Kontrowersyjne inwestycje w nowe ośrodki
Kontrowersyjne inwestycje w nowe ośrodki
- Alina Treptow
Trzy duże inwestycje medyczne pochłoną blisko 1 mld zł. To marnotrawienie publicznych pieniędzy — uważają eksperci.
Choć od kilku lat mówi się o braku funduszy na medycynę i zaciskaniu pasa, są jednak obszary, gdzie pieniądze leją się strumieniami. Na horyzoncie pojawiają się inwestycje medyczne warte kilkaset milionów złotych. Realizują je publiczne instytuty.
Wielkopolskie Centrum Onkologii (WCO) wraz z samorządem przygotowują się do budowy Instytutu Radioterapii Protonowej, którego koszt sięgnie 330 mln zł. Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego, informował, że pieniędzy na finansowanie projektu poszuka w Brukseli (w ramach nowej perspektywy unijnej), w kasie NFZ oraz Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.
Gdzie sens, gdzie logika
Inwestycja nie byłaby aż tak dużym zaskoczeniem, gdyby nie fakt, że Narodowe Centrum Radioterapii Hadronowej (NCRH), a więc analogiczny ośrodek uruchomił niedawno w małopolskich Bronowicach Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk z Krakowa. Placówka, która kosztowała około 240 mln zł (ponad połowa popłynęła z Brukseli), wykorzystuje swój potencjał w zaledwie kilku procentach. Co ciekawe, WCO jako członek konsorcjum było zaangażowane w jego budowę.
Inwestycje, na które mogą sobie pozwolić tylko najbogatsze państwa, budzą oczywiście kontrowersje. Zdaniem Adama Rozwadowskiego, prezesa Enel-Medu, o ile budowa podkrakowskiego ośrodka ma jakiś sens, to drugiego, mija się z celem. „Pierwszy ośrodek nie jest jeszcze w pełni wykorzystany. Czy Polskę stać na bezsensowne wydawanie kolejnych kilkuset milionów złotych” — pyta Adam Rozwadowski.
Podobnego zdania jest Jacek Liszka, prezes sieci diagnostycznej Voxel. „Placówka w Krakowie była pierwsza, ma świetnych specjalistów etc. Decyzja o budowie drugiego ośrodka jest kuriozalna. Nie można przecież zapominać, że oprócz wysokich kosztów inwestycji, drogie jest też utrzymanie ośrodka, który jest bardzo energochłonny. Wysoki będzie też koszt badania. Gdy technologię wprowadzano w USA, za jedno badanie trzeba było zapłacić nawet 100 tys. USD. Czy NFZ wyłoży takie pieniądze?” — pyta Jacek Liszka. Poznańscy inwestorzy — dyrektor WCO i marszałek województwa — nie odnieśli się do zarzutów o bezsensowności milionowej inwestycji.
Bez konsultacji z płatnikiem
W opinii Marka Balickiego, byłego ministra zdrowia, w pierwszej kolejności należało skonsultować inwestycję z publicznym płatnikiem. Przytacza przykład Wieliszewa, gdzie kilka lat temu za unijne pieniądze wybudowano Instytut Chirurgii Cybernetycznej — Centrum Cyber Knife, który dysponuje urządzeniem niszczącym tkanki nowotworowe z dokładnością do ułamków milimetra. Placówka, która kosztowała 20 mln zł, nadal nie ma kontraktu z NFZ.
Taki sam los spotkał Cyber Knife w Gliwicach — również działa bez kontraktu, mimo że połowę pieniędzy, około 11 mln zł, wyłożyło Ministerstwo Zdrowia. „Wszystkie te inwestycje dowodzą zupełnego braku koordynacji. Szczególnie tak duże projekty, jak w Krakowie czy Poznaniu, powinny być planowane odgórnie. Po to, aby później przyjmowały pacjentów, a nie stały puste” — mówi Marek Balicki.
Jak to przed wyborami
Nie tylko nowe projekty w onkologii budzą kontrowersje. Część ekspertów zastanawia się również nad sensownością budowy Szpitala Południowego w Warszawie. Inwestycja ma kosztować 420 mln zł. Wszyscy się zgadzają, że łóżek szpitalnych w Warszawie jest za mało. Adam Rozwadowski uważa jednak, że łóżkową lukę mogłyby wypełnić prywatne placówki.
„Dawny Szpital sióstr Elżbietanek na warszawskim Mokotowie nadal nie może przyjmować publicznych pacjentów. Część chorych mógłby obsłużyć też szpital Medicovera. Niestety, nadal żyjemy w kraju, w którym politycy wolą wydać miliony na infrastrukturę, kompletnie bezsensownie, niż dać zarobić przedsiębiorcy” — mówi Adam Rozwadowski.
Urząd Miasta Stołecznego Warszawy nie odpowiedział na nasze pytania związane z nową inwestycją. Robert Mołdach, ekspert ds. ochrony zdrowia Pracodawców RP uważa, że szał milionowych, często nieuzasadnionych inwestycji w medycynie wkrótce się skończy. „Zbliżają się wybory i przed wyborcami trzeba się czymś pochwalić — mówi Robert Mołdach.

Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Alina Treptow
Trzy duże inwestycje medyczne pochłoną blisko 1 mld zł. To marnotrawienie publicznych pieniędzy — uważają eksperci.
Choć od kilku lat mówi się o braku funduszy na medycynę i zaciskaniu pasa, są jednak obszary, gdzie pieniądze leją się strumieniami. Na horyzoncie pojawiają się inwestycje medyczne warte kilkaset milionów złotych. Realizują je publiczne instytuty. Wielkopolskie Centrum Onkologii (WCO) wraz z samorządem przygotowują się do budowy Instytutu Radioterapii Protonowej, którego koszt sięgnie 330 mln zł. Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego, informował, że pieniędzy na finansowanie projektu poszuka w Brukseli (w ramach nowej perspektywy unijnej), w kasie NFZ oraz Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.Gdzie sens, gdzie logikaInwestycja nie byłaby aż tak dużym zaskoczeniem, gdyby nie fakt, że Narodowe Centrum Radioterapii Hadronowej (NCRH), a więc analogiczny ośrodek uruchomił niedawno w małopolskich Bronowicach Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk z Krakowa. Placówka, która kosztowała około 240 mln zł (ponad połowa popłynęła z Brukseli), wykorzystuje swój potencjał w zaledwie kilku procentach. Co ciekawe, WCO jako członek konsorcjum było zaangażowane w jego budowę. Inwestycje, na które mogą sobie pozwolić tylko najbogatsze państwa, budzą oczywiście kontrowersje. Zdaniem Adama Rozwadowskiego, prezesa Enel-Medu, o ile budowa podkrakowskiego ośrodka ma jakiś sens, to drugiego, mija się z celem. „Pierwszy ośrodek nie jest jeszcze w pełni wykorzystany. Czy Polskę stać na bezsensowne wydawanie kolejnych kilkuset milionów złotych” — pyta Adam Rozwadowski. Podobnego zdania jest Jacek Liszka, prezes sieci diagnostycznej Voxel. „Placówka w Krakowie była pierwsza, ma świetnych specjalistów etc. Decyzja o budowie drugiego ośrodka jest kuriozalna. Nie można przecież zapominać, że oprócz wysokich kosztów inwestycji, drogie jest też utrzymanie ośrodka, który jest bardzo energochłonny. Wysoki będzie też koszt badania. Gdy technologię wprowadzano w USA, za jedno badanie trzeba było zapłacić nawet 100 tys. USD. Czy NFZ wyłoży takie pieniądze?” — pyta Jacek Liszka. Poznańscy inwestorzy — dyrektor WCO i marszałek województwa — nie odnieśli się do zarzutów o bezsensowności milionowej inwestycji.Bez konsultacji z płatnikiemW opinii Marka Balickiego, byłego ministra zdrowia, w pierwszej kolejności należało skonsultować inwestycję z publicznym płatnikiem. Przytacza przykład Wieliszewa, gdzie kilka lat temu za unijne pieniądze wybudowano Instytut Chirurgii Cybernetycznej — Centrum Cyber Knife, który dysponuje urządzeniem niszczącym tkanki nowotworowe z dokładnością do ułamków milimetra. Placówka, która kosztowała 20 mln zł, nadal nie ma kontraktu z NFZ.Taki sam los spotkał Cyber Knife w Gliwicach — również działa bez kontraktu, mimo że połowę pieniędzy, około 11 mln zł, wyłożyło Ministerstwo Zdrowia. „Wszystkie te inwestycje dowodzą zupełnego braku koordynacji. Szczególnie tak duże projekty, jak w Krakowie czy Poznaniu, powinny być planowane odgórnie. Po to, aby później przyjmowały pacjentów, a nie stały puste” — mówi Marek Balicki.Jak to przed wyboramiNie tylko nowe projekty w onkologii budzą kontrowersje. Część ekspertów zastanawia się również nad sensownością budowy Szpitala Południowego w Warszawie. Inwestycja ma kosztować 420 mln zł. Wszyscy się zgadzają, że łóżek szpitalnych w Warszawie jest za mało. Adam Rozwadowski uważa jednak, że łóżkową lukę mogłyby wypełnić prywatne placówki.„Dawny Szpital sióstr Elżbietanek na warszawskim Mokotowie nadal nie może przyjmować publicznych pacjentów. Część chorych mógłby obsłużyć też szpital Medicovera. Niestety, nadal żyjemy w kraju, w którym politycy wolą wydać miliony na infrastrukturę, kompletnie bezsensownie, niż dać zarobić przedsiębiorcy” — mówi Adam Rozwadowski. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy nie odpowiedział na nasze pytania związane z nową inwestycją. Robert Mołdach, ekspert ds. ochrony zdrowia Pracodawców RP uważa, że szał milionowych, często nieuzasadnionych inwestycji w medycynie wkrótce się skończy. „Zbliżają się wybory i przed wyborcami trzeba się czymś pochwalić — mówi Robert Mołdach.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach