieści rodzinnej, był również śledzony i inwigilowany przez urząd bezpieczeństwa w okresie stalinowskim. Czy jeszcze lepiej można opisać patriotyczny rys tej postaci?
Profesor stworzył pierwszy w Polsce oddział kardiologii. Kiedy i gdzie miało to miejsce?
Właściwie pierwszą klinikę kardiologii, taką ze słowem „kardiologia” w nazwie, stworzył dopiero jego uczeń — prof. Edmund Żera. Ale rzeczywiście, w czasach, gdy kardiologia jeszcze nie wyodrębniła się z interny, prof. Semerau-Siemianowski stworzył pierwszy nowoczesny, stosujący wszystkie ówczesne metody badania chorób serca i naczyń, ośrodek kliniczny w Warszawie. Zbudował od podstaw i objął ordynaturę oddziału chorób wewnętrznych w znakomitym Szpitalu św. Łazarza, mieszczącym się przy ul. Książęcej, całkowicie spalonym później w trakcie powstania warszawskiego. A działo się to prawie sto lat temu, w 1924 r. To tam właśnie przewinęła się, w charakterze jego stażystów i asystentów, cała plejada przyszłych ikon polskiej interny, hematologii i kardiologii.
Wiemy też, że ówczesne koterie towarzyskie Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego nie sprzyjały objęciu przez profesora samodzielnej katedry. To m.in. dlatego stworzył supernowoczesny, przepiękny architektonicznie, nowy ośrodek — szpital św. Łazarza. A tytularnym profesorem został dopiero w 1929 r., w wieku 44 lat, co jak na takiego medycznego geniusza i organizatora, było dość późno. Klinikę w Warszawie objął dopiero w wieku 63 lat, w 1948 r., po odchodzącym na emeryturę 74-letnim prof. Witoldzie Orłowskim.
Czy faktycznie prof. Semarau-Siemianowski przyczynił się do powstania Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK)?
Tak, niewątpliwie prof. Semerau-Siemianowski doprowadził do wyodrębnienia się kardiologów z Towarzystwa Internistów Polskich. To w kierowanej przez niego, tuż po powrocie do Warszawy, II Klinice Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Warszawskiego w listopadzie 1949 r. zebrała się grupa inicjatywna polskiego środowiska kardiologicznego, która dwa miesiące później, w styczniu 1950 r., powołała formalnie Sekcję Kardiologiczną Towarzystwa Internistów Polskich.
To był pierwszy krok do utworzenia samodzielnego towarzystwa naukowego i oczywiście prof. Semerau-Siemianowski został prezesem tej sekcji. A wiceprezesem, sekretarzem i skarbnikiem — jego trzej najbliżsi uczniowie, profesorowie: Jerzy Jakubowski, Dymitr Aleksandrow i Edmund Żera. Było mu pewnie łatwiej przeprowadzić to usamodzielnianie się polskiej kardiologii, bo sam pełnił funkcję prezesa Towarzystwa Internistów Polskich zarówno przed wojną (1931-1936), jak i po wojnie (1949-1951).
Do formalnego powołania PTK doszło 28 lutego 1954 r. w Łodzi, ale wtedy „akuszer tego porodu” już nie żył. Stąd formalnie prof. Semerau-Siemianowski nigdy nie był członkiem PTK, a trzema pierwszymi prezesami tego towarzystwa byli jego uczniowie, kolejno: Jerzy Jakubowski, Edmund Żera i Zdzisław Askanas.
Opowiadając tę historię, użyłem zwrotu „w 1949 r., tuż po powrocie do Warszawy”. To kolejny ciekawy epizod w życiorysie prof. Semeraua-Siemianowskiego. Jak wielu wybitnych profesorów medycyny, w 1945 r. oddelegowany został przez władzę ludową do odbudowy kadrowej innych uczelni i nie dostał od razu zgody na pracę w Warszawie. Wydaje się, że niechętny jego powrotowi był również prof. Witold Orłowski. W latach 1945-1946 był więc kierownikiem II Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Łódzkiego, a w latach 1946-1948 II Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Gdańskiego. Dopiero pod koniec 1948 r. powrócił do swojej ukochanej Warszawy.
Spuścizna profesora Semerau-Siemianowskiego jest niezwykle bogata. Jakie były jego największe zawodowe osiągnięcia?
Patrząc po 100 latach, niewątpliwie najważniejsze było stworzenie pierwszego nowoczesnego ośrodka naukowo-leczniczego chorób serca i naczyń w Szpitalu św. Łazarza, a więc początek tworzenia kardiologii w Polsce. Na tamte czasy ośrodek miał wszystko: od bazy łóżkowej, dydaktycznej, przez pracownie radiologiczne, elektrograficzne, analityczne, na części doświadczalnej z własną zwierzętarnią kończąc.
Mniej więcej w tym samym czasie prof. Semerau--Siemianowski publikuje pierwsze polskie prace o migotaniu przedsionków („O czynności samoistnie bijących komór sercowych u człowieka”, 1922 r.). Migotaniem przedsionków interesował się zresztą od początku kariery lekarskiej. W 1916 r. bliżej opisał zjawisko niemiarowości ciągłej tętna, wprowadził do polskiej nomenklatury pojęcie „ruchu maneżowego” (dzisiaj tożsame z pętlą re-entry w języku elektrofizjologów), wyodrębnił napadową formę arytmii w klasyfikacji migotania.
To wtedy też, na przełomie 1920/1921 roku zaczął prowadzić regularne wykłady z interny i metod badania układu krążenia dla studentów kierunku lekarskiego w Warszawie. Pod takim zresztą hasłem otworzyliśmy w 2020 r., razem z dr. Adamem Tyszkiewiczem, ówczesnym dyrektorem Muzeum Historii Medycyny Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, wystawę monograficzną prof. Mściwoja Semeraua-Siemianowskiego w „100-lecie nowoczesnego nauczania interny w Warszawie”.
Prof. Semarau-Siemianowski był też pionierem kształcenia podyplomowego. Od 1936 r. prowadził słynne dwutygodniowe jesienne ogólnopolskie kursy kardiologiczne dla lekarzy. W historii polskiej kardiologii zapisał się także jako faktyczny twórca „Kardiologii Polskiej” — pisma PTK, chociaż znowu de facto powstało ono po jego śmierci, a prof. Semerau-Siemianowski redagował tzw. zeszyty „Kardiologii Polskiej”, które poprzedzały start regularnego czasopisma.
Jego dzieło kontynuowali wybitni uczniowie…
Tak, z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że czterech uczniów prof. Semeraua-Siemanowskiego założyło własne, wielkie szkoły kardiologiczne. To profesorowie: Maurycy Muszkatenblit (po wojnie pod nazwiskiem Jerzy Jakubowski), Edmund Żera, Dymitr Aleksandrow i Zdzisław Askanas. Historia tych szkół to już osobna opowieść, wywodzi się z nich większość obecnych, znanych profesorów polskiej kardiologii, pracujących w Warszawie, Krakowie, Białymstoku, Łodzi czy Kielcach.
Szczególnie ciekawe są dzieje szkół uczniów pochodzenia żydowskiego — Jerzego Jakubowskiego vel Moszka Hersza Muszkatenblita oraz Zdzisława Askanasa. Zbadanie historii tych szkół było ostatnio tematem znakomitej rozprawy doktorskiej mgr Jolanty Epsztein: „Przed i po Zagładzie. Biografie lekarzy. Przyczynek do badań nad historią kardiologii w Polsce”, którą napisała pod moim i dr. Adama Tyszkiewicza kierunkiem. Odsyłam to tej niezwykle ważnej dla historii kardiologii monografii.

Jaki profesor Semerau-Siemianowski był prywatnie? Czym się pasjonował?
Wiemy, że uprawiał turystykę górską, alpinizm, jak wielu innych przedwojennych profesorów medycyny. Zachowały się zdjęcia rodzinne, utrwalone na kliszach obrazy profesora, małżonki, trzech synów i córki. Wszystko to eksponowaliśmy na wspomnianej wystawie, którą otwierał też wybitny polski dyrygent — Wojciech Semerau-Siemianowski — prawnuk profesora. Od czasu organizacji tej wystawy zaprzyjaźniłem się z Wojtkiem. Jest w tym coś transcendentnego — ta nasza przyjaźń pomiędzy biologicznym prawnukiem a „praprawnukiem naukowym” prof. Semeraua-Siemanowskiego, którym jestem jako habilitant wywodzący się z jednej ze szkół zapoczątkowanych przez profesora.
POLECAMY TAKŻE: Spacer po grobach znanych lekarzy na Starych Powązkach [GALERIA]

Prof. Krzysztof J. Filipiak jest kardiologiem, internistą, hipertensjologiem, farmakologiem klinicznym, prezesem Polskiego Towarzystwa Postępów Medycyny — Medycyna XXI, rektorem Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, pasjonatem historii.
Źródło: Puls Medycyny