Maciej Miłkowski: w najbliższych latach nie zabraknie w Polsce pieniędzy na leczenie

opublikowano: 28-02-2023, 20:38

Dziś, z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że praca na stanowisku wiceministra przyniosła mi zawodowe spełnienie. A to wcale nie było tak oczywiste, gdy obejmowałem tę funkcję, ponieważ podejmowałem nowe obowiązki, nie mając pewności, na ile odnajdę się na tym stanowisku - przyznaje w rozmowie Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, numer 1 na Liście Stu 2022 najbardziej wpływowych osób w systemie ochrony zdrowia.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Na zdj. Maciej Miłkowski
Na zdj. Maciej Miłkowski
Fot. Tomasz Pikuła

Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia odpowiedzialny m.in. za Departament Polityki Lekowej i Farmacji, Departament Budżetu i Finansów, Departament Zdrowia Publicznego w zakresie uzależnień, Departament Lecznictwa w zakresie taryfikacji świadczeń oraz nadzór nad działalnością Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, Narodowego Instytutu Leków.

Pod koniec ubiegłego roku były procedowane zmiany w finansowaniu części świadczeń zdrowotnych, przez wielu uznawane za kontrowersyjne. Środowisko wskazuje, że resort nie uwzględnił krytycznych uwag. Jak odniesie się pan do tej oceny?

Temat nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty oraz zmian, jakie wprowadzają jej zapisy w części świadczeń, istotnie zdominował dyskusję o zdrowiu w ostatnich tygodniach 2022 r. Wielokrotnie, m.in. podczas sejmowych dyskusji, zwracałem uwagę, że przeniesienie finansowania z budżetu Ministerstwa Zdrowia do Narodowego Funduszu Zdrowia to rozwiązanie potrzebne, wzmacniające pozycję NFZ jako płatnika oraz niewiążące się z żadnym ryzykiem uszczuplenia wydatków na zdrowie.

Odgórne opracowywanie planu finansowego dla sektora ochrony zdrowia sprzyja jego transparentności i spójności. Punktem wyjścia do stworzenia takiego planu jest ustalenie minimalnych nakładów na system opieki zdrowotnej na określonym poziomie, którego następnie należy się trzymać. Ministerstwo Zdrowia w pełnym zakresie wywiązuje się z zapewnienia ustawowo zagwarantowanych minimalnych nakładów na system ochrony zdrowia. W mojej ocenie, fakt, że to NFZ, a nie jak dotychczas - resort, będzie dysponentem środków na pewne obszary świadczeń, jest rzeczą wtórną.

Podczas opracowywania planu NFZ na 2023 i 2024 r. zwróciliśmy także uwagę, że do dyspozycji funduszu pozostanie znacząca nadwyżka w porównaniu z poprzednimi latami, co jest skutkiem regulacji podatkowych wprowadzonych w ramach Polskiego Ładu, ale też akumulacji pieniędzy pochodzących z lat wcześniejszych. Akumulacji środków przez NFZ sprzyjały również rozwiązania wprowadzone w warunkach pandemii – mam tu na myśli Fundusz Przeciwdziałania COVID-19.

Procedowaniu zmian w zakresie finansowania świadczeń zdrowotnych, jakie (owe zmiany) znalazły się w nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, towarzyszyło oczekiwanie, że to właśnie NFZ, jako publiczny płatnik, powinien być instytucją w pełni odpowiadającą za to finansowanie. Dzięki nowelizacji wspomnianej ustawy NFZ zyska dodatkowe zadania, do których realizacji został powołany. Zmiana dotyczy: świadczeń wysokospecjalistycznych, bezpłatnych leków dla seniorów 75+, programu Ciąża Plus, leczenia hemofilii i pokrewnych skaz krwotocznych oraz leczenia antyretrowirusowego.

Do Narodowego Funduszu Zdrowia trafią też zakupy szczepionek wykorzystywanych do realizacji szczepień ochronnych oraz finansowanie Państwowego Ratownictwa Medycznego (PRM). Część z tych świadczeń już wcześniej pośrednio lub bezpośrednio finansował NFZ. To fundusz przecież finansował PRM w zakresie świadczeń na izbach przyjęć i SOR-ach, a w zakresie transportu medycznego odbywało się to z pieniędzy pozostających w dyspozycji wojewodów.

Trudno mi zrozumieć, dlaczego część ekspertów uznaje, że dodatkowe zadania NFZ to krok w stronę osłabienia funduszu. W mojej ocenie, jest odwrotnie: więcej zadań to wzmocnienie jego pozycji w ochronie zdrowia. Pozostałe instytucje systemu o charakterze pomocniczym oczywiście również są ważne i mają do odegrania swoją rolę, ale realizacja zadań publicznego płatnika pozostaje kluczowa dla zapewnienia dostępu do świadczeń. Poszerzenie kompetencji NFZ to ukłon ze strony Ministerstwa Zdrowia i docenienie tego, jak sprawnie i rzetelnie wywiązywał się fundusz dotychczas ze swoich zadań.

Czy zmiany te nie są spowodowane kiepską kondycją finansów publicznych i czy pacjenci na tym nie ucierpią?

Plan finansowy NFZ na 2023 r. w pełni zabezpiecza realizację nowych zadań, a to dzięki ogromnej nadwyżce zakumulowanej w jego funduszu zapasowym. W 2023 r. ustawowo zaplanowano nakłady na zdrowie w wysokości ok. 159 mld zł. W praktyce będzie to jednak 165 mld zł, czyli 6,3 proc. PKB, a więc ok. 8 mld zł więcej niż pierwotnie zakładała ustawa.

W 2024 r. wzrost ten będzie stopniowo kontynuowany. Co więcej, nadal będzie istniała możliwość dotacji celowej z budżetu państwa do NFZ. Od 2016 r. łącznie w formie dotacji do NFZ przekazano ok. 12 mld zł. Tylko w 2022 r. było to ok. 3,5 mld zł. Na bieżąco będziemy więc analizowali sytuację finansową funduszu i w miarę potrzeb reagowali. Chciałbym jednak podkreślić, że w najbliższych latach pieniędzy na leczenie nie zabraknie i znajduje to odzwierciedlenie w planie finansowym NFZ oraz ścieżce wzrostu nakładów na ochronę zdrowia.

Refundacja technologii lekowych czy zarządzanie finansami ochrony zdrowia - do którego z tych obszarów panu bliżej?

Jako podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia jestem już od kilku lat odpowiedzialny za politykę lekową. W ubiegłym roku moje obowiązki zostały poszerzone o nadzór nad częścią świadczeń gwarantowanych oraz procesem taryfikacji świadczeń zdrowotnych. Mam poczucie, że w zakresie polityki lekowej udało się nam wspólnie z moimi współpracownikami zrobić wiele dobrego. Zmiany w programach lekowych realizowane są bardzo szeroko. Większość programów lekowych, wskazań do chemioterapii, wskazań pozarejestracyjnych w refundacji aptecznej, została już wykonana. Prace nad pozostałymi trwają. Natomiast obszar taryfikacji świadczeń wymaga jeszcze olbrzymiego nakładu pracy.

Wielką zmianą w tym zakresie była bez wątpienia retaryfikacja świadczeń związana z wdrożeniem ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w systemie ochrony zdrowia. Było to przeszacowanie procedur medycznych z wszystkich obszarów na niespotykaną dotąd skalę - zgodne z oczekiwaniami środowiska medycznego oraz pracodawców. Retaryfikacja świadczeń była również odpowiedzią na problem długu zdrowotnego, pozwoliła na ustabilizowanie sytuacji finansowej sektora szpitalnego.

Podobny proces czeka nas także w lipcu tego roku. W kwietniu szpitale przekażą do ministerstwa roczne sprawozdania dotyczące sytuacji finansowej. Pozyskane w ten sposób dane zostaną wykorzystane w powtórnej retaryfikacji świadczeń, którą musi poprzedzić szczegółowa analiza. Przypomnę, że wyceny w wielu zakresach zostały w 2022 r. znacząco podniesione, przez co spora część placówek zyskała finansowo. Korekta wycen nastąpiła m.in. w internie, chirurgii ogólnej i świadczeniach realizowanych przez SOR-y oraz izby przyjęć. W 2022 r. wykonaliśmy także pewne działania zmierzające do ujednolicenia poziomu wyceny świadczeń pomiędzy województwami. Dążyliśmy do zniwelowania ogromnych różnic, jakie zaobserwowaliśmy na tym polu pomiędzy regionami i świadczeniodawcami. W 2023 r. będziemy te działania kontynuowali.

Poprzez nadzór nad Departamentem Budżetu i Finansów monitoruję całość finansowania systemu ochrony zdrowia, a więc pośrednio NFZ, ponieważ to do funduszu trafia zdecydowana większość środków przeznaczanych na zdrowie. Mam także nadzór nad finansowaniem inwestycji oraz kształcenia kadr medycznych. Nie jest to łatwe zadanie, wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak ogromne są potrzeby szeroko pojętego systemu opieki zdrowotnej, a jednocześnie jak ograniczone są środki, które mamy do dyspozycji.

Duży zakres prac został wykonany w przypadku nowych świadczeń gwarantowanych oraz weryfikacji już istniejących. Tutaj również są olbrzymie oczekiwania środowiska medycznego i pacjentów, aby te prace przyspieszyły i zostały sfinalizowane w istotnym zakresie do końca kadencji. Mam nadzieję, że we współpracy z Agencją Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji uda się przeprowadzić przynajmniej kilka istotnych zmian. Będzie to w tym roku jeden z moich priorytetów.

Czy w 2023 r. doczekamy się nowelizacji ustawy refundacyjnej? Jaki jest plan prac legislacyjnych?

Mam nadzieję, że w tym roku uda się sfinalizować prace nad nowelizacją ustawy refundacyjnej. Projekt nowelizacji przyjął Komitet Stały Rady Ministrów, następnie ustawa została przekazana do Komisji Prawniczej Rządowego Centrum Legislacji. Obecnie oczekujemy na wpisanie nowelizacji do kalendarza prac posiedzeń rządu w lutym, a w kolejnym kroku - przekazanie ustawy do prac w Sejmie. Liczę na dobrą i merytoryczną dyskusję nad wszystkim uwagami, jakie pojawią się do projektu podczas posiedzeń sejmowej Komisji Zdrowia. Gdyby udało się zrealizować założony plan, wówczas nowelizacja ustawy refundacyjnej mogłaby wejść w życie na początku 2024 r. w większości zadań. Przepisy niezwiązane bezpośrednio z obwieszczeniami refundacyjnymi byłyby realizowane niezwłocznie po ogłoszeniu ustawy w tym roku.

W ramach procesu konsultacji publicznych przyjęliśmy większość kluczowych uwag, jakie środowisko zgłosiło do projektu. Z ostrą krytyką spotkały się rozwiązania w postaci korytarzy cenowych oraz zwiększenia marż aptecznych i w ostatecznej wersji projektu przyjęliśmy oczekiwania środowiska. Nowelizacja zakłada również podniesienie marży hurtowej o 1 punkt procentowy - do 6 proc.

Wyszliśmy też naprzeciw postulatom samorządów terytorialnych i zawodowych, dotyczącym dokładniejszego uregulowania kwestii nocnych oraz świątecznych dyżurów aptek. Jesteśmy otwarci na dyskusję nad pozostałymi postulatami zgłaszanymi przez branżę. Mam tu na myśli m.in. przyjętą w ustawie definicję produktu leczniczego. Już dziś mogę zapewnić, że część istotnych dla środowiska kwestii spotka się z pozytywną decyzją resortu.

Jako Ministerstwo Zdrowia będziemy zdeterminowani, by kontynuować prace legislacyjne. Mam więc nadzieję, że środowisko i branża wykażą wolę dialogu. Nowelizacja ustawy refundacyjnej to regulacja długo oczekiwana przez różne środowiska i niezwykle ważna z perspektywy systemu. Zbytnie odwlekanie w czasie finału prac legislacyjnych i przyjęcia ustawy nie byłoby przecież korzystne dla żadnej ze stron.

Cześć branży i mediów donosi o kryzysie lekowym. Jak poważna jest to sytuacja? Czy w nowelizowanej ustawie refundacyjnej znalazły się jakieś zabezpieczenia w tym zakresie?

Na przestrzeni ostatnich lat Polska, podobnie jak pozostałe kraje Europy, odnotowywała nawracające problemy z dostępnością części leków. Braki leków, o których donosiły media pod koniec ubiegłego roku, nie były wcale większe, niż te, z jakimi mieliśmy do czynienia w minionych latach. W porównaniu do niektórych państw Unii Europejskiej dostęp do antybiotyków i części leków jest w Polsce lepszy, co wynika z faktu, że udało się zabezpieczyć, choć nie w pełni, ich produkcję na terenie kraju.

Nowelizacja ustawy refundacyjnej dostarczy kolejnych narzędzi, wzmacniających produkcję leków objętych refundacją w Polsce. W projekcie znalazły się zapisy nakładające na zagranicznych producentów obowiązek posiadania leków na terytorium Polski. Gromadzone zapasy mają zabezpieczyć minimum trzymiesięczną bezproblemową sprzedaż, bez konieczności dodatkowych dostaw.

Moim zdaniem, takie rozwiązanie zabezpieczy dostępność leków dla pacjentów, a jednocześnie zapewni ministerstwu czas na analizę przyczyn braku danego leku (np. problem produkcyjny) oraz podjęcie odpowiednich działań, znalezienie innych źródeł dostaw. Dziś w sytuacji braku danego leku lub problemów z jego dostępnością obserwujemy grę rynkową pomiędzy aptekami i hurtowniami, co odbija się na pacjentach. Funkcjonują apteki ze słabszą i silniejszą pozycją rynkową. W lepszej sytuacji są z pewnością te, które dysponują większymi środkami, a więc mogą sobie pozwolić na to, by za leki po prostu szybko zapłacić. Takie apteki są bardziej atrakcyjnymi klientami dla hurtowni.

Jak ocenia pan współpracę z krajową branżą farmaceutyczną? W jednym z wywiadów określił pan krajowych producentów jako niełatwego partnera.

Współpraca z krajową branżą farmaceutyczną bywa trudna, ponieważ wiele postulatów wysuwanych przez to środowisko jest trudnych lub po prostu niemożliwych do zrealizowania. Czasami odnoszę wrażenie, że podczas negocjacji dotyczących objęcia refundacją leków produkowanych przez krajową branżę farmaceutyczną, jej przedstawiciele wychodzą z roli partnera, chcąc wejść w rolę decydenta. Wynika to z przekonania, że polski producent powinien mieć decydujący głos w kwestii refundacji czy ceny leku.

Takie podejście jest nieakceptowalne dla Ministerstwa Zdrowia, które stara się, aby negocjacje z firmami odbywały się w atmosferze transparentności, a każdy z naszych partnerów siadał z nami do negocjacyjnego stołu na równych prawach. Nie wyklucza to jednak działań resortu zmierzających do wzmocnienia krajowej produkcji leków, którą postrzegamy jako gwaranta bezpieczeństwa lekowego Polski. Dowodem wsparcia dla branży są nie tylko określone działania o charakterze systemowym bądź legislacyjnym, ale konkretne decyzje Komisji Ekonomicznej czy ministra zdrowia w przebiegu negocjacji refundacyjnych. Chciałbym podkreślić, że zawsze jest przestrzeń na rozmowę, a ministerstwo nigdy nie zamyka się na merytoryczny dialog.

Co było dla pana w minionym roku największym wyzwaniem zawodowym i osobistym?

Z pewnością wiele satysfakcji przyniosła mi stała praca nad stopniowym poszerzaniem dostępu do nowoczesnych technologii lekowych. W 2022 r. udało się objąć refundacją wiele nowych terapii, w sposób szczególny zyskali na tym m.in. pacjenci kardiologiczni. Bardzo wiele w tym zakresie zawdzięczam moim współpracownikom. Cieszę się, że udało nam się zbudować silny i dynamiczny zespół, sprawnie realizujący bieżące zadania, ale też wyznaczający sobie ambitne, długofalowe cele. Praca w Ministerstwie Zdrowia daje mi naprawdę wielką satysfakcję i poczucie sprawczości: jej efekty po prostu widać, a to zawsze mobilizuje do dalszego wysiłku. Tym bardziej że działania te są doceniane również przez branżę oraz pacjentów i lekarzy, którzy dzięki naszej pracy mogą leczyć bardziej nowocześnie i skutecznie.

Praca na stanowisku podsekretarza stanu jest niezwykle intensywna i angażująca, szczególnie więc cieszę się z tego, że udaje mi się łączyć ją z życiem rodzinnym, choć to niełatwe. Trudno bowiem znaleźć czas na odpoczynek i spędzenie czasu z bliskimi. Na szczęście okazują mi oni dużą wyrozumiałość, za co jestem im wdzięczny. Mam w swojej rodzinie wielkie wsparcie. Ogromną satysfakcją i dumą napełniają mnie sukcesy moich dzieci.

Z perspektywy tych kilku lat spędzonych w resorcie, co zaliczyłby pan do swoich największych sukcesów?

Do swoich sukcesów zaliczam z pewnością to, że udało mi się osiągnąć stosunkowo dobre relacje ze wszystkimi środowiskami, z którymi współpracuję i dobre postrzeganie efektów pracy u przełożonych. Myślę, że jest to też powodem posiadania najdłuższego stażu na tym stanowisku. Praca wymaga ciągłego bycia na świeczniku, w centrum działania i stałej decyzyjności. Bardzo cieszy mnie, że w ciągu tych ponad 4 lat udało mi się zdobyć szacunek i zaufanie współpracowników z różnych departamentów ministerstwa, także tych niepodlegających mi bezpośrednio.

Dziś, z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że praca na stanowisku wiceministra przyniosła mi zawodowe spełnienie. A to wcale nie było tak oczywiste, gdy obejmowałem tę funkcję, ponieważ podejmowałem nowe obowiązki, nie mając pewności, na ile odnajdę się na tym stanowisku. Jako wiceminister realizuję lub nadzoruję bardzo wiele różnych działań i projektów, z których w zasadzie każdy jest w innym stopniu zaawansowania. Wiąże się to ze stałym poczuciem pewnego niedosytu: zawsze chciałbym zrobić coś jeszcze, coś więcej.

Jak lubi pan spędzać wolny czas, gdy już uda się znaleźć chwilę dla siebie?

Najlepszym sposobem na relaks pozostaje dla mnie spędzanie czasu z rodziną, szczególnie z najmłodszym synem. Ze względu na obowiązki często mam zajęte także popołudnia i wieczory, ale mimo to znajduję czas na rozmowę z najbliższymi. Staram się tego nie zaniedbywać, ponieważ mam świadomość, że wspólny czas i rozmowa to fundament funkcjonowania kochającej się rodziny. Staram się również „łapać” każdą wolną chwilę na krótkie wyjazdy z najbliższymi czy lekturę dobrej książki.

ZOBACZ TAKŻE: LISTA STU 2022: znamy wyniki plebiscytu!

Maciej Miłkowski: w 2023 r. jednym z priorytetów będzie leczenie nadciśnienia

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.