Pandemia odsłania kolejne zakamarki bezbronnej opieki zdrowotnej [FELIETON Marka Stankiewicza]
Pandemia odsłania kolejne zakamarki bezbronnej opieki zdrowotnej [FELIETON Marka Stankiewicza]
Rząd podarował nam trochę luksusu. Do ochrony pozostają nam teraz tylko maseczki i skrócona izolacja. Pal diabli, że jeszcze w lutym o covida „rozbijały się” trzy tupolewy dziennie. Omikron okazał się prezentem.

To być może unikatowa szansa na uzyskanie odporności dla wszystkich osób, które odmawiają szczepienia lub noszenia masek. Ale za to imperium kłamstwa, chore ego, spadające bomby i rakiety, okraszone zjełczałym sosem propagandowym, wkręciły nas w korkociąg zdarzeń nieprzewidywalnych. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oznajmiła światu, że rozpoczyna się właśnie nowa era. Bieżące spory, truizmy i stare śpiewki stały się nagle czczym banałem.
Pandemia odsłania kolejne zakamarki bezbronnej opieki zdrowotnej, skrzętnie ukrywane przez dekady. Teraz jeszcze wojna na Wschodzie i setki tysięcy uciekinierów pokaże, jacy naprawdę jesteśmy mocni i miłosierni. Dotychczasowe życie tysięcy ukraińskich rodzin rozsypało się z dnia na dzień. Wiele z nich — szczególnie kobiety z dziećmi — szuka bezpiecznego schronienia w Polsce. Oni mogą nas potrzebować i za tydzień, i za miesiąc, i za rok.
Zdaniem ministra zdrowia, w tej chwili priorytetem staje się „odmrażanie” ochrony zdrowia, zwiększanie jej dostępności oraz redukcja długu zdrowotnego. Przewrotną frazeologią nie da się z dnia na dzień przypudrować rzeczywistości. Krótko mówiąc, w każdym roku przedwyborczym jeszcze nie raz usłyszymy o jakimś gigantycznym pośpiechu w naprawianiu zdrowia publicznego. Wiosna za pasem, a kolejki po nadzieję na zdrowie dla tych, którzy nie są w stanie potrząsnąć trzosem, nie tylko się nie skracają, ale wielu starszym ludziom niosą prawdziwą zgryzotę i utrapienie. Ba, ci sami reformatorzy, co kolejki skracają, w innych miejscach je wydłużają.
Emerytów i rencistów od niedawna nazywa się pieszczotliwie seniorami. Zmiana narracji nie jest przypadkowa. Kokietowanie i umizgiwanie się przed wyborami do kompletnie skołowanych seniorów staje się nową specjalnością naszych rodzimych formacji politycznych i ich sezonowych gwiazd. Światowa medycyna przedłużyła ludziom życie, lecz niestety, zapomniała o jego jakości. Ból, osłabiony wzrok i słuch, fatalny stan uzębienia, zaburzenia pamięci, depresja, niebezpieczne urojenia, przewlekłe choroby nerek — przez nie starość staje się koszmarem.
Starzy ludzie miesiącami zajmują szpitalne łóżko, czekając na przeniesienie do domu opieki, bo rodzina nie chce ich u siebie. Bliscy tłumaczą się brakiem czasu, pieniędzy i możliwości zajęcia się chorym, bo np. pochłania ich opieka nad psem lub mają... za duży dom, w którym rodzice czuliby się zagubieni. Czasami nie ukrywają faktu, że pobyt w szpitalu to oszczędność na jedzeniu, lekach czy pieluchach... A nierzadko choremu wystarczy sama, nawet milcząca nasza obecność.
Jak na te sygnały z życia wzięte powinno zareagować państwo, aby zapewnić osobom starszym godne życie, właściwą pomoc socjalną i opiekę zdrowotną? Czy to wszystko załatwi magiczna obietnica o jakimś kolejnym wypasionym centrum za grube miliardy?
Polskie szpitale wciąż rażą niedostępnością, nie tylko z powodu gigantycznych kolejek do operacji i badań specjalistycznych. Szpitale przyjazne dzieciom i starcom to tematy dobre do wyciskania łez w telewizyjnych serialach. Proza życia jest bardziej brutalna. Już przy szlabanie, strzegącym dostępu do szpitala, dyrekcja chciwie wyciąga rękę do pacjenta po opłatę parkingową w wysokości czterokrotnie większej niż pobierana w ogrzewanym, dwupoziomowym garażu pobliskiego hipermarketu. Obszerny, emanujący kiedyś spokojem hall dla pacjentów w przychodni specjalistycznej lubelskiego szpitala wojewódzkiego zamieniono na gwarny bazar, na którym zirytowany szpitalnym menu pacjent może sobie nie tylko dokupić drożdżówkę, ale także damską galanterię, a nawet biżuterię. Rejestratorki medyczne manierami przypominają często kierowniczki sklepów mięsnych z epoki komuny.
Długoterminowa opieka boryka się przede wszystkim z dramatem kadrowym. Aby ją jako tako odmienić, potrzeba więcej kompetencji opiekunów oraz wzrostu wynagrodzeń i prestiżu. Liczba pracowników opieki długoterminowej jest zróżnicowana w poszczególnych krajach OECD. W przeliczeniu na 100 osób w wieku 65+ ich udział waha się od 0,8 w Portugalii do 12,7 w Norwegii. Zależy to od poziomu rozwoju ekonomicznego państw, ale także od sposobu organizacji i finansowania opieki długoterminowej. W Polsce takich statystyk — na wszelki wypadek — się nie prowadzi.
Geriatria w Polsce po roku 1990 jest w dramatycznym regresie. Polski senior ma demencję, depresję i nie ma na leki. Ma lekarza rodzinnego, który zamiast wysłać go do geriatry, bo tych w Polsce brak, kieruje do kolejnych specjalistów. Jeszcze do niedawna mieliśmy w Polsce 174 geriatrów, przy czym tylko 120 było czynnych zawodowo, a jedynie 70 pracowało zgodnie ze specjalizacją. Statystycznie jeden na sześć powiatów.
Kto więc ma to teraz ogarnąć w Polsce gminnej i powiatowej, gdzie żyją tacy sami ludzie jak w stolicy? Geriatra musi być świetnym internistą, biegłym w kardiologii, nefrologii czy gastroenterologii, farmakologii klinicznej, dobrym neurologiem i niezłym psychologiem oraz wiedzieć więcej niż cokolwiek o psychiatrii i rehabilitacji medycznej. Nadanie tytułu specjalisty nie może być decyzją spod dużego palca.
Warto więc choćby na chwilę wyzbyć się przekonania, iż otaczający świat to teren zaciętej walki i dostrzec, że istnieje też racjonalna mądrość i przyzwoitość.
ZOBACZ TAKŻE: Hipokrates też by miał dosyć
Źródło: Puls Medycyny
Rząd podarował nam trochę luksusu. Do ochrony pozostają nam teraz tylko maseczki i skrócona izolacja. Pal diabli, że jeszcze w lutym o covida „rozbijały się” trzy tupolewy dziennie. Omikron okazał się prezentem.
Marek StankiewiczFot. Archiwum
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach