Były minister zdrowia: dzietność za rządów PiS spadła, Kaczyński nie zna realiów
Rząd powinien wspierać kobiety, a nie z nimi walczyć. Tymczasem liczba rodzących się dzieci spadła o 55 tysięcy w stosunku do roku 2015 - zwraca uwagę Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w latach 2011-2015.

- Zdaniem byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza przyczyny zbyt niskiej dzietności w Polsce to m.in. pogarszająca się sytuacja finansowa i mieszkaniowa młodych ludzi.
- Arłukowicz w kontekście spadającej liczby rodzących się dzieci wspomina także o braku wsparcia systemowego programów in vitro, tzw. rejestrze ciąż czy “dziwolągach czarnkowych” w podręcznikach szkolnych.
- – Kobieta ma się stać podmiotem, a nie przedmiotem. A rząd ma wspierać kobiety, a nie z nimi walczyć – skwitował były wiceminister zdrowia.
– Kiedy byłem ministrem zdrowia, miałem zaszczyt podpisywać program rządowy dotyczący finansowania m.in. in vitro. Urodziło się z tego programu ponad 22,5 tys. dzieci – przypomniał w środę (9 listopada) w Porannej Rozmowie Gazeta.pl europoseł i były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz pytany o to, co Platforma Obywatelska zrobiła w czasie swoich rządów w celu poprawienia wskaźników dzietności.
Były minister zdrowia: trzeba zakończyć represje wobec kobiet
- Trzeba zakończyć represje wobec kobiet – podkreślił w rozmowie z gazeta.pl Arłukowicz. – Jak młode kobiety mają się czuć bezpiecznie zachodząc w ciążę, jeśli dzisiaj prowadzi się rejestr ciąż, do którego rząd może zajrzeć w każdej chwili i sprawdzić, czy może doszło do aborcji? Ten rząd wprowadził rejestrację ciąż po to, żeby móc mieć wgląd, czy młoda kobieta donosi ciążę, czy też będzie szukała jakichś innych rozwiązań – ocenił europoseł Koalicji Obywatelskiej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kaczyński jeździ po Polsce i atakuje lekarzy. "Otwieranie frontów walki zamiast pól współpracy"
Przypomniał, że obecnie “młodzi ludzie, ze łzami w oczach, przerywają swoje kredyty hipoteczne, bo stopy procentowe poszły drastycznie w górę, muszą sprzedawać mieszkania, które kupili na kredyt”. - Jak ludzie mają chcieć mieć dzieci, nie mając gdzie mieszkać lub nie mając za co spłacić kredytu hipotecznego? – kontynuował Bartosz Arłukowicz, odnosząc się do problemu zbyt niskiej dzietności w Polsce.
Dodał, że “trzeba wprowadzić normalne zasady w szkole, żeby rodzice mieli pewność, że dzieci będą się uczyły z normalnych podręczników, a nie z dziwolągów czarnkowych”.
– To jest cały system zmian, który trzeba wprowadzić i który obiecuję, że wprowadzimy. Kobieta ma się stać podmiotem, a nie przedmiotem. A rząd ma wspierać kobiety, a nie z nimi walczyć – skwitował były wiceminister zdrowia. Jednocześnie podkreślił, że liczba urodzonych dzieci spadła o 55 tys. w stosunku do 2015 roku, kiedy swoje rządy kończyła Platforma Obywatelska.
Arłukowicz w Radiu Zet ostro o Kaczyńskim. “Patrzą na nas jak na dziwolągów”
We wtorek (8 listopada) Bartosz Arłukowicz był gościem Beaty Lubeckiej w Radiu Zet.
Komentując niedawne słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o dzietności, które padły podczas jego spotkań z wyborcami w Ełku i Olsztynie, stwierdził, że odbijają się one w całej Europie i na świecie.
Przypomnijmy. Kontrowersyjne słowa Kaczyńskiego dotyczyły kobiet i prawdopodobnych przyczyn ich niechęci do powiększania rodziny. W ocenie szefa Prawa i Sprawiedliwości to m.in. zbyt częste spożywanie alkoholu przez młode kobiety. - Jeśli do 25 roku życia (kobieta - red.) sobie “daje w szyję”, to nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - stwierdził.
Zdaniem Kaczyńskiego mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, przeciętnie musi pić nadmiernie przez 20 lat, a kobieta tylko dwa. Prezes PiS przyznał ponadto, że w latach 80., w podziemiu, pracował z "najlepszym specjalistą od alkoholizmu w Polsce". Miał on mówić (opisując swoje doświadczenia z pracy jako ordynator na oddziale dla alkoholików), że “udało mu się wyleczyć z alkoholizmu 1/3 mężczyzn i żadnej kobiety”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Prezes PiS o kobietach i dzietności. Cytuje "najlepszego specjalistę od alkoholizmu w Polsce"
– Patrzą na nas jak na dziwolągów – ocenił w Radiu Zet europoseł Arłukowicz. - Patrzą na Kaczyńskiego, który zjawił się w jakimś miejscu politycznym i kompletnie nie zna realiów, które dziś dotykają Polaków. Inflacji, strachu przed wojną, braku pewności, co do przyszłości. Ten człowiek tworzy cyrk, podczas którego obraża ludzi - mówił.
- Wyzywał kobiety, atakuje LGBT, osoby z niepełnosprawnością, drwi z ludzi mających problemy z tożsamością seksualną. To jest człowiek pozbawiony jakiejkolwiek empatii - skonstatował były minister zdrowia.
Dzietność w Polsce i w Europie: najnowsze dane
Użytkownik Twittera Birth Gauge specjalizuje się w systematycznym zbieraniu informacji nt. dzietności na świecie. Z najnowszych udostępnionych przez niego danych wynika, że dzietność w Polsce w 2022 roku wyniesie jedynie 1,34. To prognoza opracowana na podstawie danych nt. liczby urodzeń z pierwszych 4 miesięcy tego roku. Jeśli się sprawdzi, będzie to mniej niż w 2015 roku (1,44).
Wyższą dzietność niż w Polsce odnotowuje się w większości państw UE; lepszy rezultat uzyskała nawet Rosja - po kwietniu wyniosła 1,45.
Z drugiej strony dzietność w Europie spada. W tym roku wzrost odnotowano jedynie w Bułgarii, Albanii, Serbii i Macedonii. Czechy (unijny lider w 2021 roku), zanotowały spadek z 1,83 do 1,66.
Współczynnik dzietności - zgodnie z definicją GUS - oznacza liczbę dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15-49 lat) przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną w badanym roku, tzn. przy przyjęciu cząstkowych współczynników płodności z tego okresu za niezmienne.
PRZECZYTAJ TAKŻE: In vitro: znamy pełną treść obywatelskiego projektu ustawy
Źródło: Puls Medycyny