Oczekujemy od Narodowego Funduszu Zdrowia większej elastyczności i możliwości przesuwania limitów z obszarów, gdzie nie jesteśmy w stanie ich wypełnić, na obszary, gdzie mamy do czynienia z dużą liczbą procedur ponad zakontraktowane limity - mówi Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital.
Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Odmrożenie systemu ochrony zdrowia, niestety, okazuje się być bardzo problematyczne i z naszego punktu widzenia postępuje zbyt wolno. Dzieje się tak dlatego, że pomimo zniesienia większości systemowych obostrzeń, zgłaszalność pacjentów na oddziały szpitalne jest zdecydowanie mniejsza niż była przed wprowadzeniem reżimu sanitarnego. Wynika to z obaw ze strony społeczeństwa i pewnej sezonowości w obłożeniu wybranych oddziałów. Na przykład w przypadku oddziałów pediatrycznych w najmniejszych, powiatowych placówkach, najwięcej hospitalizacji notujemy zazwyczaj w pierwszym i ostatnim kwartale roku. Jednak w niektórych obszarach świadczeń zgłaszalność pacjentów jest daleka od tego, co powinniśmy wypracować w ramach kontraktu. To jest kolejny problem, bo cały czas słyszymy, że limity wynikające z ryczałtów czy kontraktów płaconych poza ryczałtem powinny zostać wykonane i „nadrobione”. Niestety, w takiej sytuacji nie jest to proste.
Należy uwzględnić również to, że niektóre oddziały będą wracać do pełnej funkcjonalności wolniej, np. wybrane oddziały internistyczne, podczas gdy inne, np. ortopedyczne lub okulistyczne, „odmrażają się” zdecydowanie szybciej. Wciąż też słyszymy, że będzie czas do nadrobienia realizacji procedur, ale dotychczas nie wiemy, co to oznacza. Utrudnia to, niestety, planowanie, ponieważ inaczej trzeba planować pracę i realizację świadczeń, gdy ryczał będzie do nadrobienia do końca tego roku, a inaczej, gdy dostaniemy jeszcze dodatkowe pół roku.
Czego oczekiwałyby szpitale w nadchodzących miesiącach? Przede wszystkim stabilności, niewprowadzania nowych, rewolucyjnych rozwiązań. Oczekiwalibyśmy również od Narodowego Funduszu Zdrowia większej elastyczności i możliwości przesuwania limitów z obszarów, gdzie nie jesteśmy w stanie ich wypełnić, na obszary, gdzie mamy do czynienia z dużą liczbą procedur ponad zakontraktowane limity. Dobrze byłoby również postawić nawias wokół etapu covidowego, co pozwoliłby na wyodrębnienie tego okresu z kalkulacji ryczałtu, która nie przewiduje tego typu sytuacji. Już teraz staramy się powrócić do normalności, ale nadrobienie tego okresu może okazać się w niektórych zakresach niemożliwe.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital
Oczekujemy od Narodowego Funduszu Zdrowia większej elastyczności i możliwości przesuwania limitów z obszarów, gdzie nie jesteśmy w stanie ich wypełnić, na obszary, gdzie mamy do czynienia z dużą liczbą procedur ponad zakontraktowane limity - mówi Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital.
Odmrożenie systemu ochrony zdrowia, niestety, okazuje się być bardzo problematyczne i z naszego punktu widzenia postępuje zbyt wolno. Dzieje się tak dlatego, że pomimo zniesienia większości systemowych obostrzeń, zgłaszalność pacjentów na oddziały szpitalne jest zdecydowanie mniejsza niż była przed wprowadzeniem reżimu sanitarnego. Wynika to z obaw ze strony społeczeństwa i pewnej sezonowości w obłożeniu wybranych oddziałów. Na przykład w przypadku oddziałów pediatrycznych w najmniejszych, powiatowych placówkach, najwięcej hospitalizacji notujemy zazwyczaj w pierwszym i ostatnim kwartale roku. Jednak w niektórych obszarach świadczeń zgłaszalność pacjentów jest daleka od tego, co powinniśmy wypracować w ramach kontraktu. To jest kolejny problem, bo cały czas słyszymy, że limity wynikające z ryczałtów czy kontraktów płaconych poza ryczałtem powinny zostać wykonane i „nadrobione”. Niestety, w takiej sytuacji nie jest to proste.Należy uwzględnić również to, że niektóre oddziały będą wracać do pełnej funkcjonalności wolniej, np. wybrane oddziały internistyczne, podczas gdy inne, np. ortopedyczne lub okulistyczne, „odmrażają się” zdecydowanie szybciej. Wciąż też słyszymy, że będzie czas do nadrobienia realizacji procedur, ale dotychczas nie wiemy, co to oznacza. Utrudnia to, niestety, planowanie, ponieważ inaczej trzeba planować pracę i realizację świadczeń, gdy ryczał będzie do nadrobienia do końca tego roku, a inaczej, gdy dostaniemy jeszcze dodatkowe pół roku.Czego oczekiwałyby szpitale w nadchodzących miesiącach? Przede wszystkim stabilności, niewprowadzania nowych, rewolucyjnych rozwiązań. Oczekiwalibyśmy również od Narodowego Funduszu Zdrowia większej elastyczności i możliwości przesuwania limitów z obszarów, gdzie nie jesteśmy w stanie ich wypełnić, na obszary, gdzie mamy do czynienia z dużą liczbą procedur ponad zakontraktowane limity. Dobrze byłoby również postawić nawias wokół etapu covidowego, co pozwoliłby na wyodrębnienie tego okresu z kalkulacji ryczałtu, która nie przewiduje tego typu sytuacji. Już teraz staramy się powrócić do normalności, ale nadrobienie tego okresu może okazać się w niektórych zakresach niemożliwe.