Prof. Mastalerz-Migas: na lekarzach rodzinnych mści się “nieodrobiona lekcja”
Wiele jest przypadków skierowań (do innego specjalisty -red.) na życzenie pacjenta. Nie wypracowaliśmy autorytetu lekarza rodzinnego jako tego, który opiekuje się chorym i ma do tego kompetencje. W pacjentach zakorzeniła się potrzeba opieki specjalistycznej: żeby być dobrze leczonym, muszę iść do specjalisty - mówi prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.

- Połowa placówek POZ to podmioty małe.
- Średnio świadczeniodawca POZ ma pod swoją opieką 4,5 tysiąca pacjentów. Ponad połowa „opiekuje się” populacją wynoszącą 3,3 tysiąca osób.
- Największy podmiot obejmuje opieką 122 tysiące pacjentów.
- – Rolę lekarza rodzinnego sprowadza się do wystawiania skierowań, przedłużania recept i kierowania ruchem pacjenta w systemie. Lekarz ma coraz mniej czasu i możliwości na wdrażanie leczenia - mówi prof. Mastalerz-Migas.
- Dodaje, że w pacjentach zakorzeniła się potrzeba opieki specjalistycznej: żeby być dobrze leczonym, muszę iść do specjalisty.
29 września odbyła się konferencja „Zmiany w ochronie zdrowia”. Tematem jednego z paneli, na który składało się eksperckie wystąpienie oraz debata, były zmiany, jakie w najbliższej przyszłości zostaną wdrożone w podstawowej opieki zdrowotnej. Chodzi przede wszystkim o opiekę koordynowaną i budżet powierzony.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Mastalerz-Migas: opieka koordynowana w POZ od października jedynie dla chętnych
W trosce o małe przychodnie
Jakie zmiany czekają POZ już od 1 października? W jakim kierunku powinny pójść kolejne wprowadzane reformy? W tym kontekście prof. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej, podkreśliła, że wśród lekarzy i decydentów powoli rodzi się refleksja, że koordynacja to konieczność. W większości przypadków im pacjent starszy, tym opiekuje się nim większa liczba lekarzy specjalistów oraz pozostałych profesjonalistów medycznych. Nierzadkie są więc sytuacje, gdy poszczególne świadczenia się dublują, a to oznacza wyższe ryzyko zdrowotne dla pacjenta i koszty dla systemu ochrony zdrowia.
- Taka jest dziś rzeczywistość polskiego systemu opieki zdrowotnej. Fragmentaryczność opieki powoduje, że pewne rzeczy się dublują, część jest planowana i realizowana mało efektywnie. Wszyscy zgodzimy się co do tego, że wielkim problemem pozostaje luka pokoleniowa. Kadr wszędzie brakuje: i w POZ, i w szpitalnictwie i w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. (…) Potrzeby finansowe ochrony zdrowia są tak ogromne, że niezależnie od tego, ile środków zostałoby na nią przeznaczonych, zawsze będzie to zbyt mała kwota. Nie ulega jednak wątpliwości, że POZ w ostatnich latach i bieżącym roku nie jest pupilkiem. Wzrost finansowania w planie finansowym NFZ na ten rok i następny to kwoty procentowo istotnie niższe niż zwiększenie nakładów na AOS czy lecznictwo szpitalne – mówi prof. Mastalerz-Migas.
Zgodnie z danymi MZ z lat 2016-2020, ponad połowa placówek POZ to podmioty małe. Średnio świadczeniodawca POZ ma pod swoją opieką 4,5 tysiąca pacjentów. Ponad połowa „opiekuje się” populacją wynoszącą 3,3 tysiąca osób. Największy podmiot obejmuje opieką 122 tysiące pacjentów.
- Mamy ok. 8 proc. podmiotów obejmujących opieką mniej niż 1000 pacjentów. Są one często zlokalizowane w małych miejscowościach o małej gęstości zaludnienia. Przygotowując więc jakiekolwiek rozwiązania dla POZ, musimy pamiętać, że ponad połowa świadczeniodawców to nie są duże placówki, choć oczywiście ten obraz zmienia się w ostatnich latach, choćby ze względu na procesy konsolidacyjne – dodała prof. Mastalerz-Migas.
Jak zbudować autorytet lekarza rodzinnego
W ocenie prof. Mastalerz-Migas pandemia była dla POZ czasem szczególnie trudnym.
- Dużo złych rzeczy zostało powiedzianych w przestrzeni medialnej, ale dużo złych rzecz pewnie rzeczywiście się wydarzyło. Wszyscy pracowaliśmy w bardzo trudnych czasach. Jesteśmy więc w punkcie, w którym powinniśmy zastanowić się nad kierunkiem dalszego rozwoju podstawowej opieki zdrowotnej. Wydaje się bowiem, że obecnie mamy do czynienia ze skierowaniowo-receptową rolą medycyny rodzinnej, a więc sprowadzeniem roli lekarza rodzinnego do wystawiania skierowań, przedłużania recept i kierowania ruchem pacjenta w systemie. Lekarz ma coraz mniej czasu i możliwości na wdrażanie leczenia oraz merytoryczne zarządzanie ruchem chorych. (…) Brakuje nam proaktywnej postawy POZ: za mało profilaktyki, badań przesiewowych i inicjowania diagnostyki i leczenia z poziomu placówki POZ – ocenia prof. Mastalerz-Migas.
Jej zdaniem obszarem koniecznym do poprawy pozostaje również większa niż ma to miejsce obecnie standaryzacja opieki - zarówno w obszarze klinicznym, jak i organizacyjnym. Wprawdzie cały czas powstają nowe wersje standardów postępowania w różnych obszarach, ale ich realna implementacja to powolny proces.
- Dziś każdy lekarz rodzinny może pacjenta np. z podejrzeniem cukrzycy skierować do poradni diabetologicznej bez żadnych konsekwencji, choć to choroba, która z powodzeniem może być leczona w POZ. Wiele jest przypadków skierowań na życzenie pacjenta. Nie odrobiliśmy lekcji z ostatnich 30 lat reformowania systemu ochrony zdrowia, nie wypracowaliśmy autorytetu lekarza rodzinnego jako tego, który opiekuje się pacjentem i ma do tego kompetencje. Ta nieodrobiona lekcja dziś się na nas mści. W pacjentach zakorzeniła się potrzeba opieki specjalistycznej: żeby być dobrze leczonym, muszę iść do specjalisty (innego niż specjalista medycyny rodzinnej – red.) A to przecież nieprawda – podkreśla prof. Mastalerz- Migas.
Zabierzemy pielęgniarki z rejestracji, zatrudnijmy dietetyka
Dziś w POZ następuje zmiana finansowania: z niegdyś dominującego ryczałtowego na mieszane. Finansowanie ryczałtowe pozostanie, by zapewnić dostępność opieki, ale z elementami płatności fee for service jako coś, co ma motywować świadczeniodawców do podejmowania określonych działań. Za osiągnięcie określonych wskaźników najlepsi świadczeniodawcy będą mogli liczyć na premie.
- Musimy poprawić współpracę w ramach POZ i zastanowić się, jaki personel chcemy w przychodniach zatrudniać. Opieranie POZ wyłącznie na lekarzach rodzinnych jest nierealne. Moim zdaniem team: lekarz rodzinny, pediatra i internista jest jak najbardziej akceptowalny. Wielu lekarzy wybiera jednak POZ jako dodatkowe miejsce pracy, co niekiedy zaburza ciągłość kompleksowej opieki. Bardzo ważnym zadaniem jest zwiększenie kompetencji pielęgniarki POZ, zabierzmy pielęgniarki z rejestracji. Lepiej wykorzystać powinniśmy z całą pewnością również potencjał tkwiący w położnych rodzinnych, jednocześnie urealniając oczekiwania wobec nich. Stale powinniśmy dążyć do rozbudowania zespołu, np. o dietetyka i koordynatora – wskazuje prof. Mastalerz-Migas.
Konstatuje, że przy wdrażaniu najważniejszych zmian, takich jak opieka koordynowana, konieczne jest m.in. większe wsparcie dla małych podmiotów, szczególnie na obszarach wiejskich.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Niedzielski: bardzo duże zainteresowanie POZ opieką koordynowaną
Źródło: Puls Medycyny