Pierwsze w Polsce pobranie nerki metodą wideoskopową
Chirurdzy z Centralnego Szpitala Klinicznego AM w Warszawie po raz pierwszy w Polsce pobrali nerkę od żywego dawcy metodą wideoskopową.
Minimalizacja ryzyka, niewielkie blizny
Klasyczna operacja pobrania nerki od żywego dawcy odbywa się przez tzw. lumbotomię, czyli nacięcie powłok w tylno-bocznej okolicy brzucha między łukiem żebrowym a talerzem biodrowym. To dosyć duża operacja, po której pozostaje spora blizna. I choć ryzyko powikłań nie jest duże, jednak przy klasycznej operacji trzeba się z nim liczyć (ewentualna przepuklina, neuralgia lub tzw. ?bulging" - uwypuklanie się powłok brzusznych w okolicy blizny). Pobranie nerki metodą laparoskopową ogranicza te i tak niewielkie zagrożenia do minimum, pozostawiając przy tym zdecydowanie mniejsze blizny.
?Siedmiocentymetrowe cięcie skórne wykonuje się w zupełnie innym miejscu: pod pępkiem lub tuż nad spojeniem łonowym - bliznę jest wiec stosunkowo łatwo ukryć. Pod łukiem żebrowym, zamiast dużego nacięcia, jak w klasycznej operacji, robi się trzy niewielkie otwory. Przez nie do przestrzeni zaotrzewnowej wprowadza się instrumenty, którymi izoluje się nerkę wraz z żyłą i tętnicą nerkową oraz moczowodem" - wyjaśnia dr Sławomir Nazarewski, który przeprowadzał operację. Przez jeden z otworów wprowadzany jest tor wizyjny (kamera i światłowód), który rejestruje każdy ruch chirurga, pokazując go na ekranie monitora. Przez cały czas trwania operacji chirurg drugą rękę trzyma w polu operacyjnym, ułatwiając ekspozycję dla narzędzi, którymi przeprowadzana jest operacja. Ten sposób operowania nazywa się hand assisted - ręka chirurga wprowadzona jest do wnętrza jamy brzusznej przez tzw. mankiet uszczelniający, który służy do utrzymania odmy w czasie operacji. Pod koniec operacji tą drogą wyjmowany jest wyizolowany narząd.
?To wszystko oznacza mniej cięć, szybsze gojenie, mniejsze ryzyko zakażenia, a także szybszy powrót do domu i pracy - nawet już po 2 dniach" - mówi dr S. Nazarewski. Korzyść ma także szpital - szybciej zwalniane jest miejsce, dzięki czemu pobyt pacjenta jest tańszy (leki, wyżywienie).
Kto pokryje koszty?
Sama metoda wideoskopowego pobierania narządów jest kosztowna - wymaga specjalistycznego sprzętu. W obecnych, trudnych warunkach finansowych służby zdrowia rozwój tej potrzebnej metody stoi pod znakiem zapytania. Część sprzętu jest wielokrotnego użycia, koszty można też ograniczyć (o ok. 2 tys.) operując bez uszczelniającego rękawa - największe cięcie, przez które wyjmowany jest narząd, wykonuje się wtedy pod koniec operacji. Czy jednak uda się przekonać Narodowy Fundusz Zdrowia, że pobieranie narządów nowoczesną metodą jest mimo wszystko korzystniejsze - nie wiadomo.
?Dla nas głównym argumentem jest nie nadzwyczajność tej metody, lecz czynnik psychologiczny. Dzięki temu może uda nam się zyskać więcej potencjalnych dawców rodzinnych, których teraz bardzo nam brakuje" - podkreśla prof. J. Szmidt.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Monika Wysocka