Ostrzej, ale bez skalpela: Grypa postawi nas do pionu
Ostrzej, ale bez skalpela: Grypa postawi nas do pionu
U granic naszego uroczego zakątka świata, tradycyjnie jak co roku, czai się i zbiera nowe siły pospolita grypa. To paskudztwo trapi nas od starożytności. Jeszcze sto lat temu niesławna hiszpanka pozbawiła życia sto milionów ludzi. I co grosza, nie zniknęła po latach z pola rażenia. Laboratoria stoją w gotowości. Ale wszelkie przypomnienia i ostrzeżenia o jej skutkach nie robią większego wrażenia na naszych rodakach. Tylko co dwudziesty z nich gotów jest się zaszczepić. Inni wolą popisywać się ignorancją, która urasta z wolna do dobrego tonu. Huczne wesela i liczne pogrzebowe stypy, zatłoczone plaże morskie i szlaki górskie oraz wypady na krańce świata są dla nich zdrowotnym priorytetem. Problemem bywa, jak stamtąd wrócić. Ale to tylko szczegół.
Propaganda sukcesu i zwycięstwa nad pandemią święcą dziś triumfy. Luminarze medycyny, niczym mysz pod miotłą, siedzą cicho i załatwiają swoje interesy, zamiast publicznie oświecać masy o możliwych zagrożeniach. Najodważniejsi z nich przed kamerami i mikrofonami ryzykują swoją dalszą karierą i narażają się na połajanki konkurentów. Chlebem powszednim stają się nominacje na stanowiska dyrektorów szpitali, nagradzanych przez lata w rankingach, ludzi, którzy jeszcze przed chwilą zarządzali zaledwie zasobami lokalowymi miasta. Słowem, prawdziwa kompetencja w polskiej medycynie spoczęła już tylko na ofiarnym białym personelu. Czy taka perspektywa naprawdę nas pokrzepi?
Solennie sobie przyrzekłem, że dalsze zarządzanie pandemią pozostawiam reżyserom z ulic Miodowej i Nowogrodzkiej. Nie będę więcej katował naszych czytelników jakimiś podejrzeniami o niegospodarność i złodziejstwo w biały dzień. Ani kwestionowaniem skierowań lekarzy rodzinnych na test wykrywający koronawirusa po teleporadzie. Ważniejsze od wzajemnych połajanek i ustawicznego politycznego mordobicia jest zagrożone zdrowie ubezpieczonych obywateli RP i Unii Europejskiej.
COVID-19 wdarł się bezczelnie we wszystkie zakamarki chorego systemu ochrony zdrowia. Spychania na margines milionowej rzeszy pacjentów niezakażonych, ale z przewlekłymi schorzeniami i dolegliwościami nie wolno bagatelizować. W zderzeniu z niewydolnym systemem często i pacjenci, i personel medyczny są bezradni. O czym wręcz głośno krzyczą. Ale, niestety, walą jak grochem o ścianę.
Ten wirus wziął w swoje ręce również naszą reedukację. Natura z definicji jest upoważniona do postępowania w każdy możliwy sposób, aby doprowadzić człowieka do zgodności z jej systemem i poznania jego „złych skłonności”. Dopóki człowiek nie osiągnie wyższej świadomości, natura musi mu pokazać, że zniszczenie w jego życiu wynika z destrukcji w jego relacjach z innymi.
Natura jest niczym kochający rodzic, który serwuje swojemu kapryśnemu dziecku gorzkie lekarstwo. A my: piękni, zdrowi i bogaci zachowujemy się właśnie jak dziecko, które kopie, płacze i nie chce przełknąć. Natura ma jasny cel: zjednoczyć całą ludzkość. W ten sposób nie będziemy w stanie uciec przed plagą, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że jako cała ludzkość płyniemy w tej samej łodzi.
Tak więc każdy bez wyjątku musi zdać sobie sprawę, że nawet niefrasobliwe ułatwianie przenoszenia wirusa krzywdzi innych. Gdy spojrzymy na to z tej perspektywy, nie będziemy użalać się na przymus noszenia maseczki, ale uznamy go za gest miłości i troski o innych.
Świat jest okrągły i funkcjonuje tak jak jednostka. Obecnie ludzkość jest nawiedzana przez kryzysy ze wszystkich stron. Więc co robić? Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że jesteśmy zanurzeni w system sprzężenia zwrotnego. A to dowodzi, że każde zbiorowe szaleństwo wpływa na całość. A więc jedynym sposobem przezwyciężenia kryzysu jest myślenie i zdolność do obudzenia w sobie wzajemnej odpowiedzialności. To jest właśnie nasza prawdziwa wolność wyboru.
Od wczesnej wiosny cały personel medyczny, a także pacjenci są poddawani wyjątkowej próbie stresowej. Do problemów, które od lat nękają ochronę zdrowia (brak funduszy, personelu czy aparatury, biurokracja, złe rozwiązania organizacyjne i prawne), doszła pandemia COVID-19.
Tymczasem wieść gminna niesie, że szpitale powiatowe i wojewódzkie miałyby zostać rychło odebrane krnąbrnym samorządom i trafić pod nadzór właścicielski ministra zdrowia lub wojewodów. Już sobie wyobrażam, jak wypłukany z kasy rząd łyknie całe to dobrodziejstwo inwentarza, czyli ze wszystkimi niebotycznymi zobowiązaniami finansowymi szpitali, zwłaszcza po wschodniej stronie Wisły.
Złota polska jesień co roku zwiastuje wzrost zachorowań na grypę i zakażenia grypopodobne. Splot tych zakażeń może spowodować załamanie systemu ochrony zdrowia. Kto wygra: grypa czy… niebawem się przekonamy.

Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Marek Stankiewicz
U granic naszego uroczego zakątka świata, tradycyjnie jak co roku, czai się i zbiera nowe siły pospolita grypa. To paskudztwo trapi nas od starożytności. Jeszcze sto lat temu niesławna hiszpanka pozbawiła życia sto milionów ludzi. I co grosza, nie zniknęła po latach z pola rażenia. Laboratoria stoją w gotowości. Ale wszelkie przypomnienia i ostrzeżenia o jej skutkach nie robią większego wrażenia na naszych rodakach. Tylko co dwudziesty z nich gotów jest się zaszczepić. Inni wolą popisywać się ignorancją, która urasta z wolna do dobrego tonu. Huczne wesela i liczne pogrzebowe stypy, zatłoczone plaże morskie i szlaki górskie oraz wypady na krańce świata są dla nich zdrowotnym priorytetem. Problemem bywa, jak stamtąd wrócić. Ale to tylko szczegół.
Propaganda sukcesu i zwycięstwa nad pandemią święcą dziś triumfy. Luminarze medycyny, niczym mysz pod miotłą, siedzą cicho i załatwiają swoje interesy, zamiast publicznie oświecać masy o możliwych zagrożeniach. Najodważniejsi z nich przed kamerami i mikrofonami ryzykują swoją dalszą karierą i narażają się na połajanki konkurentów. Chlebem powszednim stają się nominacje na stanowiska dyrektorów szpitali, nagradzanych przez lata w rankingach, ludzi, którzy jeszcze przed chwilą zarządzali zaledwie zasobami lokalowymi miasta. Słowem, prawdziwa kompetencja w polskiej medycynie spoczęła już tylko na ofiarnym białym personelu. Czy taka perspektywa naprawdę nas pokrzepi?Solennie sobie przyrzekłem, że dalsze zarządzanie pandemią pozostawiam reżyserom z ulic Miodowej i Nowogrodzkiej. Nie będę więcej katował naszych czytelników jakimiś podejrzeniami o niegospodarność i złodziejstwo w biały dzień. Ani kwestionowaniem skierowań lekarzy rodzinnych na test wykrywający koronawirusa po teleporadzie. Ważniejsze od wzajemnych połajanek i ustawicznego politycznego mordobicia jest zagrożone zdrowie ubezpieczonych obywateli RP i Unii Europejskiej.COVID-19 wdarł się bezczelnie we wszystkie zakamarki chorego systemu ochrony zdrowia. Spychania na margines milionowej rzeszy pacjentów niezakażonych, ale z przewlekłymi schorzeniami i dolegliwościami nie wolno bagatelizować. W zderzeniu z niewydolnym systemem często i pacjenci, i personel medyczny są bezradni. O czym wręcz głośno krzyczą. Ale, niestety, walą jak grochem o ścianę.Ten wirus wziął w swoje ręce również naszą reedukację. Natura z definicji jest upoważniona do postępowania w każdy możliwy sposób, aby doprowadzić człowieka do zgodności z jej systemem i poznania jego „złych skłonności”. Dopóki człowiek nie osiągnie wyższej świadomości, natura musi mu pokazać, że zniszczenie w jego życiu wynika z destrukcji w jego relacjach z innymi.Natura jest niczym kochający rodzic, który serwuje swojemu kapryśnemu dziecku gorzkie lekarstwo. A my: piękni, zdrowi i bogaci zachowujemy się właśnie jak dziecko, które kopie, płacze i nie chce przełknąć. Natura ma jasny cel: zjednoczyć całą ludzkość. W ten sposób nie będziemy w stanie uciec przed plagą, dopóki nie zdamy sobie sprawy, że jako cała ludzkość płyniemy w tej samej łodzi. Tak więc każdy bez wyjątku musi zdać sobie sprawę, że nawet niefrasobliwe ułatwianie przenoszenia wirusa krzywdzi innych. Gdy spojrzymy na to z tej perspektywy, nie będziemy użalać się na przymus noszenia maseczki, ale uznamy go za gest miłości i troski o innych. Świat jest okrągły i funkcjonuje tak jak jednostka. Obecnie ludzkość jest nawiedzana przez kryzysy ze wszystkich stron. Więc co robić? Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że jesteśmy zanurzeni w system sprzężenia zwrotnego. A to dowodzi, że każde zbiorowe szaleństwo wpływa na całość. A więc jedynym sposobem przezwyciężenia kryzysu jest myślenie i zdolność do obudzenia w sobie wzajemnej odpowiedzialności. To jest właśnie nasza prawdziwa wolność wyboru.Od wczesnej wiosny cały personel medyczny, a także pacjenci są poddawani wyjątkowej próbie stresowej. Do problemów, które od lat nękają ochronę zdrowia (brak funduszy, personelu czy aparatury, biurokracja, złe rozwiązania organizacyjne i prawne), doszła pandemia COVID-19. Tymczasem wieść gminna niesie, że szpitale powiatowe i wojewódzkie miałyby zostać rychło odebrane krnąbrnym samorządom i trafić pod nadzór właścicielski ministra zdrowia lub wojewodów. Już sobie wyobrażam, jak wypłukany z kasy rząd łyknie całe to dobrodziejstwo inwentarza, czyli ze wszystkimi niebotycznymi zobowiązaniami finansowymi szpitali, zwłaszcza po wschodniej stronie Wisły.Złota polska jesień co roku zwiastuje wzrost zachorowań na grypę i zakażenia grypopodobne. Splot tych zakażeń może spowodować załamanie systemu ochrony zdrowia. Kto wygra: grypa czy… niebawem się przekonamy.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach