Prof. Maruszewski: działalność WOŚP nie polega na doraźnym łataniu dziur
O początkach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i efektach jej działań po ponad 30 latach aktywności rozmawiamy z wybitnym kardiochirurgiem prof. Bohdanem Maruszewskim, współzałożycielem i wiceprezesem zarządu Fundacji.

- W trakcie 30 dotychczasowych finałów WOŚP zebrano w sumie 1 mld 755 mln zł. Udało się dzięki temu zakupić ponad 70 400 urządzeń medycznych.
- Dzięki Orkiestrze w szpitalach pojawił się także sprzęt wcześniej w Polsce niedostępny, np. po 3. finale zakupiono pierwszy w Polsce rezonans magnetyczny przeznaczony do badania dzieci. Co więcej, został on już od tamtego czasu dwukrotnie wymieniony.
- Członkom Fundacji przyświeca zasada, by działalność Orkiestry nie polegała na doraźnym „łataniu dziur”, a inicjowaniu i przeprowadzaniu systemowych zmian. Problemy rozwiązywane są globalnie, w skali całej Polski, w danej dyscyplinie, np. diagnostyce obrazowej, chirurgii dziecięcej itd.
- W tym roku WOŚP gra na rzecz walki z sepsą. Za zabrane pieniądze laboratoria mikrobiologiczne zostaną wyposażone w urządzenia pozwalające na przyspieszenie diagnostyki zakażeń. Ma to zapewnić lepszą terapię sepsy poprzez szybsze wdrożenie celowanego i skutecznego leczenia antybiotykami.
“Puls Medycyny”: 29 stycznia 31. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Mało kto jednak wie, że Orkiestra być może nigdy by nie powstała, gdyby nie założony przez pana Fundusz Pomocy Dzieciom z Wadami Serca przy Centrum Zdrowia Dziecka.
Prof. Bohdan Maruszewski: Czy by nie powstała, tego nie wiem, ale wspomniany przez panią Fundusz dał jej początek. Pod koniec lat 80-tych XX w. wróciłem do Polski z Wielkiej Brytanii i zdałem sobie sprawę z przepaści w wyposażeniu kardiochirurgii dziecięcej w naszym kraju i na Wyspach. W CZD mieliśmy wówczas do dyspozycji przestarzałe urządzenia, a to przekłada się na gorszą jakość leczenia i gorsze wyniki. Nie miałem wątpliwości, że to się musi zmienić.
Pomysł, by zbierać pieniądze dla ratowania życia dzieci z wrodzonymi wadami serca zrodził się w mojej głowie podczas ponownego pobytu w Anglii. W pewnym pubie w Londynie spotkałem się z polskim arystokratą, Henrykiem Dembińskim, który kierował firmą organizującą biegi charytatywne w londyńskim Hyde Parku. W ciągu jednego takiego przedsięwzięcia zbierano nawet milion funtów na ratowanie dzieci z różnymi chorobami: wadami serca, białaczką. Podczas tamtej rozmowy dowiedziałem się, jak ważny dla sukcesu takich akcji jest medialny rozgłos, potrzeba reklamy w telewizji. Na przełomie lat 80. i 90. w Polsce zaczynały pojawiać się pierwsze reklamy telewizyjne. Postanowiliśmy to wykorzystać.
My, czyli kto jeszcze?
Mam tu na myśli Piotra Burczyńskiego, mojego ówczesnego partnera zawodowego. Zostaliśmy zaproszeni do programu telewizyjnego Alicji Resich-Modlińskiej. To były czasy, gdy rocznie w naszym kraju przychodziło na świat ok. 6 tys. dzieci z wrodzonymi wadami serca. I tylko 10 proc. z nich miało operacje na otwartym sercu. Zdecydowanie za mało. Powiedzieliśmy o tym wówczas głośno, a także o tym, że polscy lekarze są świetnie wyszkoleni i wykształceni, ale brakuje im sprzętu medycznego. Chociażby płucoserce, które mieliśmy wówczas w CZD, miało już ponad 10 lat i wymagało wymiany. A to przecież urządzenie niezbędne przy operacjach wymagających krążenia pozaustrojowego.
Co więcej, podczas tego programu wyemitowano także 8-minutowy film dokumentalny, który niesłychanie poruszył widzów. Autorem filmu był Wojtek Iwański, później, przez wiele lat, reżyser finałów WOŚP. Film opowiadał o dzieciach z wadami serca, operowanych w Centrum Zdrowia Dziecka. Na końcu podany był nasz adres. Do kliniki zaczęły przychodzić listy z pieniędzmi w środku! Nadawcami były głównie dzieci, które pisały, że rezygnują z kieszonkowego, by pomóc chorym rówieśnikom.
W którym momencie rozpoczął pan współpracę z Jurkiem Owsiakiem?
Po naszej wizycie w studio telewizyjnym i emisji filmu, Jurek zadzwonił do CZD i poprosił o rozmowę. Spotkaliśmy się w radiowej Trójce, gdzie szybko postanowiliśmy połączyć siły. Energia Jurka była niesamowita, zaraźliwa. To był ogień! Powiedział: „Musimy ratować dzieci!”. Powiem pani, że on przez te ponad 30 lat, od kiedy się znamy, nic a nic się nie zmienił. Dalej jest w nim niespożyty entuzjazm i chęć niesienia pomocy słabszym. Połączył nas brak zgody na bylejakość i wspólny cel, by polskie dzieci były leczone na poziomie nie gorszym niż w bogatych krajach świata.
Pierwszy finał WOŚP odbył się w styczniu 1993 roku. Jak go pan wspomina?
Jurek wraz z Walterem Chełstowskim, z którym współpracował przy programie „Róbta, co chceta”, wpadł na pomysł, aby zrobić finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przy pomocy telewizji. Maciej Domański, ówczesny dyrektor TVP2, zapalił się do tego pomysłu. Postanowiono zrobić wielki telewizyjny show, z transmisjami z wielu miejsc w kraju, gdzie zbierane są pieniądze. Czy wie pani, że to był pierwszy raz, gdy telewizja uruchomiła wozy transmisyjne w całej Polsce?
Pamiętam, że tamten styczeń był niezwykle mroźny, w dniu finału było kilkanaście stopni poniżej zera. Mimo to, gdy jechałem w tamten pamiętny poranek do studia, mijałem po drodze wolontariuszy z puszkami, do których zbierano pieniądze. Miałem ciarki na plecach. Oczywiście, tamten dzień jest wciąż żywy w mojej pamięci, ale najlepiej pamiętam dwie rzeczy, które poruszyły mnie najbardziej.
Po pierwsze, Walter Chełstowski powiedział, że ludzie muszą znać konkretny cel, któremu służy zbiórka. Poprosił, byśmy wycenili, ile kosztuje uratowanie życia jednego dziecka z wadą serca. Cały personel z kliniki CZD, personel z bloku operacyjnego, panie z księgowości, zostali zaangażowani w te obliczenia. Mieliśmy konkretną sumę, co do grosza. Każdą operację symbolizował w studio płócienny worek, do którego wkładane były zebrane podczas finału pieniądze. Jego wypełnienie oznaczało jedną operację ratującą życie dziecka z wadą serca. Drugie poruszające wydarzenie, to spotkanie matki i córki. Tamta dziewczynka przekazała na rzecz WOŚP obrączkę po nieżyjącym tacie, niezwykle cenną dla niej pamiątkę.
W którym momencie ukuła się nazwa Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy?
Wymyślił ją Jurek Owsiak, gdy zaczęły się przygotowania do pierwszego finału. Zebraliśmy wówczas równowartość ponad 1,5 mln dolarów. To była niebotyczna jak na tamte, siermiężne czasy, kwota. Odzew przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. To było dużo, dużo więcej, niż kosztowało jedno płucoserce, na które początkowo zbieraliśmy.
Dziś modne jest określenie „kamień milowy”. W historii WOŚP takim kamieniem milowym była decyzja, by zebranymi pieniędzmi podzielić się z wszystkimi pozostałymi ośrodkami kardiochirurgii dziecięcej w Polsce. Uznaliśmy, że dzieci z wadami serca rodzą się w całej Polsce. Cała Polska zbierała pieniądze na ich ratowanie i chcemy się solidarnie podzielić efektami tego zrywu. I tak już zostało. Sprzęt kupiony za pieniądze zebrane podczas każdych kolejnych 30 finałów trafiał do szpitali w całej Polsce.
70 tys. — tyle aparatów i urządzeń medycznych trafiło do polskich szpitali dzięki WOŚP. Chyba wszystkich stadionów, na których rozegrano Mundial w Katarze byłoby za mało, by wszystkie je pomieścić!
W trakcie 30 finałów WOŚP zebrano w sumie 1 mld 755 mln zł i faktycznie, udało nam się dzięki temu zakupić ponad 70 400 urządzeń medycznych. Dodam, że najnowocześniejszych wśród wszystkich dostępnych w danym czasie. Doposażyliśmy ponad 600 szpitali w Polsce. To było np. 1527 inkubatorów. W ogromnym stopniu dzięki WOŚP zmieniły się możliwości w zakresie diagnostyki. Kupiliśmy 1029 aparatów USG, 202 aparaty Rtg, 23 tomografy komputerowe i 16 rezonansów magnetycznych.
Pamiętam, że po 3. finale kupiliśmy pierwszy w Polsce rezonans magnetyczny przeznaczony do badania dzieci. Co więcej, został on już od tamtego czasu dwukrotnie wymieniony. Ale wracając do liczb, bo te dobrze przemawiają do wyobraźni. Osiem finałów było dedykowanych neonatologii. Ponad 224 mln zł „poszło” na 8506 najnowocześniejszych urządzeń medycznych do ratowania życia i zdrowia noworodków, w tym wcześniaków.
Co dalej? Kupiliśmy ok. 100 samochodów medycznych, z czego połowę stanowią najnowocześniejsze karetki. Na oddziały trafiło 2569 kardiomonitorów, niezbędnych do monitorowania podstawowych funkcji życiowych pacjentów. W czasie 64 konkursów ofert kupowaliśmy zawsze najnowocześniejszy dostępny sprzęt. Spośród wszystkich urządzeń, z którymi firmy zgłaszają się po ogłoszeniu konkursu, nasi eksperci zawsze wybierają trzy najlepsze. Tutaj nie ma miejsca na ustępstwa, bo celem WOŚP jest także inwestycja w jakość polskiej medycyny.
Na koniec wspomnę jeszcze o kardiochirurgii dziecięcej, od której wszystko się zaczęło. Przez pięć lat działania Fundacji to był priorytet. Potem, ponieważ udało się zaspokoić sprzętowe potrzeby, rozszerzyliśmy możliwość pomocy na inne dziedziny medycyny. Natomiast dzięki czterem finałom kupiliśmy w sumie 12 aparatów do krążenia pozaustrojowego, w sumie 638 urządzeń za 33 mln 940 tys. zł, które trafiły do wszystkich 9 klinik kardiochirurgii dziecięcej w Polsce. Mówię o tym tak dokładnie, bo wiele osób myśli, że CZD jest największym beneficjentem. To nieprawda. Z puli 1 mld 750 zł na sprzęt medyczny, dla CZD wydaliśmy 120 mln zł. Na samą kardiochirurgię: 15 mln zł. Czarno na białym widać więc, że solidarnie dzielimy się z innymi. To od początku była myśl przewodnia, która nam przyświecała.
Pamiętam takie finały, które zwracały uwagę na problem wcześniej niedostrzegany. Tak było np. w przypadku geriatrii.
To prawda. W WOŚP przyświeca nam zasada, by nasza działalność nie polegała na „łataniu dziur”, a inicjowaniu i przeprowadzaniu systemowych zmian. Pomoc indywidualna jest ograniczona do absolutnego minimum. Zwykle staramy się jakiś problem rozwiązać globalnie, w skali całej Polski w danej dyscyplinie, np. diagnostyce obrazowej, chirurgii dziecięcej itd. Gdy zaczynaliśmy grać, to celem była pomoc dzieciom. Jednak przyszedł taki moment, że uwagę Jurka, bardzo zresztą słusznie, zwróciła sytuacja osób starszych. I był taki rok, gdy Orkiestra zagrała dla seniorów.
Muszę przyznać, że początkowo nie byłem do tego pomysłu przekonany. Jurek jednak tłumaczył, że w Polsce jest za mało oddziałów geriatrycznych, że opieka nad najstarszymi pacjentami kuleje. Po czasie przyznałem mu rację. Doposażyliśmy istniejące oddziały w 13 642 nowoczesne urządzenia. Powstawały nowe oddziały, do których kupowaliśmy łóżka, wózki inwalidzkie, materace przeciwodleżynowe, w sumie 1590.
Dzięki WOŚP pojawił się w szpitalach sprzęt wcześniej nieznany, taki jak specjalne podnośniki umożliwiające np. kąpiel pacjenta. Postawiliśmy także na nowoczesny sprzęt do rehabilitacji. Ale, co nie mniej ważne, tamten finał zwrócił także społeczną uwagę na problem, jakim była potrzeba rozwoju geriatrii w Polsce. Przecież jesteśmy starzejącym się społeczeństwem.
WOŚP to nie tylko sprzęt medyczny, ale także duże programy, które zmieniły oblicze diagnozowania i leczenia niektórych schorzeń. Przykładem chociażby badania przesiewowe słuchu nowo narodzonych dzieci. Jakie są efekty tego przedsięwzięcia?
Ten program ma już 23 lata. W tym czasie, za pomocą sprzętu kupionego przez Fundację, przebadano słuch 97 proc. noworodków w Polsce, czyli 7 mln 150 tys. 334 dzieciom. I to nie jest tak, że my tylko badamy i na tym koniec. To dopiero początek, bo jeśli badanie przesiewowe wykryje jakieś nieprawidłowości, to jest gotowa ścieżka dalszego postępowania.
W efekcie, dzięki temu programowi, zostało zdiagnozowanych ponad 17 415 dzieci z niedosłuchem. Otrzymały one aparaty słuchowe lub implanty ślimakowe. Głuchota jest przyczyną ogromnych opóźnień rozwojowych, zaburza rozwój intelektualny, fizyczny, utrudnia lub wręcz uniemożliwia naukę mowy. Dzięki programowi badań przesiewowych słuchu, który jest realizowany w ok. 480 ośrodkach, udało się temu zapobiec.
Drugi program, z którego jestem dumny, to powszechne leczenie retinopatii wcześniaczej. Do końca ub. roku przebadaliśmy 273 213 dzieci. W ramach tego przedsięwzięcia kupiliśmy także potrzebny sprzęt do 220 placówek. U 12 332 dzieci w 21 stworzonych przez WOŚP ośrodkach laseroterapii wykonano zabiegi mające na celu uratowanie wzroku. 93 proc. z nich było skutecznych.
Dzięki WOŚP w Polsce jest realizowany także program nieinwazyjnego wspomagania oddechu u noworodków. Gdy program wchodził do Polski w 2003 r. był absolutnie nowatorski. Od tamtej pory na ten cel przeznaczyliśmy w sumie 69 mln zł, za które zostało kupionych 924 urządzenia wspomagające oddychanie bez konieczności intubacji. Dzisiaj takie aparaty stały się standardem w medycynie noworodkowej i niemowlęcej. Myśmy je wprowadzili do Polski.
Na koniec chcę powiedzieć o programie pomocy chorym na cukrzycę, który wystartował w 2001 r. i trwał do roku 2008. W tym czasie upowszechniliśmy stosowanie pomp insulinowych u dzieci z cukrzycą. Kupiliśmy takich pomp blisko 3 tys. Od 2004 r. program obejmował także kobiety w ciąży, zmagające się z cukrzycą ciężarnych. Dla przyszłych mam kupiliśmy 1892 pompy za 17,5 mln zł. Powstało też 38 ośrodków, które wypożyczają te urządzenia ciężarnym. Dotychczas skorzystały z nich 5453 kobiety.
W tym roku Orkiestra zagra na rzecz walki z sepsą.
Temat 31. finału powstał z inicjatywy dwójki wybitnych mikrobiologów klinicznych, pracujących w CZD, czyli prof. Katarzyny Dzierżanowskiej-Fangrat i dr. hab. Radosława Jaworskiego. Zwrócili się do WOŚP z propozycją konkretnego rozwiązania, jakim jest wprowadzenie nowoczesnej diagnostyki mikrobiologicznej, która w skali całej Polski ma szansę zmniejszyć umieralność z powodu sepsy i zakażeń wewnątrzszpitalnych. W tej dziedzinie są ogromne zaniedbania.
Trzeba przypomnieć, że w 2017 r. Światowa Organizacja Zdrowia wskazała sepsę jako jeden z 10 największych problemów zdrowia publicznego na świecie. Jak wynika z najnowszych badań, w skali globalnej, sepsa jest przyczyną 20 proc. wszystkich zgonów. Według WHO, w 2017 r. wystąpiła u 49 mln ludzi na świecie, a 11 mln zmarło z jej powodu. Prawie połowa zachorowań dotyczyła dzieci, a w populacji do 5. roku życia sepsa była przyczyną 2,9 mln zgonów.
W Polsce, ze względu na brak krajowego rejestru, nie istnieją wiarygodne dane na temat zapadalności na sepsę, co znacznie utrudnia działania mające na celu jej zapobieganie i zwalczanie. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia, analizowanych przez NIK wynika, że liczba dorosłych hospitalizowanych w Polsce z powodu sepsy wynosi ok. 20 tys. osób rocznie, jednak na pewno jest ona niedoszacowana. Wyniki badań punktowych, prowadzonych w akredytowanych oddziałach intensywnej terapii w latach 2012-2013 wskazują, że liczba przypadków sepsy wynosiła co najmniej 50 tys. rocznie. A współczynnik umieralności był wyższy niż w przypadku umieralności z powodu nowotworów układu oddechowego czy zawału serca.
Dla przeżycia chorego, u którego wystąpiła sepsa, kluczowe jest jak najszybsze rozpoznanie i włączenie właściwego leczenia. Z badań wynika, że każde opóźnienie rozpoznania i podania skutecznego antybiotyku o godzinę zwiększa ryzyko zgonu aż o 8 proc. Właśnie dlatego WOŚP chce wyposażyć laboratoria mikrobiologiczne w Polsce w urządzenia pozwalające na przyspieszenie diagnostyki zakażeń. Wierzymy, że umożliwi to lepszą terapię sepsy poprzez szybsze wdrożenie celowanego i skutecznego leczenia antybiotykami.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Celem 31. Finału WOŚP będzie walka z sepsą. “Idziemy na wojnę z wielkim zabójcą”
WOŚP co roku bije rekordy. Obawia się pan, że kiedyś może się to skończyć, bo entuzjazm Polaków się wypali?
Jestem profesorem medycyny i naukowcem, staram się opierać przewidywania na faktach. Dlatego historia jest matką innych nauk, bo pozwala przewidywać, co będzie dalej. Analizując przeszłość, łatwiej nam przewidzieć przyszłość. Zmieniały się rządy, władze, zmieniała się Polska, a wiara ludzi w to, że można zrobić coś bezinteresownie dla innych przetrwała i rozwijała się. WOŚP powstała z braku zgody na to, że jesteśmy gorsi, że czegoś nie można zrobić. Mocno wierzę, że Polacy przez ostatnie 30 lat rozbudzili w sobie potrzebę pomocy słabszym, co więcej, pielęgnują tę piękną cechę i nie umieją godzić się na oczywiste zło. W ten sposób buduje się społeczeństwo obywatelskie. Dlatego wierzę również, że Orkiestra będzie grała do końca świata i jeden dzień dłużej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ponad 224 mln zł zebrano podczas 30. Finału WOŚP. Padł kolejny rekord
- 2017 r. Światowa Organizacja Zdrowia wskazała sepsę jako jeden z 10 największych problemów zdrowia publicznego na świecie. Jak wynika z najnowszych badań, w skali globalnej, sepsa jest przyczyną 20 proc. wszystkich zgonów. Według WHO, w 2017 r. wystąpiła u 49 mln ludzi na świecie, a 11 mln zmarło z jej powodu. Prawie połowa zachorowań dotyczyła dzieci, a w populacji do 5. roku życia sepsa była przyczyną 2,9 mln zgonów.
- W Polsce, ze względu na brak krajowego rejestru, nie istnieją wiarygodne dane na temat zapadalności na sepsę, co znacznie utrudnia działania mające na celu jej zapobieganie i zwalczanie. Z danych NFZ wynika, że liczba dorosłych hospitalizowanych w Polsce z powodu sepsy wynosi ok. 20 tys. osób rocznie, jednak na pewno jest ona niedoszacowana.
- Dla przeżycia chorego z sepsą kluczowe jest jak najszybsze rozpoznanie i włączenie właściwego leczenia. Każde opóźnienie rozpoznania i podania skutecznego antybiotyku o godzinę zwiększa ryzyko zgonu aż o 8 proc. Właśnie dlatego WOŚP chce wyposażyć laboratoria mikrobiologiczne w Polsce w urządzenia pozwalające na przyspieszenie diagnostyki zakażeń.
POLECAMY TAKŻE: Prof. Bohdan Maruszewski: zawsze dobrze czułem się w sytuacjach kryzysowych
Źródło: Puls Medycyny