Prawniczka: handel e-zwolnieniami naraża lekarzy i pracowników nawet na sankcje karne
Lekarz, który wystawia zaświadczenie lekarskie o czasowej niezdolności do pracy i stwierdza nieprawdę o chorobie, a okoliczność ta uprawnia do pobierania zasiłku chorobowego, podlega karze pozbawienia wolności. Odpowiedzialność karna grozi w takiuej sytuacji także pracownikowi - ostrzega w rozmowie z “Pulsem Medycyny” prawniczka Patrycja Pieszczek-Bober. Dodaje, że wiele podmiotów mylnie utożsamia uregulowaną prawnie teleporadę z wystawianiem zwolnień i recept przez internet na żądanie.

Od pracodawców i z przekazów medialnych dociera coraz więcej informacji, że w Polsce rozrasta się proceder kupowania w internecie e-zwolnień. O nieuczciwych praktykach wie też ZUS; podczas kontroli okazało się, że jeden lekarz potrafił wystawić 200 zwolnień lekarskich w ciągu jednego dnia, a w ciągu jednej minuty wystawiał zwolnienia trzem różnym pacjentom. Wskazuje się, że opłacając takie zwolnienie, pracownik nie odbywa żadnej konsultacji z medykiem. Z kolei niektóre podmioty medyczne - według informacji prawników - przygotowują w razie potrzeby dla każdego kupionego zwolnienia dokumentację medyczną, która jest stworzona tylko na potrzeby kontroli - mamy więc zabawę w "kotka i myszkę".
PRZECZYTAJ TAKŻE: Samorząd lekarski idzie na wojnę z receptomatami?
2 marca “Dziennik Gazeta Prawna” podał, że 23 placówki zajmujące się wystawianiem e-zwolnień i e-recept znalazły się na liście podmiotów, które postanowił skontrolować ZUS. Według DGP firmy te działają tak, że "wystarczy zapłacić ok 65 zł za receptę i ok. 80-100 zł za zwolnienie, by w ekspresowym tempie, ale - co najistotniejsze - bez badania i rozmowy z lekarzem uzyskać oba dokumenty". Informuje, że na liście ZUS są firmy pojedynczych lekarzy, ale też większe przedsiębiorstwa.
O to, co grozi lekarzom i pacjentom/pracownikom, którzy biora udział w takim procederze i co zrobić, by tego typu praktyki wyeliminować, “Puls Medycyny” zapytał Patrycję Pieszczek-Bober, prawniczkę i autorkę profilu @prawodozdrowia.
Puls Medycyny: Czy pani zdaniem obecnie obowiązujące regulacje tworzą w prawie "lukę", która pozwala bezkarnie uprawiać taki proceder? A może przepisy są szczelne, a podmioty świadomie łamią prawo?
Patrycja Pieszczek-Bober: Wiele podmiotów mylnie utożsamia uregulowaną prawnie teleporadę z wystawianiem zwolnień i recept przez internet na żądanie. Teleporada zgodnie z definicją z rozporządzenia to świadczenie zdrowotne udzielane na odległość przy użyciu systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Zgodne z ustawą o działalności leczniczej jest to sposób udzielania świadczeń zdrowotnych równorzędny ze świadczeniem udzielanym w bezpośrednim kontakcie z pacjentem. Jedną z głównych różnic między teleporadą a zwolnieniami wystawianymi za pośrednictwem internetu jest to, że w przypadku teleporady wciąż pozostaje możliwość udzielenia pacjentowi przez ten konkretny podmiot świadczenia w bezpośrednim kontakcie w przypadku, gdy niezbędne z uwagi na stan zdrowia pacjenta świadczenie zdrowotne nie jest możliwe do zrealizowania w formie teleporady (taka okoliczność może wyniknąć również w trakcie teleporady). Realizowanie świadczeń w formie teleporad wiąże się z koniecznością sporządzenia dokumentacji medycznej. Dodatkowo Komisja Etyki Lekarskiej NRL zwraca uwagę na to, że „nie należy przeprowadzać zdalnej porady dla pacjenta dotąd przez lekarza niebadanego i nieleczonego, bądź pacjenta zgłaszającego nowy problem zdrowotny.”
Elementem udzielenia świadczenia w formie teleporady może być wystawienie zwolnienia lekarskiego lub recepty.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ginekolog: “receptomat” to nie alternatywa dla porady lekarskiej, ale...
Jeśli chodzi o wystawianie zwolnień lekarskich po internetowej „konsultacji”, to zgodnie z przepisami rozporządzenia ministra pracy z dnia 10 listopada 2015 r. ws. trybu i sposobu orzekania o czasowej niezdolności do pracy, wystawiania zaświadczenia lekarskiego oraz trybu i sposobu sprostowania błędu w zaświadczeniu lekarskim - zaświadczenie lekarskie o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby wystawia się wyłącznie po przeprowadzeniu bezpośredniego badania stanu zdrowia ubezpieczonego. Prawo dopuszcza wystawienie takiego zaświadczenia na podstawie teleporady, natomiast w przypadku wątpliwości lekarza co do stanu pacjenta i tego, czy stan tego uzasadnia konieczność wystawienia takiego zaświadczenia – powinien być on zaproszony na wizytę stacjonarną. Wystawienie zwolnienia lekarskiego na podstawie teleporady, a nie bezpośredniego kontaktu z pacjentem, wymaga przeprowadzenia bardziej wnikliwego wywiadu z pacjentem, ponieważ nie ma możliwości przeprowadzenia w ten sposób badania fizykalnego. Informacja o stwierdzeniu czasowej niezdolności do pracy i wystawieniu w związku z tym zwolnienia lekarskiego powinna być udokumentowana w dokumentacji medycznej pacjenta.
Co - biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy - może grozić podmiotom za tego typu praktyki?
Lekarz, który wystawia zwolnienia lekarskie bez zachowania zasad Kodeksu Etyki Lekarskiej oraz przepisów dotyczących wystawiania zwolnień lekarskich, naraża się m.in. na odpowiedzialność zawodową. Mamy tutaj do czynienia z kilkoma kwestiami. Wystawianie zwolnień na żądanie przez internet może wiązać się z niedochowaniem należytej staranności (szczególnie jeśli zwolnienie wystawione jest na podstawie opisanych przez pacjenta w ankiecie objawów, zupełnie bez rozmowy z lekarzem) i niepoświęceniem pacjentowi odpowiedniej ilości czasu. Dodatkowo naruszaniem zasad wykonywania zawodu jest wystawienie zwolnienia lekarskiego bez osobistego badania i/lub odpowiedniej dokumentacji. Kolejna kwestia to wystawienie takiego zwolnienia w sytuacji, kiedy porada powinna być udzielona w bezpośrednim kontakcie, bo bez niej nie jest możliwe określenie zdolności/niezdolności pacjenta do pracy.
Lekarzowi, który wystawia zwolnienia lekarskie bez bezpośredniego zbadania pacjenta, mogą zostać odebrane uprawnienia do wystawiania takich dokumentów.
PRZECZYTAJ TAKŻE: ZUS skontroluje 23 placówki wystawiające zwolnienia i recepty “na żądanie”
Oprócz odpowiedzialności zawodowej, pozostaje kwestia odpowiedzialności karnej za fałszerstwo intelektualne. Lekarz jako osoba mająca uprawnienia do wystawienia zaświadczenia lekarskiego o czasowej niezdolności do pracy, który poświadcza w nim nieprawdę (tj. stwierdza, że pracownik jest niezdolny do pracy w sytuacji, kiedy nie ma ku temu medycznych wskazań), a okoliczność ta ma znaczenie prawne (uprawnia do pobierania zasiłku chorobowego), podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Kara może być zaostrzona, jeżeli lekarz robi to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej (zapłata za uzyskanie zwolnienia jest formą korzyści majątkowej) i w takiej sytuacji grozi mu kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Czy coś może za takie praktyki grozić samym pacjentom/pracownikom? Jeśli tak - jakie dokładnie konsekwencje i z czyjej strony? ZUS-u, pracodawcy, policji/sądu?
Konsekwencją dla pracownika może być odebranie zasiłku chorobowego, jeżeli okaże się, że zwolnienie lekarskie zostało wystawione bezpodstawnie. Dodatkowo, skoro zwolnienie było fałszywe, to pracodawca może uznać nieobecność pracownika w tym okresie za nieusprawiedliwioną.
Poza tym pacjentowi/pracownikowi grozi również odpowiedzialność karna za używanie takiego fałszywego zwolnienia. Kara ta może przybrać formę grzywny, kary ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Co pani zdaniem należy zrobić, by wyeliminować tego typu praktyki? Czy działania należy podjąć na gruncie obowiązującego prawa, czy też to prawo należy zmienić?
Prawo w tym zakresie wydaje się być jasne. Obecne przepisy nie pozwalają na wystawianie zwolnień w takiej formie. Jak widać dla niektórych nie jest to dostateczny powód do zrezygnowania z takich praktyk. Obawiam się, że w praktyce zadziałać mogą dopiero realne kary nakładane na lekarzy, którzy zajmują się tego typu procederami. Być może zadziała to na innych, którzy w obawie przed karą nie będą się takich czynności podejmować.
Rozmawiał Jacek Wykowski
Źródło: Puls Medycyny