Trudny start Narodowego Programu Szczepień

opublikowano: 05-01-2021, 09:36
aktualizacja: 14-01-2021, 14:42

Awantura o kilkoro osób publicznych, spoza grupy zerowej, zaszczepionych przeciwko COVID-19 zdominowała początek roku i przykryła potrzebną dyskusję o tym, jak sprawić, by realizacja Narodowego Programu Szczepień przebiegała sprawniej. Krytycy wskazują, że Polska na tle innych państw szczepi zbyt wolno. Jak w Senacie bronili się przed krytyką szefowie Ministerstwa Zdrowia oraz Kancelarii Premiera?

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna

Start Narodowego Programu Szczepień na przełomie 2020 i 2021 roku cieszył się ogromnym społecznym i medialnym zainteresowaniem, choć z powodów, które Ministerstwo Zdrowia powinny raczej zmartwić. Z początkiem roku dziennikarze Polsatu ujawnili, że szczepionkę przeciwko COVID-19 w Centrum Medycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego otrzymało 18 osób spoza tzw. grupy zero, obejmującej m.in. pracowników medycznych.

Fakt ten wywołał falę krytyki i ogromne kontrowersje, ponieważ wśród zaszczepionych w tym trybie znaleźli się uznani aktorzy i kilka tzw. osób publicznych. Emocje pogłębiły informacje, że otrzymali oni szczepionkę na podstawie niejasnych kryteriów oraz, jak twierdzi część komentatorów, dzięki swojej uprzywilejowanej pozycji społecznej i osobistej znajomości z przedstawicielami uczelni. Sytuacja ta spotkała się z szybkimi działaniami resortu i samego WUM (odwołano prezes zarządu Centrum Medycznego dr n. med. Ewę Trzeplę), ale spowodowała wysyp pytań o nieprawidłowości w innych miejscach kraju. Do mediów docierały bowiem sygnały, że ze szczepień na etapie 0 skorzystali także niektórzy lokalni politycy.

Minister Adam Niedzielski
Minister Adam Niedzielski
KPRM

Kto ponosi odpowiedzialność

Na konferencji prasowej 5 stycznia minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że kilkanaście osób spoza grupy zero, które zostały zaszczepione w CM WUM, było zgłoszonych do szczepienia jako personel administracyjny placówki. Dodał, że z kontroli NFZ wynika, iż w WUM nie trwała żadna akcja promocyjna, która uzasadniałaby podanie szczepionki przeciwko COVID-19 osobom publicznym. Adam Niedzielski nie wykluczył poszerzenia kontroli na uczelni.

„Osoby zaszczepione poza kolejnością, o których coraz więcej dowiadujemy się z mediów, zostały nieprawidłowo zgłoszone - nawet względem wskazanych wyjątków. Zgłoszenia osób, które zostały zaszczepione poza kolejnością, dokonano 28 grudnia. To znaczy w przeddzień ogłoszenia listy wyjątków, które pozwalały na szczepienie osób spoza wąskiej grupy medyków, personelu medycznego i niemedycznego. (...) Tym gorzej należy ocenić sytuację w WUM, że cały personel, który ma być tam zaszczepiony, liczy 10 tys. osób. Oznacza to, że przez zabieg podmiany kolejności bardzo duża grupa osób nie ma dostępu do szczepień” - powiedział minister Niedzielski.

Kontrola NFZ ma także wykazać, czy personel medyczny został należycie poinformowany o możliwości zaszczepienia się przeciwko COVID-19 oraz na jakim poziomie została podjęta decyzja o podaniu preparatu osobom spoza grupy zerowej: szpitala czy samego uniwersytetu. Adam Niedzielski zarzucił prof. Zbigniewowi Gaciongowi, rektorowi WUM, zmianę stanowiska i wprowadzanie opinii publicznej w błąd w kwestii wiedzy władz uczelni o szczepieniach „poza kolejką”. Za naganne szef resortu uznał zrzucanie całej odpowiedzialności na zarząd Centrum Medycznego WUM Sp. z o.o. Kontrole punktów szczepiennych mają być przeprowadzone w całym kraju.

11 stycznia przedstawiono wyniki kontroli NFZ w WUM, dokumentujące, że zaszczepiono tam ok. 200 osób spoza grupy zerowej. Decyzją ministra zdrowia, na warszawską uczelnię medyczną została nałożona kara finansowa w wysokości 350 tys. zł. Na konferencji prasowej Adam Niedzielski wezwał prof. Gacionga do wzięcia osobistej odpowiedzialności za nieprawidłowości w procesie realizacji szczepień i złożenia dymisji ze stanowiska rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Kontrola wewnętrzna

Władze WUM bardzo szybko podjęły działania zmierzające do wyjaśnienia sytuacji.

„Jest mi niezmiernie przykro z powodu zaistniałej sytuacji związanej z nieprawidłowościami przy szczepieniach przeciwko COVID-19, prowadzonych przez Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, spółkę zależną od WUM. Jako rektor powołałem specjalną komisję, która przeanalizowała krok po kroku proces szczepień. Informacja na temat ustaleń komisji została opublikowana w dniu dzisiejszym na www.wum.edu.pl. Zawsze w swojej pracy zawodowej, jak również w życiu prywatnym, kieruję się najwyższymi zasadami moralnymi i etycznymi. Jednocześnie informuję, że nie zaszczepiłem się w CM WUM Sp. z o.o. ani w żadnym innym ośrodku, czekam na swoją kolej. Nie zaczepiłem też swojej 91-letniej mamy ani nikogo z mojej rodziny” – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu prof. Zbigniewa Gacionga, rektora WUM.

Przewodniczącym powołanej 2 stycznia komisji był prof. dr hab. n. med. Roman Smolarczyk, a członkami: prof. dr hab. n. med. Alicja Wiercińska-Drapało i prof. dr hab. n. med. i n. o zdr. Robert Gałązkowski. Z ustaleń komisji wynika, że szczepienia były organizowane pod presją czasu, a zaproponowanie ich osobom spoza grupy zerowej wynikało z obawy przed „zmarnowaniem” rozmrożonych dawek szczepionki, które trafiły do WUM już 29 i 30 grudnia.

W wydanym 12 stycznia oświadczeniu prof. Gaciong odmówił złożenia dymisji, przypominając jednocześnie, że minister zdrowia nie ma uprawień do odwoływania rektora uczelni wyższej. Ponadto, zarzucił szefowi MZ manipulowanie opinią publiczną. Zdaniem prof. Gacionga stanowisko ministra Niedzielskiego jest zdyskredytowania rektora WUM w reakcji na głębokie zmiany mające na celu zreformowanie struktury uczelni.

„Narodowy Fundusz Zdrowia (w wystąpieniu pokontrolnym) oraz minister zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej w dniu 11.01.2021 r. sformułowali oczywiście nieprawdziwą tezę, jakoby w dniach 28–31 grudnia 2020 r. akcję szczepień prowadziło Uniwersyteckie Centrum Kliniczne (UCK), podczas gdy podmiot ten we wskazanym okresie nie osiadał żadnego zlecenia z NFZ, nie otrzymał jakiejkolwiek szczepionki i wobec tego nie zaszczepił żadnego pacjenta. Co więcej, niewyobrażalne jest, że w dniu 4 stycznia 2021 r. na koncie UCK w systemie informatycznym NFZ (tzw. SZOI) pojawiło się zlecenie (produkt rozliczeniowy) na prowadzenie szczepień w wyżej wskazanym, czyli już minionym okresie. W niedopuszczalny sposób został również przerobiony przez NFZ wykaz podmiotów wykonujących działalność leczniczą realizujących szczepienia przeciw COVID-19” – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu prof. Zbigniewa Gacionga.

„Afera szczepionkowa” przesłoniła temat o wiele ważniejszy – wolnego tempa przeprowadzania szczepień przeciwko COVID-19 w naszym kraju w porównaniu z innymi państwami, np. Izraelem. Jak zatem usprawnić system, by zaszczepić jak największą populację Polek i Polaków?

Tempo wyszczepienia zależy od dostaw preparatów

Realizacji Narodowego Programu Szczepień poświęcone zostały posiedzenia sejmowej i senackiej Komisji Zdrowia. Większość pytań parlamentarzystów dotyczyła tempa szczepień. Wielu ekspertów wskazuje, że jest ono bardzo niskie i nie pozwoli we względnie krótkim czasie zaszczepić uzyskać odporności populacyjnej. Senatorowie pytali ministrów Michała Dworczyka (szef Kancelarii Premiera oraz pełnomocnik rządu ds. szczepień) i Adama Niedzielskiego o liczbę zakupionych dawek szczepionki i ich dostawy do Polski. Na pytania senatorów odpowiadali również prezes Agencji Rezerw Materiałowych Michał Kuczmierowski i pełniący obowiązki prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak. Z czego wynika niewielki przyrost zaszczepionych: z mało efektywnej organizacji w ramach poszczególnych podmiotów szczepiących czy z braku wystarczającej liczby szczepionek?

„Dlaczego zdecydowaliśmy się na przedstawienie w ramach Narodowego Programu Szczepień szczegółowego planu ich realizacji, obejmującego jedynie pierwszy kwartał 2021 r.? Jesteśmy dopiero na początkowym etapie NPS. Szczepionki poszczególnych producentów są dopiero w trakcie rejestracji. Producenci często zmieniają terminy i wielkość dostaw. Nie chcemy składać więc daleko wybiegających w przyszłość deklaracji, ponieważ byłoby to zwyczajnie nieodpowiedzialne. (…) Do końca marca mamy szansę zaszczepić ok. 3 milionów osób, o czym informowaliśmy od początku” - powiedział na posiedzeniu senackiej Komisji Zdrowia Michał Dworczyk.

Jego zdaniem, tempo samego procesu wynika z dostępności szczepionek. „Są one dostarczane proporcjonalnie i w podobnych terminach do wszystkich państw Unii Europejskiej, które wzięły udział we wspólnych zakupach. Polska, podobnie jak pozostałe państwa, zobowiązała się do niekupowania szczepionek poza tym mechanizmem, choć Niemcy wycofały się z tej umowy. Podkreślę raz jeszcze: do końca marca otrzymamy ok. 6 mln dawek, co pozwoli nam zaszczepić 3 mln Polek i Polaków” – wyjaśnił szef KPRM.

Zaznaczył, że ani Izrael ani Wielka Brytania – z którymi często Polska jest porównywana w kontekście tempa wyszczepialności populacji - nie brały udziału we wspólnych europejskich zakupach i mogły samodzielnie negocjować z producentami ilość i terminy dostaw szczepionek.

Logistyka centralna, autonomia lokalna

W ocenie ministra Dworczyka, zdecydowana większość placówek węzłowych, gdzie szczepiły się osoby należące do grupy zero, realizuje szczepienia zgodnie z zaleceniami i zasadami NPS. „System, który został zorganizowany dzięki włączeniu się tysięcy placówek podstawowej opieki zdrowotnej, szpitali i lekarzy prowadzących indywidualną praktykę, liczy na chwilę obecną ok. 6 tys. punktów szczepień. Zostaną one uruchomione po 25 stycznia, czyli po starcie szczepień masowych. Szacujemy wydajność tego systemu na 3,5 do 4 mln szczepień miesięcznie. Zasadniczą kwestią problematyczną pozostaje jednak dostępność szczepionek” – wskazał Michał Dworczyk.

Odnosząc się do sygnałów napływających ze szpitali, których dyrekcje skarżą się na braki szczepionek, szef KPRM przypomniał, że to dyrektorzy decydują, jaką liczbę preparatów zamówią. On sam nie zna placówki, której by odmówiono dostarczenia zamówionych preparatów. Podkreślił, że logistyka związana z transportem i przechowywaniem szczepionki oraz zapisami na szczepienie jest niezwykle skomplikowana, a zapewnienie ich pełnej transparentności napotyka incydentalnie na trudności – co widać choćby na przykładzie wydarzeń na WUM.

„Dostarczanie szczepionek do każdego punktu szczepień we właściwym czasie i odpowiednich warunkach rząd wziął na siebie, ponieważ część działań musiała zostać scentralizowana. (…) Aby uniknąć chaosu przy zapisach, co mogłoby narażać osoby chcące się zaszczepić na zakażenie SARS-CoV-2, zbudowaliśmy system teleinformatyczny, który zostanie uruchomiony 15 stycznia. Pozwoli on na centralną rejestrację drogą bezpośrednią, telefoniczną lub online na zapisanie się na szczepienie w dowolnym dostępnym terminie” – powiedział minister Dworczyk.

Zapewnił, że dyrekcje poszczególnych placówek medycznych będą miały sporą autonomię i samodzielność w kwestii organizacji samego procesu.„Co tydzień, w każdy poniedziałek przylatuje do Polski ok. 350 tys. dawek firmy Pfizer. Mamy deklarację producenta, że tempo to zostanie utrzymane przynajmniej do końca marca. Do końca stycznia do Polski dotrze 70 tys. dawek szczepionki firmy Moderna, w kolejnych miesiącach będzie to już ok. 300 tys. miesięcznie” – poinformował szef KPRM.

Dlaczego tak wiele dawek pozostaje w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych? Według min. Dworczyka, wynika to z potrzeby zagwarantowania wszystkim już zaszczepionym otrzymania drugiej dawki (tzw. utrwalającej, po podaniu której zyskuje się odporność).

Celem odporność populacyjna

Senatorowie opozycji krytykowali opieszałość, z jaką przebiegają szczepienia grupy zero. W sytuacji kolejnego wzrostu zakażeń SARS-CoV-2 i zachorowań grozi to załamaniem systemu opieki zdrowotnej. Wskazywali też, że wolne tempo w fazie zerowej źle wróży na przyszłość, gdy rozpoczną się szczepienia grupy pierwszej – znacznie liczniejszej i wymagające uruchomienia o wiele większej liczby punktów szczepień. Prof. Tomasz Grodzki, marszałek Senatu, podkreślił, że przy zachowaniu obecnego tempa szczepień (które ocenił na 20 tys. dziennie) nierealne jest uzyskanie odporności populacyjnej do wakacji, co powinno być dla rządzących priorytetem.

„Nie ma potrzeby wymyślania systemu szczepień na nowo, bo on już w Polsce od dawna funkcjonuje i to bez rozbudowanych systemów teleinformatycznych. (…) Nawet dziś w warunkach pandemii i przy ledwo zipiącej ochronie zdrowia obowiązkowe szczepienia dzieci są przecież realizowane. Matki z dziećmi nie szczepią się jednak w szpitalach węzłowych, ale w placówkach najbliżej nich położonych” – wskazał prof. Grodzki. W jego ocenie, należałoby wyposażyć np. przychodnie i praktyki POZ w zamrażarki niskotemperaturowe, co pozwoliłoby im na przechowywanie we właściwych warunkach szczepionki niestabilnej termicznie i tym samym nie wykluczałoby tych placówek z procesu szczepień przeciwko COVID-19. „Musimy osiągnąć wyszczepialność co najmniej na poziomie 1 miliona miesięcznie i maksymalnie poszerzyć liczbę placówek realizujących szczepienia” – podkreślił prof. Grodzki.

Jak zauważyła senator Beata Małecka-Libera, warto byłoby przekazywać szpitalom szczepionki zamrożone (a nie jak obecnie rozmrożone). Większość placówek szpitalnych dysponuje sprzętem, który pozwala na bezpiecznie przechowywanie preparatu. Minister Dworczyk odpowiedział, że istnieje już możliwość zamówienia zamrożonych dawek, a rząd nie planuje wyposażać wszystkich punktów szczepiennych w zamrażarki, bo przy obecnej organizacji NPS nie ma takiej potrzeby.

Minister Adam Niedzielski podsumował, że tempo szczepień zależy od liczby wykonujących je punktów, terminów dostaw preparatów, ale też od decyzji o zaszczepieniu, podejmowanej przez poszczególne osoby. Podkreślił, że umowa zawarta w imieniu Polski przez Komisję Europejską zabezpiecza w szczepionkę przeciwko COVID-19 całą polską populację. Szef MZ dodał jednak, że wydajność systemu realizującego szczepienia nie zostanie osiągnięta z dnia na dzień.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Lek. Joanna Szeląg, ekspert PZ: Personel POZ szczepmy w ich przychodniach, będzie szybciej

Szczepienia przeciwko SARS-CoV-2: rozwiewamy wątpliwości

Źródło: Puls Medycyny

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.