Medyk z głową w piasku [FELIETON Marka Stankiewicza]
Medyk z głową w piasku [FELIETON Marka Stankiewicza]
Lekarz to wprawdzie nie saper, który myli się tylko raz, ale seria pomyłek niejednemu już połamała karierę. A ucieczka od naprawienia pacjentowi krzywdy zawsze naraża medyków na kompromitację.

Jeszcze gorzej, gdy za błędami i zaniedbaniami w leczeniu stoją pokaźne sumy pieniędzy, a lekarz zżyma się na zadośćuczynienie pacjentowi. Medycyna może przełknąć gorycz porażki lub niepowodzenia, ale nigdy nie usprawiedliwi bylejakości.
Czas na przykład z życia wzięty. Pewien dentysta unikał pacjenta, u którego po wszczepieniu implantów rozwinął się rozległy stan zapalny. Pan doktor wcześniej zignorował zapoznanie się z ogólnym stanem zdrowia oraz rozwiniętą paradontozą pacjenta. Wkrótce doczekał się za to ukarania przez okręgowy sąd lekarski okresowym zawieszeniem prawa wykonywania zawodu. Zdaniem sądu, dentysta naruszył art. 8 Kodeksu etyki lekarskiej, który powiada, że lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas.
Kara może z pozoru była zbyt drastyczna, bo powikłań w tego typu zabiegach nie można wykluczyć. Najbardziej jednak dentystę obciążył fakt, że nie próbował on zaradzić problemom, nie miał zamiaru podjąć się kontynuowania leczenia. Choć sprawę załatwiłoby usunięcie dwóch implantów. A to właśnie najbardziej rozsierdziło pacjenta. Tymczasem Sąd Najwyższy uwolnił dentystę z zarzutów, chociaż sprawie kłaniały się co najmniej cztery artykuły Kodeksu karnego. Czy można więc droczyć się z ludzkim cierpieniem w imię fałszywie pojętej nieomylności?
Etyka i prawo nie zawsze chodzą ze sobą pod rękę. Kodeks etyki lekarskiej nie jest aktem prawa powszechnie obowiązującego, a tworzenie i stosowanie etyki nie należy do zadań administracji centralnej. Amerykańscy lekarze mawiają, że zadowolony pacjent to szansa na kolejnego, zaś rozczarowany to sygnał, że za chwilę straci się trzech. Szkoda, że z tej okrutnej kalkulacji nie korzysta wielu naszych rodzimych lekarzy. Profesjonalizm w medycynie nie polega na tym, kto „wie lepiej”. Człowiek cierpiący często nie przebiera w swym grubiaństwie i agresji, a nawet impertynencji. Ale medykowi nigdy nie wolno odpowiadać mu pięknym na nadobne i obsesyjnie posądzać każdego o roszczeniowość. Wyrozumiałość i cierpliwość, takt i delikatność są najlepszym drogowskazem do udanej kariery.
Budowanie więzi z pacjentem w trakcie terapii leży w interesie lekarza. Co więcej jest dla niego etycznym imperatywem. To także umiejętność pracy w zespole i przekazywania nawet złych wiadomości bardziej doświadczonym kolegom. Przyznanie się do błędu jest cnotą, zaś uporczywe ukrywanie prawdy metodą strusia, zawsze pozostawia skazę na reputacji. Granica pomiędzy faktami a emocjami wtedy albo się zaciera, albo staje się bardziej wyrazista. Dialog to podstawa otwartego społeczeństwa obywatelskiego, któremu zagrażają różne nadużycia władzy, ale również nadmierny indywidualizm niszczący wspólnoty, prowadzący do pogłębiania różnic i nierówności. Koniecznym atrybutem dialogu jest kompetencja i wzajemne zaufanie, a nie pycha mylnie kojarzona z dumą zawodową.
Nie mam wątpliwości, że współczesnego lekarza powinna charakteryzować bardzo gruba skóra. Od dawna twierdzę, że nasze społeczeństwo nie lubi lekarzy. Owszem, pacjent może szanować jednego czy drugiego medyka, który mu pomógł albo po prostu był dla niego dobry. Jednak o całej branży lubi mówić źle. Bo tutaj w grę wchodzą wielkie emocje, podgrzewane i odgrzewane przez polityków, gigantyczne interesy gospodarcze i zwyczajna ludzka zawiść, którą karmią się tysiące zawiedzionych i niedoinformowanych rodaków.
Ale kij ma dwa końce. Żaden z przepisów ustaw medycznych nie definiuje, jak należy rozumieć wymóg działania z należytą starannością. Pozostaje więc odwołanie się do przepisów prawa cywilnego, które uwzględniają zawodowy charakter działalności. Od lekarzy wymaga się staranności wyższej niż przeciętna z uwagi na przedmiot ich zabiegów, którym jest człowiek i skutki, które często bywają nieodwracalne. Chodzi tu o większą zapobiegliwość, rzetelność i dokładność w wykonywaniu zawodu. Nowoczesny wzorzec lekarskiego profesjonalizmu jest budowany według takiego poziomu fachowości, poniżej którego postępowanie danego lekarza należy ocenić negatywnie.
Obowiązek poświęcenia odpowiedniego czasu na czynności lekarskie nie zależy w żadnej mierze od tego, czy ma to miejsce w publicznej, czy komercyjnej placówce. Przeciwieństwem należytej staranności będzie więc opieszałość w wykonywaniu koniecznych czynności lub nadmierny pośpiech. Błędem w sztuce lekarskiej jest kontynuowanie porodu siłami natury, mimo istniejących od pewnego momentu bezwzględnych wskazań do cesarskiego cięcia, w konsekwencji czego dochodzi do urodzenia dziecka w ciężkiej zamartwicy.
Trudno czasem nadążyć za galopującą codziennością. Świat stał się bardzo złożony, a wymagania w stosunku do lekarzy rosną. Ci natomiast, związani nowymi procedurami i zagubieni w gąszczu papierologii, próbują nie stracić z oczu cierpienia i udręki pacjenta. Każdy lekarz pracujący w podstawowej opiece zdrowotnej lub szpitalnym oddziale ratunkowym potrafi z pewnością podać, ile realnie minut może przeznaczyć na jednego pacjenta, aby mieć szanse pomóc następnemu i jednocześnie spełnić wymogi stawiane mu zapisami umowy z NFZ. Mechanizmy rynkowe, naciski polityczne i wymagania administracyjne nie zwalniają jednak lekarza z wierności poczciwemu Hipokratesowi, który gdzieś na chmurce, z grymasem zażenowania, spogląda na współczesny stan lekarski.
Lekarz to wprawdzie nie saper, który myli się tylko raz, ale seria pomyłek niejednemu już połamała karierę. A ucieczka od naprawienia pacjentowi krzywdy zawsze naraża medyków na kompromitację.
Marek Stankiewicz
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach