Dr hab. Maciej Krawczyk: Stwórzmy fizjoterapeutom system awansu zawodowego
Wybieramy inne formy komunikacji z decydentami niż strajki i protesty, natomiast całym sercem i całą wolą popieramy dążenia do zwiększenia zarobków fizjoterapeutów. Musimy uświadamiać, że fizjoterapia nie jest kosztem, ale oszczędnością, ponieważ ogranicza koszty pośrednie związane z leczeniem - mówi dr hab. n. med. Maciej Krawczyk, prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów.
Jako samorząd zawodowy w pełni popieramy postulaty płacowe środowiska fizjoterapeutów oraz wszelkie działania zmierzające do wzrostu prestiżu zawodu. Jeśli natomiast chodzi o trwającą właśnie akcję protestacyjną, prowadzoną wspólnie z częścią diagnostów laboratoryjnych, to Krajowa Izba Fizjoterapeutów (KIF) jej nie organizuje. Akcję organizuje jeden związek zawodowy. W zeszłym roku dwukrotnie zaprosiłem reprezentantów związków do siedziby Krajowej Izby Fizjoterapeutów. Apelowałem o wypracowanie wspólnego stanowiska, w imieniu samorządu zadeklarowałem także wsparcie finansowe i prawne. Moja propozycja nie przez wszystkich została dobrze przyjęta. Dziś współpracujemy z dwoma związkami zawodowymi, ale akurat nie z tym, który organizuje akcję protestacyjną. Wkrótce z mojej inicjatywy odbędzie się kolejne spotkanie, na które zaprosiłem reprezentantów związków zawodowych. Może uda się wypracować wspólne stanowisko.

Jako KIF nie możemy z powodów związanych z obowiązującymi dziś przepisami, w tym Konstytucją RP, poprzeć akcji protestacyjnej polegającej na odchodzeniu od łóżek pacjentów. Przynależność do rodziny zawodów zaufania publicznego to nie tylko kwestia prestiżu, ale przede wszystkim szczególnej rangi profesji i korzyści, jakie niesie korzystanie z usług osób reprezentujących zawód zaufania publicznego. Osoby wykonujące zawód zaufania publicznego nie działają wyłącznie w celu osiągnięcia zysku — ich rolą jest też zaspokajanie najważniejszych potrzeb i ochrona podstawowych, najbardziej doniosłych wartości, takich jak życie i zdrowie. Ponadto w mojej opinii podejmowane akcje są nieskuteczne, co widać choćby po stanowisku Ministerstwa Zdrowia i braku jakichkolwiek działań ze strony resortu.
Podkreślam raz jeszcze, że KIF popiera żądania płacowe. Fizjoterapeuci oczekują zarabiania średniej krajowej, a nie minimalnej krajowej. W tej chwili zarabiają 50-60 proc. średniej krajowej, a przecież mówimy o absolwentach bardzo wymagających, medycznych 5-letnich studiów magisterskich. Dziś fizjoterapeuta zatrudniony w Warszawie zarabia „na rękę” 2100 złotych, pracując w systemie 7 godzin 35 minut dziennie, realizując świadczenia dla często trudnych pacjentów. W związku z tym żądania 1000 złotych podwyżki netto na pewno nie są wygórowane, ale żeby je zrealizować, trzeba najpierw uświadomić społeczeństwu i politykom, jak ważna jest praca fizjoterapeuty. Obecnie świadomość tego, na czym w ogóle polega fizjoterapia i jak szerokie jest jej spektrum działania, jest bardzo niska.
Myślę, że pacjenci naprawdę rozumieją naszą trudną sytuację i większość popiera nasze dążenia, ale na pewno negatywnie odebraliby sytuację, w której fizjoterapeuci odchodzą od łóżek i nie zapewniają potrzebnego choremu świadczenia. Wiedza, czym jest fizjoterapia, jest wśród urzędników państwowych i polityków bardzo mała i potoczna. W związku z tym bardzo łatwo przychodzi im w trakcie trwającego właśnie konfliktu stwierdzać, że fizjoterapeuci nie ratują życia. Na pewno dla dobra całości systemu i oczywiście naszego środowiska minister zdrowia powinien mieć rangę wicepremiera, dzięki czemu miałby silniejszą pozycję i większą decyzyjność. Zwłaszcza wobec ministra finansów, który w tej chwili decyduje o wysokości nakładów na ochronę zdrowia, a nie dysponuje przecież odpowiednim do tego przygotowaniem merytorycznym.
Wybieramy inne formy komunikacji z decydentami niż strajki i protesty, natomiast całym sercem i całą wolą popieramy dążenia do zwiększenia zarobków fizjoterapeutów. Musimy uświadamiać, że fizjoterapia nie jest kosztem, ale oszczędnością, ponieważ ogranicza koszty pośrednie związane z leczeniem. Między innymi dlatego 12 października rozpoczęliśmy kampanię społeczną „Fizjoterapia porusza”. Przez 4 dni zapoznało się z nią pół miliona Polaków, a kampania dopiero się rozpoczęła. Do końca roku chcielibyśmy dotrzeć z przekazem do 3 milionów Polaków.
Co jest konieczne, aby fizjoterapeuci otrzymali podwyżki? Przede wszystkim wzrost wyceny świadczeń z zakresu fizjoterapii. Dziś za osobodzień ciężkiej rehabilitacji pacjenta, który nie może się samodzielnie poruszać, ma problemy z komunikacją, jest karmiony przez sondę i całkowicie zależny od otoczenia, kierowany przeze mnie oddział dostaje maksymalnie 290 złotych. Wystarczy porównać tę stawkę z wyceną świadczeń w kardiologii, onkologii czy ortopedii, gdzie przecież często procedury są prostsze i mniej kompleksowe, a jednak wycenia się je wielokrotnie wyżej. Jest to konsekwencją faktu, że przez lata nie było w Polsce siły, która lobbowałaby za wyższymi wycenami i fizjoterapią w ogóle.
W Warszawie, Poznaniu, Gdańsku jest mnóstwo wakatów na oddziałach rehabilitacyjnych, bo młodzi ludzie nie chcą tam pracować. Mamy aktywnych zawodowo 65 tys. fizjoterapeutów, z czego mniej więcej około 40 proc. pracuje w podmiotach realizujących świadczenia ze środków publicznych. Braki kadrowe będą więc najszybciej i najbardziej odczuwalne dla pacjentów korzystających z sektora publicznego. Wyższa wycena świadczeń i wzrost wynagrodzeń to nie wszystko. Musimy stworzyć ogólnonarodowy program ochrony zawodów medycznych, w ramach którego powstanie dla każdego ścieżka rozwoju zawodowego.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Dr hab. n. med. Maciej Krawczyk, prezes Krajowej Rady Fizjoterapeutów