Prof. Cezary Szczylik: "Warto iść pod prąd i być niezależnym"
Prof. dr hab. n. med. Cezary Szczylik - spec. chorób wewnętrznych, chemioterapii nowotworów, onkologii klinicznej; pełnomocnik rektora WUM ds. organizacji Centrum Badań Klinicznych w Onkologii, kierownik Oddziału Onkologii Klinicznej Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku, założyciel i prezydent Fundacji Onkologii Doświadczalnej i Klinicznej, współtwórca Studium Medycyny Molekularnej.
Prof. Cezary Szczylik znalazł się na Liście Stu 2017 najbardziej wpływowych osób w polskiej medycynie, na której zajął 2. miejsce.

Prof. dr hab. n. med. Cezary Szczylik
Rok 2017 był dla prof. Cezarego Szczylika przełomowy. Pod koniec października, po 40 latach pracy, odszedł z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, w którym przez 24 lata kierował Kliniką Onkologii. W listopadzie został pełnomocnikiem rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ds. organizacji Centrum Badań Klinicznych w Onkologii, a miesiąc później objął stanowisko ordynatora Oddziału Onkologii Klinicznej w Europejskim Centrum Zdrowia Otwock. Na bazie tego oddziału tworzy podwaliny nowej kliniki onkologii WUM.
Kilka miesięcy przed jego odejściem w Wojskowym Instytucie Medycznym oddano do użytku Zakład Radioterapii — jedyny brakujący element kompleksowej opieki dla chorych na nowotwory (wcześniej trzeba było ich kierować na naświetlanie do innych placówek). Prof. Szczylik i jego zespół przeprowadzili się do nowego budynku, w którym pacjenci mają bardzo dobre warunki do leczenia, a lekarze i personel medyczny do pracy.
„Oddanie do użytku tego nowego budynku zamknęło mój rozdział pracy dla szpitala „na Szaserów”.Postanowiłem rozstać się z nim ze względu na niespójność kierunku, w którym zmierzamy” — mówi tajemniczo prof. Cezary Szczylik. Dopytywany o tę niespójność, tłumaczy, że chodzi o ogromną rozbieżność między celami menedżerów, którzy przede wszystkim liczą pieniądze, a celami lekarzy tworzących prawdziwą medycynę. „Te rozbieżności będą się nasilały. No, chyba że dzięki rezydentom system opieki zdrowotnej zostanie zasilony z budżetu dodatkowymi środkami i szpitale przestaną gonić za pieniądzem” — podkreśla. Dodaje, że w sytuacji, gdy duża część procedur medycznych jest niedoszacowana, poszukiwanie oszczędności i chęć wykazywania się zyskiem za wszelką cenę, kosztem lekarzy i pacjentów,tworzy głęboką patologię w systemie.
„Nie zgadzam się na to, dlatego odszedłem. Warto być niezależnym i mieć odrębne zdanie. Nie wolno przymykać oka na patologię, nawet gdy funkcjonuje się w określonym systemie. Trzeba go zmieniać, a przede wszystkim chronić pacjentów” — tłumaczy prof. Szczylik.
Przyjmowanie 50 pacjentów dziennie i poświęcanie 70 proc. czasu przeznaczonego dla nich na wypełnianie dokumentów nazywa dehumanizacją medycyny. „Gdzie
w tym wszystkim jest chory? Jak między nim i lekarzem ma nawiązać się w takich warunkach relacja? To przecież katastrofa!” — ocenia.
Był jednym z nielicznych lekarzy o ugruntowanej pozycji w środowisku, którzy otwarcie poparli protest rezydentów. Bo — jak podkreśla — zależy im na poprawie jakości opieki nad chorym.
W trudnych chwilach największym oparciem jest dla niego żona Justyna, psychoterapeuta i psychoonkolog. „Jest zawsze przy mnie. Pokazuje mi to, czego ja często nie dostrzegam. Jest kobietą mojego życia. Myślę, że dzięki niej jestem tu, gdzie jestem” — mówi prof. Szczylik. Wakacje spędzają razem na Mazurach, gdzie mają dom z ogrodem. To miejsce, w którym można się oderwać od trudnej codzienności.
Powszechnie znana w środowisku jest jego punktualność. Uważa ją za przejaw szacunku dla innych osób, dlatego wymaga jej również od swoich współpracowników.
Mówi, że pomaga mu w organizacji i planowaniu, ale czasem bywa przekleństwem. Nie rezygnuje z marzeń ani planów, choć spotyka go wiele przykrości, niechęci i niezrozumienia. Zapytany, czy ma jakąś wadę, mówi, że niektóre rzeczy robi na ostatnią chwilę, przez co staje się nerwowy, ale nigdy nie pozostawia niedomkniętych spraw.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Maja Marklowska-Dzierżak