Inny punkt widzenia: Umierać po ludzku albo po swojemu
Kiedy rozpoczynałam rozmowy z osobami w stanie terminalnym, nie wiedziałam do końca, czego się spodziewać, choć przecież wcześniej musiałam przebrnąć przez opasłe tomy poświęcone tanatologii. To zresztą dość zadziwiające: ogromnemu zainteresowaniu tą problematyką wcale nie towarzyszy oswojenie śmierci. Zostaliśmy, co prawda, poinformowani, że powinniśmy umierać po ludzku, ale nie za bardzo wiemy, co to właściwie oznacza. Ta niewiedza dotyczy głównie pacjentów i ich rodzin, ale w tym momencie interesujące jest dla mnie to, skąd o tym, co oznacza umieranie po ludzku, mają dowiedzieć się lekarze?
Na stronach internetowych akcji „Hospicjum to też życie” czytamy: „Warszawa, Bydgoszcz i Wrocław to kolejne miasta, których akademie medyczne zostały odwiedzone przez szefów hospicjów z Gdańska, Pucka i Lublina. W ramach akcji „Umierać po ludzku” dwaj księża i jeden zakonnik na spotkaniach ze studentami medycyny rozmawiają o potrzebach człowieka umierającego, komunikacji z nim i jego bliskimi oraz o tym, jak pomagają hospicja i jak można pomóc ich pacjentom”.
Mimo całego szacunku dla działań realizowanych w ramach ruchu hospicyjnego, mam wątpliwości, czy takie rozmowy z przyszłymi lekarzami powinny przeprowadzać osoby duchowne. Księża i zakonnicy, również ci pracujący w hospicjach, często są tak bardzo skoncentrowani na dość abstrakcyjnych pojęciach (takich jak godność albo miłość bliźniego), że nie dostrzegają rzeczywistości umierania.
Tę rzeczywistość na czynniki pierwsze rozkłada Julia Lawton w książce „The Dying Process: Patients’ Experiences of Palliative Care”. Autorka analizuje w niej charakterystyczny dla procesu umierania fenomen „ciała bez wyraźnych granic”, który wraz ze zmianami dotyczącymi świadomości doprowadza niejednokrotnie do tego, że śmierć społeczna i psychiczna osoby umierającej następuje wcześniej niż jej śmierć fizyczna. Odpowiedź na pytanie, co w takim kontekście oznacza hasło „żyć godnie do końca”, staje się bardzo problematyczna. Niestety, niewiele osób zadaje sobie to pytanie. Pacjenci w stanie terminalnym (ci, którzy są świadomi tego, że umierają) nie tylko o to pytają, ale i udzielają szczegółowych, konkretnych odpowiedzi. Najczęściej chcą żyć tak długo, jak długo „mogą wszystko koło siebie zrobić”.
Gdy czytam ich wypowiedzi, przypominając sobie rozmowy w hospicjum, wydaje mi się, że branie pod uwagę takich głosów zarówno przez przyszłych i obecnych lekarzy, jak i organizatorów akcji społecznych, urzędników czy polityków byłoby jednym z lepszych sposobów zrozumienia tego, czym to umieranie po ludzku jest.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Anna Wiatr