Piotr Dymon: ratownicy medyczni ograniczają swoją pracę do minimum. Nie spełniono naszych oczekiwań
Nawet do 10 proc. ratowników ograniczyło swoją pracę zawodową do jednego etatu. Powód oficjalny to stan zdrowia pracowników, którzy, łatając system i własną kieszeń, pracują na kilku etatach. Oliwy do ognia dolało MZ, które - jak mówi Piotr Dymon - nie spełniło żadnych oczekiwań ratowników.
– Na chwilę obecną, pomimo tego, że od 1 lipca. br. wprowadzono znowelizowaną ustawę o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, różowo nie jest. Pensje nie są takie, jak oczekiwaliśmy. Pomimo zapewnień MZ, żaden z naszych postulatów właściwie nie został zrealizowany - wyjaśniał na antenie TVN24 Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.

“Goła” pensja to absolutne minimum. Problemem są też nierówności płacowe
Jak mówił, gdyby ratownicy pracowali na jednym etacie, którego pensum wynosi 160 godzin, to stawki, które im przysługują wynoszą od 3200 do 4200 zł.
– Maksymalnie to może być 4500 zł. Problemem jest też to, że te stawki w skali kraju są różne. Każdy pracodawca ma swoje dodatki. Na chwilę obecną nie mamy jednolitego systemu. Określona jest tylko ta płaca minimalna jako podstawa. W niektórych zakładach do pensji wchodzą różne dodatki, czasami premie, które są bardzo indywidualne w każdym zakładzie pracy - zaznaczył Piotr Dymon.
– Jeśli wszyscy byśmy pracowali według pensum, to na ulice by nie wyjechało ok. 20 proc. karetek, bo nie miałoby obsady. Szacuję, że brakuje nam ok. 5-8 tys osób, żeby te braki pokryć z dnia na dzień – dodał.
Kadr brakuje dramatycznie, zmienić to może jedynie poprawa warunków pracy
W ocenie Piotra Dymona największym problemem w ochronie zdrowia są dodatkowe etaty podejmowane przez jedną osobę.
– Minister Zembala kilka lat temu stwierdził, że ratowników jest nadprodukcja, a teraz okazuje się, że jest ich niedobór. Szczególnie widać to było w pandemii. Kiedy jakiś ratownik przechodził na kwarantannę, był problem z obsadzeniem po nim dyżurów. Wszyscy pracujemy w kilku miejscach, i jak ja np. “wypadnę” z tych 2-3 miejsc pracy, to ktoś musi "załatać“ te dziury. A gdy ktoś zostanie na dyżur nadprogramowy w moim jednym miejscu pracy, to sam nie pójdzie na dodatkowy dyżur do swojego, innego miejsca pracy. To powoduje, że w innym miejscu pracy jest dziura - wyjaśnił.
Szef OZZRM zwrócił uwagę, że podpisane z MZ wcześniejsze ustalenia dawały ratownikom określone dodatki finansowe. OZZRM założył wówczas, że wejdą one na stałe do pensji.
– Z dniem 1 lipca zaczęła obowiązywać wspomniana ustawa, a dodatek, który był, przestał z automatu istnieć, bo został przekazany do dyspozycji szefa danej jednostki ochrony zdrowia. To jest śmieszna sytuacja, bo MZ daje środki i mówi, że to pracodawca ma tym dysponować, a pracodawca mówi, że nie ma wystarczających środków. Pośrodku jesteśmy my - ratownicy - zaznaczył Piotr Dymon.
– Problemem jest brak kadr. Na dyspozytorniach nie ma pełnej obsady od prawie roku. Te decyzje rządzących powodują, że te braki są – dodał.
Ratownicy medyczni mocno płacą zdrowiem za pracę ponad siły, mają dość
Piotr Dymon wytłumaczył także, że stan zdrowia ratowników jest zły, dlatego w tym momencie podjęli oni decyzję aby zadbać o swoje zdrowie. On sam ma problemy z kręgosłupem i z tego powodu zmuszony był ograniczyć swoją aktywność zawodową do jednego miejsca pracy.
– Proszę sobie wyobrazić, że zrobi tak 25 proc. pracowników ratownictwa medycznego. Mamy już dziś permanentne braki kadrowe w dyspozytorniach, oddziałach ratunkowych oraz w transportach medycznych. Jeśli nasi rządzący wspólnie z pracodawcami nie rozwiążą tego problemu, to będzie się on nasilać - wyjaśnił i dodał, że w tym momencie trudno mi powiedzieć, ilu ratowników ograniczyło swoją aktywność z uwagi na konieczność podratowania zdrowia, ponieważ nie mam anu Izby ani samorządu. Dlatego nie mam danych szczegółowych.
– Z informacji, które do mnie spływają mogę szacować, że ok. 8-10 proc. ratowników w kraju ograniczyło swoją aktywność do minimum. Nie liczę tego, ile już rzuciło papierami - podsumował szef OZZRM.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ratownicy medyczni dołączają do protestu pracowników ochrony zdrowia
Ratownicy medyczni na zwolnieniach. Coraz większe braki w obsadach karetek
Źródło: Puls Medycyny