Dr Gryglewicz: akredytacja w ręce niezależnych instytucji OZ? W polskim systemie takich nie ma
Musimy mieć świadomość, że polski system jest silnie scentralizowany i żadna z istniejących instytucji – jak choćby NFZ, AOTMiT czy ABM – nie jest w pełni niezależna od MZ. W tej chwili wszystkie instytucje systemu realizują politykę zdrowotną kolejnych ministrów zdrowia - mówi dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, komentując zapisy ustawy o jakości.

Ustawa o jakości i bezpieczeństwie pacjenta to jedna z tych regulacji, na które polski system ochrony zdrowia czeka od lat. Mimo powszechnego porozumienia co do tego, że jakość świadczeń i bezpieczeństwo pacjenta są potrzebne, nie udało się jej dotychczas przyjąć.
Ustawa o jakości – czy wreszcie się jej doczekamy?
– Ustawa o jakości w ochronie zdrowia jest zapowiadana już od ponad 10 lat. Niestety, w tym czasie nie udało się wypracować powszechnego konsensusu wszystkich zainteresowanych jej przyjęciem środowisk. Nie udało się nadać biegu pracom legislacyjnym nad propozycją projektu. W mojej ocenie najważniejsze jest więc, aby ustawa o jakości została w ogóle przyjęta, a jej zapisy realnie wdrożone do systemu ochrony zdrowia, gdyż jest niezbędna dla poprawy systemu ochrony zdrowia w Polsce. Pamiętajmy, że przyjętą ustawę można następnie w razie potrzeby nowelizować. Obecnie pierwszy raz od wielu lat sytuacja w ochronie zdrowia sprzyja przyjęciu ustawy o jakości i należy to wykorzystać, mimo niedostatków przedstawionego projektu - mówi dr Jerzy Gryglewicz.
Wśród części ekspertów i świadczeniodawców wątpliwości budzą zwłaszcza zapisy ustawy dotyczące akredytacji.
– Pamiętajmy jednak, że w większości państw Europy proces ten ma charakter centralny. Moim zdaniem to, jaka instytucja będzie udzielała placówkom medycznym akredytacji, jest tak naprawdę rzeczą wtórną i nie ma tak dużego znaczenia. Obecnie w nowym projekcie ustawy uwzględniono poprawkę, zgodnie z którą to nie Narodowy Fundusz Zdrowia udziela akredytacji, ale minister zdrowia. Jest to, jak sądzę, dobre rozwiązanie. Zwróćmy uwagę, że w dotychczasowym modelu akredytację również przyznawał – za pośrednictwem Centrum Monitorowania Jakości – minister zdrowia. Projekt ustawy przewiduje likwidację CMJ do 2022 roku, ale to także wydaje mi się kwestią tak naprawdę drugorzędną. Najważniejsze jest, aby cała struktura służąca poprawie i monitorowaniu jakości w ochronie zdrowia została przez ministra zdrowia właściwie wykorzystana. W CMJ tkwi ogromny potencjał, należy go odpowiednio spożytkować. Ważne jest także, aby sam proces nadawania akredytacji był transparentny i nie budził wątpliwości, w szczególności podmiotów, które zostaną poddane akredytacji - ocenia ekspert.

“Kluczowe dla ustawy powinno być wprowadzenie premiowania świadczeniodawców, tak aby nagradzać podmioty, w których jakość świadczeń medycznych jest najwyższa”.
Czy proces akredytacji powinien zostać powierzony niezależnym instytucjom ochrony zdrowia?
– Instytucji całkowicie niezależnych od resortu w polskim systemie opieki zdrowotnej po prostu nie ma. Musimy mieć świadomość, że polski system ochrony zdrowia jest silnie scentralizowany i żadna z istniejących instytucji – jak choćby NFZ, AOTMiT czy ABM – nie jest w pełni niezależna od kierownictwa MZ. W tej chwili wszystkie instytucje systemu realizują politykę zdrowotną kolejnych ministrów zdrowia. Oczywiście, możemy i powinniśmy dyskutować, czy taki stan rzeczy jest właściwy. Warto jednak zwrócić uwagę, że silna centralizacja systemu zmniejsza ryzyko otwartego konfliktu pomiędzy resortem a niezależną agencją, co miało w przeszłości miejsce. Wraz z likwidacją kas chorych polscy politycy wybrali scentralizowany model ochrony zdrowia, który – jak wspomniałem – ma swoje plusy i minusy w każdym obszarze. Tym bardziej ważne dla monitorowania jakości jest wypracowanie standardów monitorowania jakości, szeroko zaakceptowanych przez różne środowiska, i ich transparentne wdrożenie - zwraca uwagę dr Jerzy Gryglewicz.
Co z jakością w POZ i AOS?
– Wiem, że pojawiają się głosy krytyki tego, że ustawa o jakości skupia się na lecznictwie szpitalnym. Moim zdaniem nie jest to niedociągnięcie – monitorowanie jakości w ponad 1000 placówek szpitalnych i tak będzie ogromnym wyzwaniem. Ponadto proces poprawy i monitorowania jakości powinniśmy zacząć w obszarze najbardziej istotnym z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjenta - podkreśla dr Jerzy Gryglewicz.
Warto przypomnieć, że zdecydowana większość odnotowywanych zdarzeń niepożądanych ma miejsce właśnie w warunkach lecznictwa szpitalnego.
– Zakres świadczeń udzielanych w AOS i POZ jest mniejszy i nie aż tak obarczony ryzykiem wystąpienia zdarzeń niepożądanych. Co więcej, objęcie ustawą także AOS i POZ wymagałoby monitorowania kilkunastu tysięcy podmiotów, co wydaje się po prostu mało realne do przeprowadzenia – szczególnie na początku procesu akredytacji. Kluczowe dla ustawy powinno być wprowadzenie premiowania świadczeniodawców, tak aby nagradzać podmioty, w których jakość świadczeń medycznych jest najwyższa - zaznacza ekspert.
Pierwszy krok do stworzenia systemu no-fault
Ustawa o jakości wiele zmieni również w systemie dochodzenia roszczeń dla ofiar zdarzeń niepożądanych. W zamyśle zaproponowana w regulacji ścieżka ma być prostsza, tańsza dla pacjentów oraz zdecydowanie bardziej wydolna niż dotychczasowy system.
– Bardzo ważnym rozwiązaniem zawartym w ustawie jest stworzenie systemu kompensacyjnego, który umożliwiałby dochodzenie roszczeń pacjentom, którzy stali się ofiarą zdarzenia niepożądanego, poza drogą sądową. Dotychczasowe rozwiązania w tym zakresie, oparte na wojewódzkich komisjach do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych, różnie się sprawdzają. W wielu regionach system jest zwyczajnie niewydolny, stąd ten obszar zdecydowanie wymaga uporządkowania. Rozwiązania zaproponowane w ustawie mają szansę poprawić sytuację w tym zakresie, zwłaszcza że podobne wdrożono w krajach skandynawskich, gdzie się sprawdziły i zyskały powszechną akceptację. W Polsce byłyby pierwszym krokiem w kierunku systemu no-fault - wskazuje ekspert.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ustawa o jakości. Prof. Fedorowski: za akredytację powinien odpowiadać niezależny organ
Źródło: Puls Medycyny