Jak wychować zdrowych siatkarzy
Jak wychować zdrowych siatkarzy
- Monika Wysocka
Najczęstsze kontuzje u siatkarzy dotyczą stawu skokowego. To wynik braku nauczania tej dyscypliny sportu już na poziomie szkoły, ale także właściwego szkolenia trenerów oraz niedostatecznej ich współpracy z lekarzami na poziomie zawodniczym.
„Popularność tego sportu jest zaskakująca. Kiedy byłem lekarzem kadry siatkówki za czasów trenera Raula Lozano, brałem udział w Memoriale Huberta Wagnera w Olsztynie, podczas którego ogłoszono tzw. turniej trójek. Zgłosiło się ponad 200 zespołów! Zawody trzeba było odwołać, bo nie dało się tego zorganizować” — wspomina dr Grzegorz Adamczyk z CM Gamma w Warszawie, specjalista ortopedii i traumatologii, członek Komisji Medycznej Europejskiej Federacji Siatkówki oraz jeden z lekarzy polskiej kadry siatkarzy.
Siatkówka to sport masowy, który w zasadzie nie jest nauczany. „Kiedy przychodzą do mnie dzieci z wybitymi palcami i mówią, że grały w siatkówkę, proszę, żeby pokazały, jak odbijają piłkę. Jako lekarz nie spotkałem się z tym, żeby kontuzjowane dziecko pokazało mi tzw. koszyczek — ustawienie rąk, które powoduje, że odbicie piłki jest bezpieczne. Nauczyciele nie ćwiczą tego z dziećmi” — uważa ortopeda.
Najczęstsze błędy zawodników
Wbrew powszechnej opinii, pady i przerażająco wyglądające upadki, zdarzające się zawodnikom grającym w obronie, odpowiadają tylko za 1 proc. kontuzji. Aż 68 proc. urazów to skręcenie stawu skokowego, najczęściej przy zeskoku z bloku. Odkąd przepisy pozwalają na przekroczenie linii środkowej, często na małym kawałku podłogi spotyka się sześć czy osiem stóp. Taka sytuacja powoduje dodatkowo niewłaściwe ich ustawienie, bo kiedy nie wolno było przekraczać linii, zawodnicy odruchowo odsuwali stopy, teraz o to nie dbają. A to oznacza, że urazy stawu skokowego mogą powstać nie tylko przez własny niedokładny zeskok, ale też przez stąpniecie na nogę kolegi.
Osobnym problemem jest powszechne niezrozumienie co to jest skręcenie stawu skokowego. „Kostka boczna spięta jest z kością skokową i piętową trzema silnymi więzadłami. Są one taśmami, które trzymają kostkę razem, ale równie ważna jest ich funkcja czujników — zniekształcone powodują natychmiastowe napięcie mięśni i zmianę sylwetki” — wyjaśnia specjalista.
Szybkość reakcji na nierówność podłoża nazywamy propriocepcją, czyli czuciem własnego ciała. Ta reakcja, zdaniem specjalistów, powinna być tak trenowana jak siła, szybkość i wytrzymałość. „Człowiek, który ma wszystkie więzadła zdrowe, reaguje na nierówność podłoża w 1/20 sekundy. Łapanie równowagi jest ruchem odruchowym, który odbywa się na poziomie rdzenia kręgowego. Jednak jeśli więzadła nie działają jako czujniki lub po zerwaniu nie zostały wyleczone, to musimy najpierw poczuć ból albo zobaczyć, że się potknęliśmy, „przemyśleć”, jak zareagować i sygnał ten musi wrócić do kolana. To powoduje, że jesteśmy cztery razy wolniejsi. Ta 1/6 sekundy opóźnienia w życiu biurowym nie ma znaczenia, bo wiemy gdzie jest próg czy krawężnik i ominiemy go. Ale w sporcie to ma zasadnicze znaczenie” — mówi dr Adamczyk.
Częstym błędem jest także gipsowanie skręconej kostki (z 300 tysięcy rozliczonych rocznie przez PZU skręceń stawu skokowego, większość została zagipsowana). Tymczasem lepiej jest nie robić nic, ponieważ gips zabija percepcję i na wiele miesięcy powoduje zaburzenie równowagi. „Skutkiem źle leczonej kontuzji jest albo zbyt luźny, albo zbyt sztywny staw skokowy. Nabieramy wtedy nawyku wybijania się z dwóch nóg, ale spadania na jedną — tę sprawniejszą. Żeby nie bolało, organizm uczy się sportowej asymetrii. Po kilku latach takiego skakania sportowiec uszkadza sobie zdrowe kolano i to kończy jego karierę. Dlatego w przekonaniu zawodników, dziennikarzy, kibiców kolano jest najważniejszym problemem sportowców, podczas gdy — przynajmniej w siatkówce — to skutek wielu lat grania z niestabilnym stawem skokowym” — wyjaśnia specjalista.
O ile z jednym uszkodzonym stawem możliwe jest uprawianie sportu, o tyle po uszkodzeniu drugiego — już nie. „Leczenie w takiej sytuacji jest trudniejsze. Dość częste jest wśród sportowców np. uszkodzone lewe więzadło krzyżowe i niestabilny prawy staw krzyżowy. Przy uszkodzonym więzadle krzyżowym wypadałoby chodzić o kulach i obciążać drugą nogę, a to jest niemożliwe. To sprawia, że leczenie staje się niezwykle długie, a powrót do sportu jest bardzo skomplikowany” — tłumaczy dr Adamczyk.
Uraz pod wnikliwą obserwacją
W siatkówce praktycznie nie ma urazów ciężkich, a kontuzje dzielimy na dwa rodzaje: świeże — zazwyczaj dość łagodne, jak skręcenia stawu skokowego, wybicia palców itp. oraz przewlekłe, które biorą się z braku reakcji na to, że dziecko czy zawodnik nieprawidłowo skacze, wybija się lub obraca. Zdaniem dr. Adamczyka, dobry trener powinien umieć „wyłapywać” takie sytuacje.
Leczenie urazów sportowych planuje się na podstawie zdjęcia rtg. i usg. Uszkodzone więzadła goją się mniej więcej około 6 tygodni, choć pozostaje wątpliwość, czy odbudują się jako czujniki. Dlatego dość wcześnie, bo po ok. tygodniu należy wdrożyć rehabilitacyjny program ćwiczeń, który „uczy” propriocepcji, przede wszystkim w zakresie stopniowego obciążenia kończyny i odbudowania funkcji kontrolnej uszkodzonych więzadeł. Podczas takiej rehabilitacji, która pozwala powrócić do sportu, lekarz powinien przetestować też przeciwną nogę — sprawdzić, czy uraz nie został spowodowany nieprawidłowym zeskokiem, czy powodem nie jest niewyleczona kontuzja.
W przypadku siatkarza-amatora, który po rehabilitacji chce powrócić do sportu, celem lekarza powinno być zapewnienie mu bezpieczeństwa. „W związku z tym traktujemy skręcenie jako sygnał, że albo zawodnik miał pecha — ale to dość rzadkie, albo ma jakiś problem ze stawem skokowym lub techniką gry i warto się zastanowić, co się stało, że w tak przyjaznym sporcie doszło do takiej sytuacji” — radzi lekarz.
W większości sportów zawodnicy, trenerzy, rodzice zmotywowani są na wyskok, dosięgnięcie piłki, wybiegnięcie do przodu, szybki bieg — interesuje ich wyłącznie ruch zgięcia w stawie skokowym, nie obchodzi natomiast lądowanie, wyprost w stawie skokowym. „Tymczasem często szybko rosnące dziecko ma tak napięte mięśnie, że nie jest w stanie podciągnąć stopy w stawie skokowym do góry nawet o 5 stopni. Siatkówka promuje wysokie dzieci, a one najczęściej mają szybki skok wzrostowy. Należy jednak pamiętać, że nie wolno takiemu dziecku pozwolić tylko na skakanie, nawet jeśli robi to świetnie, bo jako młody senior niemal na pewno będzie mieć ogromne problemy ze stawami skokowymi i kolanami” — wyjaśnia specjalista.
Jeśli zawodnik ma prawidłowy wyprost w stawie skokowym, to podczas ruchu do przodu trzyma długo stopy na podłożu i zeskakuje „na Małysza”. Zawodnik o napiętych mięśniach nie jest w stanie tego zrobić i natychmiast zaczyna biec. „Rzadko kto zwraca na to uwagę, a kluczem do prawidłowego grania w siatkówkę nie jest wyskok, lecz zeskok. I skoro najwięcej, bo nawet 70 proc. kontuzji powstaje przy zeskoku, to ten element powinien być badany” — uważa ortopeda. Takie badanie powinno polegać na sprawdzeniu, jak długo zawodnik trzyma stopę na podłodze, gdy wykonuje przysiad. W każdym sporcie kluczem do zdrowia jest pełen zakres ruchomości w stawie skokowym i stawach biodrowych, bo wtedy i biodra, i kolana pracują jako amortyzatory.
Rozszerzone badanie morfologiczne
Siatkarz powinien mieć odrębny panel badań krwi. „Siatkówka to sport, który polega na wielokrotnym przyjmowaniu piłki na rozgrzane przedramiona. Krwinka czerwona żyje 100-105 dni, więc jeśli lekki przedmiot uderzy z dużej odległości w eksponowane naczynie krwionośne, to krwinki po prostu pękają. W związku tym jeśli badamy kandydata do tej gry, należy badania morfologiczne rozszerzyć m.in. o oznaczenie stężenia żelaza, transferyny. Od kiedy badając zawodników reprezentacji Polski zacząłem zwracać na to uwagę, 5-6 na 18 miało niedokrwistość niedoborową” — mówi dr Adamczyk.
Na podstawie wyników morfologii można wyselekcjonować zawodników, którzy wymagają bardzo szczegółowej diety, a niekiedy nawet przyjmowania dożylnie leków. Wśród lekarzy funkcjonuje pojęcie anemii bez anemii — kiedy pacjent ma słabe wyniki morfologii, ale w dopuszczalnych granicach. Taki zawodnik bardzo szybko się męczy (mówi się o nim, że „oddycha rękawami”).
„W AWF-owskim nauczaniu trenerów brakuje dokładnej wiedzy na temat danej dyscypliny sportu. Musimy inaczej szkolić trenerów. Jak możemy wychować zdrowych siatkarzy, jeśli w procesie szkolenia trenera nie przewidujemy spotkania z lekarzem? Potrzebna jest zmiana podejścia. Siatkówka jest optymalnym sportem, niezwykle prozdrowotnym, mającym walor integracyjny i do tego jest w Polsce niesłychanie popularna. Ale takie niedociągnięcia, niedouczenie i ignorancja mogą mieć znaczące skutki społeczne” — uważa dr Grzegorz Adamczyk.
Najczęstsze kontuzje u siatkarzy dotyczą stawu skokowego. To wynik braku nauczania tej dyscypliny sportu już na poziomie szkoły, ale także właściwego szkolenia trenerów oraz niedostatecznej ich współpracy z lekarzami na poziomie zawodniczym.
„Popularność tego sportu jest zaskakująca. Kiedy byłem lekarzem kadry siatkówki za czasów trenera Raula Lozano, brałem udział w Memoriale Huberta Wagnera w Olsztynie, podczas którego ogłoszono tzw. turniej trójek. Zgłosiło się ponad 200 zespołów! Zawody trzeba było odwołać, bo nie dało się tego zorganizować” — wspomina dr Grzegorz Adamczyk z CM Gamma w Warszawie, specjalista ortopedii i traumatologii, członek Komisji Medycznej Europejskiej Federacji Siatkówki oraz jeden z lekarzy polskiej kadry siatkarzy.Siatkówka to sport masowy, który w zasadzie nie jest nauczany. „Kiedy przychodzą do mnie dzieci z wybitymi palcami i mówią, że grały w siatkówkę, proszę, żeby pokazały, jak odbijają piłkę. Jako lekarz nie spotkałem się z tym, żeby kontuzjowane dziecko pokazało mi tzw. koszyczek — ustawienie rąk, które powoduje, że odbicie piłki jest bezpieczne. Nauczyciele nie ćwiczą tego z dziećmi” — uważa ortopeda.Najczęstsze błędy zawodnikówWbrew powszechnej opinii, pady i przerażająco wyglądające upadki, zdarzające się zawodnikom grającym w obronie, odpowiadają tylko za 1 proc. kontuzji. Aż 68 proc. urazów to skręcenie stawu skokowego, najczęściej przy zeskoku z bloku. Odkąd przepisy pozwalają na przekroczenie linii środkowej, często na małym kawałku podłogi spotyka się sześć czy osiem stóp. Taka sytuacja powoduje dodatkowo niewłaściwe ich ustawienie, bo kiedy nie wolno było przekraczać linii, zawodnicy odruchowo odsuwali stopy, teraz o to nie dbają. A to oznacza, że urazy stawu skokowego mogą powstać nie tylko przez własny niedokładny zeskok, ale też przez stąpniecie na nogę kolegi.Osobnym problemem jest powszechne niezrozumienie co to jest skręcenie stawu skokowego. „Kostka boczna spięta jest z kością skokową i piętową trzema silnymi więzadłami. Są one taśmami, które trzymają kostkę razem, ale równie ważna jest ich funkcja czujników — zniekształcone powodują natychmiastowe napięcie mięśni i zmianę sylwetki” — wyjaśnia specjalista. Szybkość reakcji na nierówność podłoża nazywamy propriocepcją, czyli czuciem własnego ciała. Ta reakcja, zdaniem specjalistów, powinna być tak trenowana jak siła, szybkość i wytrzymałość. „Człowiek, który ma wszystkie więzadła zdrowe, reaguje na nierówność podłoża w 1/20 sekundy. Łapanie równowagi jest ruchem odruchowym, który odbywa się na poziomie rdzenia kręgowego. Jednak jeśli więzadła nie działają jako czujniki lub po zerwaniu nie zostały wyleczone, to musimy najpierw poczuć ból albo zobaczyć, że się potknęliśmy, „przemyśleć”, jak zareagować i sygnał ten musi wrócić do kolana. To powoduje, że jesteśmy cztery razy wolniejsi. Ta 1/6 sekundy opóźnienia w życiu biurowym nie ma znaczenia, bo wiemy gdzie jest próg czy krawężnik i ominiemy go. Ale w sporcie to ma zasadnicze znaczenie” — mówi dr Adamczyk.Częstym błędem jest także gipsowanie skręconej kostki (z 300 tysięcy rozliczonych rocznie przez PZU skręceń stawu skokowego, większość została zagipsowana). Tymczasem lepiej jest nie robić nic, ponieważ gips zabija percepcję i na wiele miesięcy powoduje zaburzenie równowagi. „Skutkiem źle leczonej kontuzji jest albo zbyt luźny, albo zbyt sztywny staw skokowy. Nabieramy wtedy nawyku wybijania się z dwóch nóg, ale spadania na jedną — tę sprawniejszą. Żeby nie bolało, organizm uczy się sportowej asymetrii. Po kilku latach takiego skakania sportowiec uszkadza sobie zdrowe kolano i to kończy jego karierę. Dlatego w przekonaniu zawodników, dziennikarzy, kibiców kolano jest najważniejszym problemem sportowców, podczas gdy — przynajmniej w siatkówce — to skutek wielu lat grania z niestabilnym stawem skokowym” — wyjaśnia specjalista. O ile z jednym uszkodzonym stawem możliwe jest uprawianie sportu, o tyle po uszkodzeniu drugiego — już nie. „Leczenie w takiej sytuacji jest trudniejsze. Dość częste jest wśród sportowców np. uszkodzone lewe więzadło krzyżowe i niestabilny prawy staw krzyżowy. Przy uszkodzonym więzadle krzyżowym wypadałoby chodzić o kulach i obciążać drugą nogę, a to jest niemożliwe. To sprawia, że leczenie staje się niezwykle długie, a powrót do sportu jest bardzo skomplikowany” — tłumaczy dr Adamczyk. Uraz pod wnikliwą obserwacjąW siatkówce praktycznie nie ma urazów ciężkich, a kontuzje dzielimy na dwa rodzaje: świeże — zazwyczaj dość łagodne, jak skręcenia stawu skokowego, wybicia palców itp. oraz przewlekłe, które biorą się z braku reakcji na to, że dziecko czy zawodnik nieprawidłowo skacze, wybija się lub obraca. Zdaniem dr. Adamczyka, dobry trener powinien umieć „wyłapywać” takie sytuacje.Leczenie urazów sportowych planuje się na podstawie zdjęcia rtg. i usg. Uszkodzone więzadła goją się mniej więcej około 6 tygodni, choć pozostaje wątpliwość, czy odbudują się jako czujniki. Dlatego dość wcześnie, bo po ok. tygodniu należy wdrożyć rehabilitacyjny program ćwiczeń, który „uczy” propriocepcji, przede wszystkim w zakresie stopniowego obciążenia kończyny i odbudowania funkcji kontrolnej uszkodzonych więzadeł. Podczas takiej rehabilitacji, która pozwala powrócić do sportu, lekarz powinien przetestować też przeciwną nogę — sprawdzić, czy uraz nie został spowodowany nieprawidłowym zeskokiem, czy powodem nie jest niewyleczona kontuzja. W przypadku siatkarza-amatora, który po rehabilitacji chce powrócić do sportu, celem lekarza powinno być zapewnienie mu bezpieczeństwa. „W związku z tym traktujemy skręcenie jako sygnał, że albo zawodnik miał pecha — ale to dość rzadkie, albo ma jakiś problem ze stawem skokowym lub techniką gry i warto się zastanowić, co się stało, że w tak przyjaznym sporcie doszło do takiej sytuacji” — radzi lekarz. W większości sportów zawodnicy, trenerzy, rodzice zmotywowani są na wyskok, dosięgnięcie piłki, wybiegnięcie do przodu, szybki bieg — interesuje ich wyłącznie ruch zgięcia w stawie skokowym, nie obchodzi natomiast lądowanie, wyprost w stawie skokowym. „Tymczasem często szybko rosnące dziecko ma tak napięte mięśnie, że nie jest w stanie podciągnąć stopy w stawie skokowym do góry nawet o 5 stopni. Siatkówka promuje wysokie dzieci, a one najczęściej mają szybki skok wzrostowy. Należy jednak pamiętać, że nie wolno takiemu dziecku pozwolić tylko na skakanie, nawet jeśli robi to świetnie, bo jako młody senior niemal na pewno będzie mieć ogromne problemy ze stawami skokowymi i kolanami” — wyjaśnia specjalista. Jeśli zawodnik ma prawidłowy wyprost w stawie skokowym, to podczas ruchu do przodu trzyma długo stopy na podłożu i zeskakuje „na Małysza”. Zawodnik o napiętych mięśniach nie jest w stanie tego zrobić i natychmiast zaczyna biec. „Rzadko kto zwraca na to uwagę, a kluczem do prawidłowego grania w siatkówkę nie jest wyskok, lecz zeskok. I skoro najwięcej, bo nawet 70 proc. kontuzji powstaje przy zeskoku, to ten element powinien być badany” — uważa ortopeda. Takie badanie powinno polegać na sprawdzeniu, jak długo zawodnik trzyma stopę na podłodze, gdy wykonuje przysiad. W każdym sporcie kluczem do zdrowia jest pełen zakres ruchomości w stawie skokowym i stawach biodrowych, bo wtedy i biodra, i kolana pracują jako amortyzatory.Rozszerzone badanie morfologiczneSiatkarz powinien mieć odrębny panel badań krwi. „Siatkówka to sport, który polega na wielokrotnym przyjmowaniu piłki na rozgrzane przedramiona. Krwinka czerwona żyje 100-105 dni, więc jeśli lekki przedmiot uderzy z dużej odległości w eksponowane naczynie krwionośne, to krwinki po prostu pękają. W związku tym jeśli badamy kandydata do tej gry, należy badania morfologiczne rozszerzyć m.in. o oznaczenie stężenia żelaza, transferyny. Od kiedy badając zawodników reprezentacji Polski zacząłem zwracać na to uwagę, 5-6 na 18 miało niedokrwistość niedoborową” — mówi dr Adamczyk. Na podstawie wyników morfologii można wyselekcjonować zawodników, którzy wymagają bardzo szczegółowej diety, a niekiedy nawet przyjmowania dożylnie leków. Wśród lekarzy funkcjonuje pojęcie anemii bez anemii — kiedy pacjent ma słabe wyniki morfologii, ale w dopuszczalnych granicach. Taki zawodnik bardzo szybko się męczy (mówi się o nim, że „oddycha rękawami”). „W AWF-owskim nauczaniu trenerów brakuje dokładnej wiedzy na temat danej dyscypliny sportu. Musimy inaczej szkolić trenerów. Jak możemy wychować zdrowych siatkarzy, jeśli w procesie szkolenia trenera nie przewidujemy spotkania z lekarzem? Potrzebna jest zmiana podejścia. Siatkówka jest optymalnym sportem, niezwykle prozdrowotnym, mającym walor integracyjny i do tego jest w Polsce niesłychanie popularna. Ale takie niedociągnięcia, niedouczenie i ignorancja mogą mieć znaczące skutki społeczne” — uważa dr Grzegorz Adamczyk.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach