Prof. Matyja: system kształcenia lekarzy niszczymy na każdym kroku
Obecnie polski lekarz znajdzie pracę w najbardziej nowoczesnych szpitalach na całym świecie. Owszem, mamy niedobór kadr, ale zamiast myśleć o prawidłowym kształceniu profesjonalistów medycznych, rozwalamy ten system na każdym kroku, dążąc do felczeryzacji zawodu - ocenił prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

- Jeżeli czytam, że w woj. mazowieckim w roku 2023 ma funkcjonować 8 szkół medycznych kształcących przyszłych lekarzy, to pytam - kto będzie ich uczył? Rozumiem, że za tym stoją profesorowie, którzy chcą być rektorami, dziekanami tych uczelni - jest to jakieś nowe wyzwanie. Ale trzeba mieć świadomość, że brakuje lekarzy, by leczyć, a teraz będziemy ich dodatkowo obciążać, nieprzygotowanych do dydaktyki. Staną się nagle asystentami, adiunktami, bez tytułów naukowych. To niebezpieczeństwo stwarzające zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w naszym kraju - mówił w czwartek (9 grudnia) podczas Kongresu Zdrowia Publicznego w Warszawie prof. Andrzej Matyja.
Obciążenie biurokracją i nietrafione rozwiązania
Jak wskazywano podczas kongresu, lekarz obecnie znaczną część swojej pracy poświęca na czynności „techniczne”, niezwiązane z leczeniem. - Czy to nie jest tak, że cierpimy na niedoskonałość zagospodarowania brakujących kadr? Być może jakimiś prostymi ruchami organizacyjnymi moglibyśmy to zmienić? - padło pytanie.
- Od wielu lat środowisko mówi, że obciążenie biurokracją powoduje, iż czasu na kontakt z pacjentem jest coraz mniej. Ale nie wolno nam przerzucać biurokracji na innych niż lekarze wykształconych profesjonalistów medycznych: pielęgniarki, diagnostów czy fizjoterapeutów. Każdy z nas ma określone kompetencje, dzielimy się nimi. Tymczasem proponuje się różne rozwiązania problemu, które absolutnie nie odciążają w pracy, a wręcz odwrotnie - tłumaczył prof. Matyja.
Przypomniał, że jednym z pomysłów jest wprowadzenie asysty chirurga. Prezes NRL podkreślał, że rezydent po to asystuje przy operacjach, by zostać chirurgiem - a tych przecież brakuje - a nie asystentem.
- Mamy za mało chirurgów, a wprowadzamy do systemu nową specjalność. Jesteśmy mistrzami świata - mamy 77 specjalizacji, najwięcej na świecie. Kolejna wiąże się z konsultantem krajowym, komisją akredytacyjną, kadrami potrzebnymi do szkoleń - wyliczał.
Kształcenie lekarza: coś więcej niż czysto zawodowe kompetencje
- Owszem, mamy niedobór kadr, ale zamiast myśleć o prawidłowym kształceniu profesjonalistów medycznych, rozwalamy ten system na każdym kroku, dążąc do felczeryzacji zawodu - mówił prof. Matyja, przypominając o niedawnych zmianach w prawie, które mają umożliwić kształcenie lekarzy przez uczelnie zawodowe.
Podkreślał, że wykształcenie lekarza to nie tylko wyposażenie go w określone umiejętności i kompetencje czysto zawodowe, ale też w zdolności korzystania z dorobku naukowego czy „wychowanie w szerokim kontekście humanistycznym, przede wszystkim ze szczególnym uwzględnieniem postawy etycznej”.
- Lekarzy trzeba kształcić na uczelniach uniwersyteckich, a nie w sposób bylejaki doprowadzać do wzrostu ich ilości w systemie. Nie mówiąc już o tym, że spadek jakości kompetencji, którymi będzie dysponował taki medyk, spowoduje, że spadnie zaufanie do wszystkich polskich lekarzy. Obecnie znajdują oni pracę nawet w najbardziej nowoczesnych szpitalach na całym świecie - skwitował.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Uczelnie zawodowe będą kształciły lekarzy. Posłowie zdecydowali
Prof. Matyja: cele wprowadzenia chirurgicznej asysty lekarza są inne od deklarowanych przez MZ
Źródło: Puls Medycyny